W ostatnim czasie miałam okazję dość dobrze poznać nową linię Bielenda - Good Skin. Pisałam Wam już o mikrozłuszczającym serum kwasowym z linii Acid Peel, a dziś zapraszam na recenzję kolejnego produktu - silnie nawilżającego kremu do twarzy. Przy okazji zdradzę, że w zanadrzu mam kolejne kosmetyki tej linii do zrecenzowania :)
Muszę znowu zacząć od wyglądu serii, który.. bardzo mi się podoba! Minimalistyczny, ale dzięki holograficznym napisom ma to coś :D
Właściwe opakowanie to wygodna, plastikowa tubka o pojemności 50 ml.
Krem z linii Hydra Boost Bielenda w wielu kwestiach przypomina mi niedawno recenzowany krem nawilżający Tołpa z serii Authentic. Oba produkty są praktycznie bezzapachowe - pachną jedynie składnikami, które wykorzystano do ich produkcji, co pewnie ucieszy wiele osób.
Konsystencja produktu zaskoczyła mnie swoją lekkością, jest jak dla mnie jeszcze lżejsza od produktu Tołpa. Po nazwie silnie nawilżający spodziewałam się dużo treściwszej formuły.
Mimo wszystko, podczas stosowania kremu nie narzekałam na poziom nawilżenia. Rankiem cera była widocznie zregenerowana, nawilżona i gładka. Jak dla mnie formuła jest bardzo uniwersalna, podobnie zresztą jak przy wspomnianym produkcie Tołpa. Sprawdzi się przez większą część roku, nawet latem nie będzie zbyt ciężka. Dodatkowo będzie odpowiednia dla większości typów skóry, jedynie bardzo przesuszone cery mogłyby być zawiedzione. Producent wspomina także o wyrównaniu kolorytu skóry - z tą obietnicą jako jedyną nie mogę się niestety zgodzić, bo nie zauważyłam różnicy.
Silnie nawilżający krem Bielenda, chociaż osobiście nie nazwałabym aż tak nawilżającym okazał się bardzo dobrym produktem. Zasługuje na uwagę także ze względu na ciekawe składniki aktywne w składzie: kwas hialuronowy, trehalozę i tripeptyd miedziowy - ostatnie dwa spotykam w kremie do twarzy po raz pierwszy. Chętnie będę wracać do tego produktu i Wam także go polecam. Znajdziecie go w Hebe, gdzie cena regularna wynosi ok. 37 zł. Warto więc polować na promocję ;)
Znacie ten produkt? Jak się u Was spisał?
Przyjrzę się tym produktom jak będę w Hebe 🙂
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten krem, może kiedyś spróbuję go upolować jak będzie w promocji 😊
OdpowiedzUsuńNie znam, u mnie to raczej przydałoby się mocniejsze nawilżenie. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy krem 😀
OdpowiedzUsuńBielenda jest jedną z moich ulubionych marek
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu, ale ja ostatnio jestem do tyłu z nowościami drogeryjnymi. :P Lubię lekkie konsystencje, zwłaszcza na dzień, pod makijaż. Ja aktualnie używam kremu z KOI z bakuchiolem oraz kremu z kurkumą z Orientany. Oba bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńKrem być może faktycznie fajny, ale nie wiem czy by się sprawdził przy mojej tłustej skórze :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
U mnie nawilżenie to podstawa. Ten krem mi się na pewno spodoba
OdpowiedzUsuńNawilżający, lekki, z kwasem hialuronowym... Już mnie kusi ;))) Szkoda tylko że nie ma SPF ale nie można mieć wszystkiego ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie używam go sobie teraz i silnie nawilżającym na pewno bym go nie nazwała. Baaa, mam nawet wrażenie, że po kwasach jest dla mnie za słaby.
OdpowiedzUsuńLubie produkty bielenda. Ten krem byłby odpowiedni dla mnie
OdpowiedzUsuńMi też bardzo podoba się opakowanie. Wygląda przeuroczo. Dawno nie testowałam nic z bielendy, a ten krem według Twojego opisu wydaje się, że by mi się bardzo dobrze sprawdził.
OdpowiedzUsuń