Obserwatorzy

 Na początku roku wspomniałam, że chciałabym bardziej poznać asortyment marki Fluff, zwłaszcza jeśli chodzi o pielęgnację twarzy. Idzie mi całkiem nieźle, bo aktualnie mam już bodajże cztery produkty z tej kategorii :D Jednym z pierwszych był tonik do twarzy. Trzeba przyznać, że do wyboru są naprawdę oryginale wersje - kumwat, mleczko tygrysie i kwiat kudzu! Mnie najbardziej zaciekawił ten ostatni i właśnie go testuje :) Jak się spisał?

Opakowanie jest dość oryginale jak na tonik, głównie przez dość szeroki aplikator. Może wygląda 'efektownie' i inaczej, ale.. jest do wymiany. Rozpryskuje tonik pionowo, mocnym strumieniem - na tyle intensywnym, że często na twarzy robią się kropelki :D Widziałam, że nie jestem osamotniona w tej opinii, bo każdy kto używał tego produktu ocenia aplikację dość słabo. Na szczęście to jedyny minus produktu :)

Jak wspominałam na wstępie sama posiadam wariant z kwiatem kudzu. Muszę przyznać, że woń jest niesamowicie przyjemna - kwiatowa, ale jednocześnie bardzo świeża. Baaardzo mi się podoba ten zapach, zachwycam się przy każdej aplikacji :D

Formuła jest też nieco nietypowa, nie jest wodnista, ale mleczna - jak dla mnie przypomina bardziej emulsję. Gdy dłużej stoi bez wstrząśnięcia widać, że nico się rozwarstwia. Często w Rossmannie widać, że na wierzchu jest bielszy. 


 Tonik Fluff nie jest wodnisty, ale ma bardziej bogatą formułę. Nieco dłużej się wchłania niż standardowe toniki, ale dzięki temu też lepiej działa. Efekty widać gołym okiem - buzia zostaje widocznie ukojona, a także nawilżona. Super sprawdza się zwłaszcza w zimniejszych miesiącach, gdy cera potrzebuje większej dawki nawilżenia. 


 Na koniec warto wspomnieć o naturalnym składzie produktu opartym na naturalnych składnikach.

Tonik dostaniecie w Rossmannie w cenie regularnej kosztuje 25 zł. Jednak często bywa na promocjach za mniej niż 20 zł :)

Znacie ten produkt? Jak się u Was spisał? A może miałyście okazję testować inne produkty tej marki?

15 komentarzy:

  1. Ja też myślę o wypróbowaniu czegoś od Fluff. Być może skuszę się na jeden z toników, jestem ciekawa pozostałych wersji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę przetestować na sobie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kojarzę, żeby wcześniej wpadł mi w oko :P Ich mleko mnie nie powaliło, ale taki tonik mogłabym sprawdzić :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę poznać ten tonik! Ten z tygrysim mleczkiem też 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie używałam jeszcze toniku o mlecznej konsystencji. :D Szkoda, że aplikator nie działa tak, jak powinien. Może kiedyś go ulepszą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o nim i mam w planie go poznać 😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie słyszałam o nim i o tych kwiatach. Chętnie bym wypróbowała

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z ich produktów do twarzy poznałam tylko balsam do demakijażu i bardzo go polubiłam. Tonik ciekawy, dawno nie miałam takiego z bardziej odżywczą formułą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny! Spojrzę na niego jakoś bliżej jesieni, skoro tak ładnie nawilża buzię :) Ja nie miałam chyba jeszcze żadnego toniku z Fluff. Chyba na pewno :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znamy. Ciekawy produkt, ale poczekam jak aplikator zmienią 🙂

    OdpowiedzUsuń
  11. Po efektach jakie opisujesz czuję się totalnie zaciekawiona. Pytanie tylko czy kiepski aplikator nie zniechęciłby mnie do używania. Mam fizia na punkcie mgiełek :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam jeszcze o kwiatach kudzu. Chętnie bym wypróbowała go.

    OdpowiedzUsuń
  13. Taak! Mam to samo z tymi tonikami! Używam już drugiego opakowania, tylko innej wersji i jest to samo. Twarz mokra, kropelki toniku są nawet na włosach :D Miałam go przelać do innej buteleczki z atomizerem i chyba w końcu tak zrobię, bo działanie jest naprawdę świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czas przerzucić się z vianka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!