Obserwatorzy


Kosmetyki do makijażu nie przewijają się przez mojego bloga zbyt często. Jeśli już się pojawiają to są to podkłady lub ewentualnie pudry. Produkty te stanowią 'stały' element mojego makijażu i w porównaniu do innych kosmetyków kolorowych dość szybko się zużywają. Dzisiaj chciałam przedstawić Wam miętowy puder od Miya, który jest nieco nieodkrytą jeszcze produktem w blogosferze. Nie jest on na pewno tak popularny jak produkty wibo, czy nawet sławny puder miss sporty, który dla przypomnienia - kompletnie się u mnie nie sprawdził :D Jak było z tym miętowym gagatkiem? - jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do czytania :)
Puder kupujemy w przeźroczystym opakowaniu wykonanym z grubego plastiku. Zakrętka jest w kolorze białym z zieloną grafiką - całość bardzo minimalistyczna. Pojemność produktu to 8 g, a więc nieco więcej niż w pudrach wibo. Sama używałam pudru bodajże od września/października, a skończył się mi kilka dni temu.
 Sitko przez które wysypujemy puder posiada spore oczka, dla mnie są nawet za duże. Jednak łatwo można się uporać z tym problemem zaklejając połowę otworów, jak widzicie na zdjęciu wyżej :) Przydałby się też puszek, który zabezpieczałby przed wysypywaniem pudru np. w czasie podróży. Żadnego zabezpieczenia jednak nie ma (taśmę przykleiłam sama) i mi samej puder wysypał się do wieczka podczas transportu między sklepem, a domem po kupnie..
 Dużą zaletą produktu jest za to zapach. Rzeczywiście czuć delikatnie miętę podczas aplikacji. Nie jest to jednak zapach intensywny, który wręcz 'zabija' swoją mocą. Miałam kilka pudrów, które miały strasznie intensywne zapachy perfum, które skutecznie zniechęcały mnie do używania tych produktów. Tu jest inaczej - świeżo i delikatnie :)
Sam puder jest drobniutko zmielony, bez problemu aplikuje się na pędzel i ładnie rozprowadza po twarzy. Nie zauważyłam też, żeby specjalnie pylił podczas aplikacji. Po nałożeniu na poczatku może się nam wydawać, że delikatnie bieli twarz, jednak po chwili ładnie stapia się z cerą i świetnie się prezentuje. Chociaż wiadomo, że z każdym pudrem można przesadzić :D Nasz bohater trzyma makijaż w ryzach przez kilka godzin. U mnie po tych kilku godzinach zazwyczaj zaczynałam się świecić w strefie T. Ale ogólnie na zimniejsze miesiące jest całkiem przyzwoity, w lecie mogłoby być gorzej :) Zaletą pudru jest na pewno to, że nie zawiera talku.
Myślę, że puder Miya to produkt na którego warto zwrócić uwagę, chociażby ze względu na oryginalny zapach. Pamiętam, że sama kupiłam go za ok. 12 - 13 zł, ale w momencie pisania posta widziałam go w internecie za 17-20 zł, więc cena dość konkretnie podskoczyła.. Jest on do tego bardzo wydajny, nawet przy codziennym stosowaniu. Z dostępnością jest nieco trudniej - znajdziecie go w mniejszych drogeriach i oczywiście na internecie :)

Znacie tego gagadka? Co o nim myślicie?

19 komentarzy:

  1. Nie znam tego gagatka, ale zaciekawiłaś mnie nim bo już mam trochę dość swojego pudru Stay Matte z Rimmela (coś się w nim zmieniło i nie możemy się ostatnio dogadać :p).

    OdpowiedzUsuń
  2. już wiele razy słyszałam, że jest dobry, ja rzadko pudruję twarz, najczęściej latem

    OdpowiedzUsuń
  3. Pudrów nie używam, ale wspaniale, że ten się sprawdza 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam, ale słyszałam o nim sporo dobrego. Może jak wykończę te pudry co aktualnie używam to po niego sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest na mojej wishliście :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam go w zapasach. Zobaczę jak się spisze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię kosmetyki o zapachu miętowym, wpisuję go na listę do przetestowania.

    OdpowiedzUsuń
  8. o dużo już słyszałam o tym pudrze :D Chętnie bym spróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam go mam swój ulubiony puder z Inglota i póki co nie używam nic innego :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miętowy puder brzmi ciekawie i wydawać by się mogło, że to idealne połączenie zapachowe na lato ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam tego pudru, strasznie mnie ten jego zapach zaciekawił. U mnie pudry tego typu dość wolno "schodzą" ale jeśli zużyję obecny to być może z ciekawości skuszę się na Miyo? Zwłaszcza że paletki tej marki bardzo lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. uooo a o miętowym pudrze jeszcze nie słyszałam:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Siostra go ma, ale chyba nie jest do końca zadowolona. Mnie nie podoba się zapach, więc raczej bym go nie używała ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No niestety, u mnie się nie sprawdził. Zapach to nie moja nuta, ale tego jako wadę oceniać nie można - w końcu można się spodziewać, że miętowy puder będzie pachniał miętą :P Ale tak jak u ciebie makijaż trzymał w ryzach, tak u mnie go rujnował. Sprawdzone podkłady mi się z nim ważyły, także nie polubiłam dziada i po kilkunastu podejściach oddałam go siostrze :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam tego pudru, ale zaciekawił mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. O długo go używałaś. Mi sypkie lovely kończą się po jakiś 2 miesiącach. Brakuje mi stwierdzenia czy to totalny mat czy bardziej satyna? Jestem ciekawa, bo szukam jakiegoś godnego zastępcy lovely hd ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej satyna, nie określiłabym go na pewno bardzo matowym produktem :)

      Usuń
  17. Chyba wcześniej nawet nigdzie o nim nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!