W ostatnim czasie już wielokrotnie mogliście przeczytać o tym jak bardzo polubiłam się z serią Lirene Natura. W 100% spodobał mi się sam zamysł i wykonanie tej serii. Na blogu mogłyście już przeczytać o masce - peelingu oraz kremie nawilżającym o zapachu malwy. Dzisiaj przychodzę z recenzją kolejnego kremu, tym razem w wersji regenerująco - wygładzającej na noc. Jak się sprawdziła i czy była lepsza od wcześniej używanej wersji nawilżającej? Odpowiedz na te pytania znajdziecie w dzisiejszym poście :)
Podobnie jak w poprzedniej wersji krem kupujemy w kartoniku z wszelkimi niezbędnymi informacjami typu obietnice producenta czy skład. Właściwe opakowanie tym razem jednak to szklany słoiczek. Wszystkie pozostałe warianty zapachowe mają opakowania plastikowe z pompką, więc znacznie wygodniejsze. Jednak na dobrą sprawę jakoś specjalnie nie przeszkadza mi takie rozwiązanie jak w obecnej wersji :)
Zapach w wersji wygładzająco - regenerującej jest zdecydowanie przyjemniejszy niż w poprzedniej z malwą. Jest on delikatny i moim zdaniem bardzo przyjemny, lekko kwiatowy właśnie. Konsystencja za to zauważalnie bogatsza niż wersji nawilżającej, przyjemnie kremowa. Chociaż nie nazwałabym jej jakąś super treściwą, czy odżywczą ;)
Krem łatwo się rozprowadza, chociaż odrobinę smuży przy nakładaniu. Jednak po paru minutach wchłania się zostawiając po sobie lekką warstwę, ale w żaden sposób nie tłustą. Moim zdaniem daje ona uczucie takiej dopieszczonej cery.
Podczas stosowania kremu zauważyłam, że cera jest odpowiednio nawilżona, a do tego jest w bardzo dobrym stanie. Po przebudzeniu rzeczywiście sprawia wrażenie zregenerowanej i gładziutkiej. Co ciekawe mam wrażenie, że skóra dodatkowo jest bardziej 'napięta'. Problem zmarszczek zdecydowanie mnie nie dotyczy jeszcze (:D), ale różnica w napięciu skóry jest moim zdaniem widoczna. To chyba pierwszy krem jaki daje u mnie taki efekt!
Ta wersja sprawdziła się u mnie jeszcze lepiej niż poprzednia. Dała zdecydowanie lepsze efekty na mojej skórze, a do tego miała milszy dla nosa zapach :) Podobnie jak poprzedniczka miała bardzo dobry skład oparty na naturalnych składnikach i była kosmetykiem wegańskim. Co ciekawe kartonik wytworzono z materiałów pochodzących z recyklingu - bardzo podoba mi się taki spójny zamysł serii :)
Z chęcią wrócę do tego produktu i wypróbuję pozostałe wersje kremów z serii Natura. Linia dostępna jest w większości drogerii typu Rossmann, czy Hebe. Cena wersji wygładzająco - regenerującej to ok. 30 zł według strony producenta, jednak często można ją dorwać sporo taniej :)
Miałyście okazję wypróbować już serię Lirene Natura? Jak ją oceniacie i jakie kosmetyki od siebie polecacie?
Nic z tej serii nie miałam, ale kusi :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten krem wydaje się być potencjalnie dobry, ale na zimę jeśli już. Aczkolwiek muszę jeszcze sprawdzić i doczytać jakieś informacje na temat oleju kokosowego czy mogę go bezpiecznie stosować 😉
OdpowiedzUsuńNie miałam tego kremu ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam nic z tej serii, bo staram się zużywać to co mam w zapasach, ale coraz bardziej kusi mnie coś wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale fajny kremik :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. :) Szata graficzna jest bardzo ładna, duży plus za opakowanie z recyklingu :) Wydaje mi się, że to mogłaby być dla mnie dobra propozycja na lato. :) W ogóle interesuje mnie cała ta seria z Lirene, wiele osób ją chwali, a ja jeszcze nie testowałam ani jednego produktu z tej serii. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego kremiku :) Ale bardzo zachęca nie tylko wyglądem ale i obietnicami producenta:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku i nie jestem pewna czy taka warstwa pozostawiona na twarzy by mi pasowała. Ja niestety nie mam co polecić od siebie bo straaasznie rzadko kupuję kosmetyki
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru i zapraszam :)
zpolskidopolski.blogspot.com
Nie znałam go wcześniej ♥
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałąm ale ciekawi mnie ta seria :)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek uda mi się odkopać z kremów (co obok balsamów jest najgorszą kategorią w moich zapasach, mam tego najwięcej, a najmniej zużywam), to chętnie go wypróbuję. Ale nie mam pojęcia, czy gdy to w końcu nastąpi, to on jeszcze będzie na rynku XD
OdpowiedzUsuńOd dawna nie miałam nic tej marki i pewnie w najbliższym czasie się nie skuszę, bo wygląda na to, że znalazłam idealny dla mnie krem na dzień a na noc nie stosuję :D
OdpowiedzUsuńSzukam własnie idealnego kremu na noc, niestety ja lubię wersje mocno otulające, więc ten wydaje się nieco słaby po opisie ;) Najchętniej sprawdziłabym go w próbce.
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie bardzo kusi mnie ta seria, ale z drugiej strony kuszą mnie też nowości z Bielendy, Sorayi i sporo kosmetyków z Miya... jak żyć? :D
OdpowiedzUsuńdla mnie to totalna nowość ;D Jeszcze nie widziałam tych kremów ;D
OdpowiedzUsuńnie znam niestety tego kremu
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie używałam kremu typowo na noc. Ostatnio mam tylko na dzień i używam go zarówno rano jak i wieczorem :)
OdpowiedzUsuńObietnicą napiętej skóry kusisz jak cholera :D
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnełabym po ten krem i gdy tylko nadaży się okazja to go kupię;) Poczatkowo wyślałam o tym z malwą ale skoro mówisz, że zapach tutaj jest przyjemniejszy to nie będę ryzykować 😁
OdpowiedzUsuńKuszą mnie kosmetyki z tej serii, ale kremów do twarzy mam obecnie sporo ^_^ Jak tylko uda mi się nieco zejść to na pewno się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuń