Jakoś ponad rok temu niespodziewanie stałam się balsamomaniczką i wszelkie mazidła do ciała zostały stałym punktem mojej wieczornej pielęgnacji ciała :D Jednak nie przypominam sobie kiedy ostatnio miałam masło do ciała, mam wrażenie, że było to wieeeeki temu. Po sprawdzeniu denek na blogu okazało się, że ostatnie masło zużyłam w kwietniu/maju 2019.. Więc jakieś 3 lata temu! :D
Sama nie wiem z czego wynikała ta przerwa, ale być może dlatego tak bardzo polubiłam dzisiejszego 'bohatera' wpisu. Ujędrniające masło do ciała Body Boom pojawiło się w ostatnio opublikowanych ulubieńcach z I kwartału 2022, a to już coś, bo mimo, że lubię używać mazideł do ciała to rzadko kiedy coś wyróżnia się na tle innych produktów :D
Masło kupujemy zapakowane w kartonik o charakterystycznym dla tej marki pastelowym wyglądzie, który zdecydowanie jest miły dla oka. Właściwe opakowanie to zakręcany słoiczek o pojemności 250 ml.
Po odkręceniu naszym oczom okazuje się sreberko zabezpieczające, mamy więc pewność, że nikt przed nami nie otwierał produktu.
Po zerwaniu zabezpieczenia ucieszyła mnie mocno kremowa, gęsta i właśnie typowo masełkowa formuła. Wtedy uświadomiłam sobie, że na prawdę dawno nie miałam maseł!
Gdy pokazywałam masło na instagramie wiele osób pisało, że zapach (a może bardziej jego moc) je pokonał. Sama wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać, bo wcześniej używałam kosmetyków do twarzy Face Boom. Mi akurat ta słodko - pudrowa woń odpowiada, więc i masło zużyłam z przyjemnością! Mimo, że za słodkimi zapachami nie przepadam. Chociaż tutaj nie ma typowej słodkości typu wanilia, bardziej wyczuwam jakieś owoce :) Zapach jest dość mocny, pozostaje na piżamie chociażby, więc jestem w stanie zrozumieć tych, którzy nie są jego fanami. Uważam, że to bardziej produkt na zimniejsze miesiące, np. latem może być na dłuższą metę uciążliwy.
Mimo swojej treściwej konsystencji masło bardzo dobrze się rozsmarowuje i wchłania. Podczas aplikacji nie zostawia żadnych śladów, ani nie bieli. Na wchłonięcie też nie trzeba długo czekać, zwłaszcza jak na masło.
Jeśli chodzi o działanie to w sumie zgadzam się z obietnicami producenta. Masło Boody Boom bardzo dobrze nawilża skórę, myślę, że sprawdzi się nawet u bardziej wymagających. Skóra po jego użyciu jest widocznie zregenerowana i wygładzona, można nawet przyznać rację producentowi, że i ujędrniona. A o taki efekt ciężko wśród balsamów, więc tym bardziej masło wyróżnia się na tle innych!
Regularna cena produktu to ok. 30 zł, więc warto polować na promocję. Mi udało się go złapać w naturze za 20 zł, co uważam za super cenę! Oprócz natury dostaniecie je także w Rossmannie.
Znacie ten produkt? Jak u Was się sprawdził?
Możecie mi polecić inne masła do ciała?
Miałam próbkę tego masełka i pozytywnie mnie zaskoczyło. Chyba skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak to tam jest z tym ujędrnienie w kwestii tego masła, ale kocham jego działanie. Świetnie się u mnie sprawdza i o dziwo zapach też bardzo mi przypadł do gustu 😍l
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się kiedyś nad zakupem tego masła i w końcu odpuściłam, ale jeżeli rzeczywiście wpływa na jędrność skóry, to chyba jednak muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa nie znam tego kosmetyku. Jakoś chyba nie miałam jeszcze nic z tej marki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak kiedyś byłam prawdziwą balsamomaniaczką, tak teraz jakoś nie mogę wrócić do regularności. :D
OdpowiedzUsuńMam balsam z tej serii. Ciekawe, jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja również uświadomiła mi że dawno nie korzystałam z masełek. Już sam efekt ujędrniający zachęca mnie do wypróbowania. ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że masło się sprawdziło :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ale jeszcze nie miałam 😀
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej marki. Na razie trafiłam na fatalny peeling gruboziarnisty
OdpowiedzUsuńŚwietne masło do ciała za 20 złotych to nie lada gratka :D
OdpowiedzUsuńJa tam lubię mocno pachnące balsamy do ciała, a ten zapach z serii face boom w ogóle bardzo mi pasuje ;)
OdpowiedzUsuń