Na dzisiaj wyjątkowo zaplanowałam recenzję kosmetyku do makijażu. O podkładzie 'mineralnym' od Ingrid było swego czasu bardzo głośno na blogach czy youtube. Wiele osób pokazywało go w ulubieńcach, że i ja po pewnym czasie zdecydowałam się na jego kupno. Jak się sprawdził u mnie i jak go oceniam? - O tym przekonacie się czytając wpis :)
Podkład zamknięty w miękkiej plastikowej tubie z zakręcanym zamknięciem. Pamiętam, że kupując go był on dodatkowo zabezpieczony taśmą także miałam pewność, że nikt wcześniej nie otwierał mojego egzemplarza. Jeśli chodzi o wygląd to prezentuje się całkiem nieźle jak dla mnie - nie można mu nic zarzucić pod tym względem :)
Zapach jest nie szczególnie przyjemny - trochę pachnie jak inne tanie
podkłady. Ale nie ma też tragedii i nie przeszkadza w aplikacji - nie
jest wtedy zbytnio wyczuwalny. Jeśli chodzi o gamę kolorystyczną to aktualnie w ofercie z tego co widzę znajdziemy 5 kolorów. Gdy kupowałam go wiosną w ofercie było ich 4 i moja - 29 w odcieniu porcelanowym była wtedy najjaśniejsza. Kupując obawiałam się nieco różowych tonów, ale w drogeryjnym świetle wydawała mi się dla mnie najbardziej odpowiednia. W domu okazało się jednak, że jak na wiosnę jest zdecydowanie za ciemna, zwłaszcza, że jak się okazało po czasie kolor ciemnieje. W ten sposób czekała na lato i dopiero wtedy, gdy cera nabrała koloru wydał się być odpowiedni.
źródło |
Także dobrze, że producent pokusił się na nowy kolor - jeszcze jaśniejszy (280). Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć wszystkie dostępne odcienie. Najjaśniejszy - najnowszy wygląda na prawdę jaśniutko, ale warto pamiętać przy wyborze odpowiedniego koloru, że podkład po nałożeniu ciemnieje. Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądała moja 29, która znajduje się po prawej. Po lewej jest bodajże rozświetlający podkład z bell (dostępny w biedronce) w kolorze 01 light beige. Nie jestem tego w 100% pewna, bo zdjęcia robiłam w marcu, ale najprawdopodobniej to był on :)
Jak można też zauważyć oba podkłady znacznie różnią się konsystencją - podczas gdy bell był rzadki, Ingrid należał do tych gęstych. Pierwsza próba nałożenia go palcami zakończyła się klęską - wyglądał tragicznie! Bardzo ciężko było go rozprowadzić w odpowiedniej ilości przez co tworzył efekt maski i wyglądał na prawdę źle. Podjęłam wtedy jeszcze kilka prób, ale za każdym razem wyglądał tak samo źle, zwłaszcza, że był stanowczo za ciemny. Sytuacja zmieniła się dopiero latem, gdy podjęłam próby nałożenia go gąbeczką. Taki sposób aplikacji okazał się strzałem w 10! Wtedy nałożony na prawdę w małej ilości i przypudrowany wyglądał zaskakująco ładnie! Jeśli chodzi jeszce o różowe tony to na buzi zdecydowanie ich nie dostrzegam, dopiero podczas zmywania mam wrażenie, że na waciku są one niekiedy delikatnie widoczne. Ale ogólnie 29 należy raczej do tych beżowych, aczkolwiek nieco ciemnych kolorów.
Patrząc na skład myślę, że nazywanie go 'mineralnym' jest zdecydowanie określeniem nad wyraz :D Bo ani nie jest on krótki, ani zbytnio 'naturalny'.
Patrząc na skład myślę, że nazywanie go 'mineralnym' jest zdecydowanie określeniem nad wyraz :D Bo ani nie jest on krótki, ani zbytnio 'naturalny'.
Warto jeszcze wspomnieć, że dzięki konsystencji krycie jest całkiem dobre. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że podkład należy do jednego z najbardziej kryjących jeśli chodzi o tanie podkłady jakie miałam okazję stosować. Wiadomo, że daleko mu do np. Revlona, ale jest na prawdę nieźle ;)
Podsumowując trzeba z nim się trochę pobawić, żeby uzyskać zadowalający efekt. Nie należy przesadzać przede wszystkim z ilością i jeśli macie jasną cerę to warto poczekać na lato z jego kupnem, albo wypróbować najnowszy nr 280 - być może będzie odrobinę jaśniejszy (ciężko mi stwierdzić, bo nie widziałam nawet testera) :)
Podkład znajdziecie w drogeriach internetowych oraz stacjonarnie tam gdzie dostępne są szafy Ingrid, czyli na pewno w Naturze, bo tam właśnie go kupowałam. Być może będzie też w Hebe. Jego ceny z tego co zdążyłam się zorientować wahają się między 8-13 zł. Sama dorwałam go jeszcze taniej za 6 zł - z tego co pamiętam podczas jakiś promocji typu -50%.
Znacie tego gagadka? Jak się u Was sprawdził?
Nie wiedziałam, że to hit internetu.
OdpowiedzUsuńNiezbyt podoba mi się efekt na skórze :/
OdpowiedzUsuńEfekt to może nie jest , bardziej swatche :D Ale no na skórze trzeba się mocno postarać, żeby było okej.
UsuńTrochę zabawy z nim jest ;p
OdpowiedzUsuńUżywałam go wiele lat temu, chyba na początku przygody z blogowaniem i wydaje mi się, że był fajny, choć nie jestem do końca tego pewna, bo za dużo czasu minęło ;) Miałam też wtedy inne podkłady Ingrid :)
OdpowiedzUsuńNie znam go, właściwie to z firmą Ingrid miałam niewiele wspólnego. Może czas to nadrobić? :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem :D Mi wystarczy przygód z marką po tym podkładzie :P
UsuńUwielbiam ten podkład, miałam też w tym samym odcieniu, ładny kolorek i świetnie krył :)
OdpowiedzUsuńWiele osób bardzo je lubi - ja do nich nie należę :)
Usuńza taką cenę jest całkiem niezły, ale i tak wolę sprawdzonego Revlona ;)
OdpowiedzUsuńmi by się nie chciało bawić, a i tak mam wrażenie, że wszystkie odcienie byłyby dla mnie nieodpowiednie D
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz z garnięciem mojego wpisu! masakra jak to czytałam potem to się za głowę złapałam co ja w ogóle dałam hahaha masakra, nie wiem o czym myślałam:D
MI też na dłużą metę się nie chce, więc skończę po 1 opakowaniu :)
UsuńNie znam, co więcej nawet o nim nie słyszałam, ale faktycznie podkład za grosze:D Czy się kiedyś skuszę? Nie wiem... Zależy jak wygląda ten najjaśniejszy odcień 280, bo jestem pewna, że ten który Ty masz byłby dla mnie za ciemny nawet latem. Chociaż skoro mówisz, iż "trzeba z nim się trochę pobawić", możliwe, że jednak odpuszczę. Niemniej jednak jak będę w Naturze to z ciekawości się za nim rozejrzę, żeby zobaczyć czy faktycznie udało im się wypuścić jaśniutki odcień:)
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na Twój komentarz pod poprzednim postem - 45min w przypadku maseczki na twarz to trochę za długo jak dla mnie, tyle to mogłabym co najwyżej maskę na włosach trzymać;p W sumie to trochę szkoda, bo kupiłabym sobie z chęcią jakąś maseczkę typu peel-off, ale co jakąś wypatrzę w drogerii i sprawdzę opinie na wizażu, to się okazuje, że jednak szału nie ma:(
Co do jedzeniowych zapachów, właśnie słyszałam dobre opinie o jakimś żelu z palmolive (dokładnie chodzi o serię body butter wash), chciałam nawet wypróbować, ale jest albo wanilia, albo czekolada, jakiś bardziej truskawkowy zapach, nawet chyba kawowy zrobili...no po prostu nie. Nie chciałabym po kąpieli pachnieć jakbym wyszła z wanny pełnej czegoś do jedzenia;D Chociaż są oczywiście osoby, którym takie produkty odpowiadają, wiadomo - kwestia gustu.
Właśnie powiem Ci, że miałam 2 szampony agafii i jakoś nie byłam pod wrażeniem tego, jak się pienią. Może to przez to, że jestem przyzwyczajona do tego z Dove i wszystko co choćby mniej się pieni, jest już dla mnie i mojej cierpliwości dość sporym wyzwaniem;D Od siebie mogę dodać, że często widzę petal fresh w rossmannie na promocji, więc tym bardziej aż chce się testować:)
Nawet jakby najjaśniejszy odcień byłby fajny to nie za bardzo mogę go polecać :D Wymaga sporo starań, żeby wyglądał na twarzy jako tako.
UsuńJa z tych peel off też specjalnie nie mam co polecać, nie przepadam za takim typem masek - raz na jakiś czas są okej, ale na dłuższą metę nie dla mnie :)
Wiem o którą serię Ci chodzi ja sama chętnie wypróbowałabym te owocowe - truskawkę i owoce leśne, reszta nie dla mnie :P
Miałam kiedyś, ale kolorki zupełnie mi nie pasowały :D
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę zestawienie kolorów, Twojego bym nie wybrała, ale to co pokazujesz na dłoni, już bardziej mi się podoba :P Mimo, że ciemnieje :P Choć fakt to nie jest opcja na teraz :P
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze nic z tej firmy
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... Niby tani, ale chyba nie chciałoby mi się z nim bawić.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ten odcień. Mam jednak bardzo jasną skórę i ciężko coś do niej dobrać;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten podkład zanim był na niego bum w internecie, ale nie polubiliśmy się. Niby nie był zły i wyglądał naturalnie, ale u mnie ciemniał okropnie, o kilka tonów! Przez to kompletnie się u mnie nie sprawdził
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym fluidzie, ale w tej cenie aż szkoda nie spróbować! Jestem ciekawa jego działania, ale przyznam, że po Twojej recenzji jestem pozytywnie nastawiona :)
OdpowiedzUsuńA międzyczasie zapraszam do mnie na małe rozdanie :)
Nie miałam tego produktu i w sumie to chyba nie za bardzo mam ochotę się z nim bawić więc nie skorzystam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Miałam kiedyś podkład tej firmy i byłam zadowolona, ale czy ten byłby dla mnie, nie wiem, ale kolor wybrałabym najciemniejszy ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam ale jeśli trzeba się z nim tak obchodzić to raczej się nie skuszę, zwłaszcza, że moje skóra ostatnio strasznie grymasi i nic jej nie podchodzi ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy żadnego ich kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńDla mnie był bublem :(((((
OdpowiedzUsuńPonoć Ingrid miało wycofywać najjaśniejsze odcienie, ale może to chodziło o Ideal Face 10 ;)
Niemniej jednak na mojej cerze wyglądał paskudnie i się go pozbyłam ;)
Zabawę kosmetykami akceptuję tylko w cieniach. Od produktów do twarzy oczekuję perfekcji, zwłaszcza gdy się spieszę rano. Nie chciałoby mi się bawić z tym podkładem :D. Nie miałam nic z ingrid, bo nie mam dostępu do tej marki :(
OdpowiedzUsuń