Peeling 3 enzymy Tołpa to już wręcz kultowy produkt. Jedni go uwielbiają, inni nie do końca widzą jego działanie.. Mam wrażenie, że jestem jedną z ostatnich osób która dopiero skusiła się na jego wypróbowanie. Jak się u mnie sprawdził i do której z grup się zaliczam? O tym przeczytacie w dzisiejszym wpisie :)
Nasz peeling znajduje się w aluminiowej, zakręcanej tubce charakterystycznej już dla Tołpa. Muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi taka forma opakowania, która jest niezwykle higieniczna. Dodatkowo produkt kupujemy zapakowany w kartonik na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje na jego temat.
Zapach peelingu jest niezwykle apetyczny - świeży i owocowy. Da się wyczuć przede wszystkim ananasa, zdecydowanie woń umila aplikację :) Konsystencja jak widzicie powyżej jest żelowa, nieco mętna.
Peeling stosowałam tak jak zaleca producent ok. 2 razy w tygodniu. Muszę przyznać, że kosmetyk jest niezwykle wydajny. Zaczęłam go stosować jakoś w sierpniu i aktualnie zostało mi jeszcze go na kilka dobrych tygodni.
Jeśli chodzi o sposób użycia stosujemy go jak maseczkę, czyli nakładamy na kilka minut, a następnie zmywamy.
Peeling Tołpa jest pierwszym peelingiem enzymatycznym jaki miałam okazję stosować. Wcześniej byłam wierna peelingom mechanicznym i to o dosyć konkretnym poziomie zdzierania martwego naskórka. Dlatego też przejście na tak delikatny peeling nie było łatwe, ale po kolei.. Zacznę od tego, że podczas nakładania produktu nie czułam żadnego szczypania, czy pieczenia, co zdarzało się części osób.
Już od pierwszych dni stosowania zauważyłam, że po użyciu peelingu cera jest gładziutka i przyjemnie odświeżona. Na dłuższą metę poziom usuwania martwego naskórka jednak mnie nie zadowala, jako fanki intensywnego złuszczania. Zauważyłam, że nie radzi on sobie z wszystkimi suchymi skórkami. Nie zauważyłam też by wpływał na ograniczenie wydzielania sebum, co do niedoskonałości to ciężko mi ocenić. Na początku miałam wrażenie, że poprawia nieco stan cery, ale ostatecznie stwierdziłam, że to zasługa czarno - białej maski Nacomi, którą stosowałam w tym samym czasie. Nie zawsze mam też czas na połączenie tego peelingu + maski, a zazwyczaj sięgam właśnie po peelingi przed maseczkami :)
Uważam, że peeling 3 enzymy to ciekawy kosmetyk, warty poznania. Jednak bardziej odpowiedni wydaje się dla cer normalnych, czy fanek delikatnych zdzieraków. Mnie działanie nie zadowoliło w 100 %, jednak być może za jakiś czas dam mu drugą szansę.
Regularna cena peelingu Tołpa to 35 zł, ale często można go upolować w hebe taniej. Nawet aktualnie z kartą kupicie go już za 21 zł!
Znacie ten kultowy produkt? Jak u Was się sprawdził?
Przyznam, że ja też jestem fanką porządnego zdzierania w kwestii peelingów i bardzo lubię ten efekt po😉 A ten peeling chyba byłby za słaby mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńJa lubię takie delikatne :)
OdpowiedzUsuńTak się kręcę koło niego, jakoś się nie składa, żebym go kupiła ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ten peeling i mam już jego trzecie opakowanie. Jak dla mnie, póki co numer jeden :)
OdpowiedzUsuńcgyba go kupię, bo nie mam żadnego enzymatycznego :)
OdpowiedzUsuńA ja go bardzo polubiłam, choć buzia mnie delikatnie piekła przy nim :)
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę tego peelingu i u mnie się kompletnie nie sprawdził, choć z całkiem innych powodów niż u Ciebie. :) Po nałożeniu skóra zaczęłam mnie piec i strasznie palić, a dodatkowo czułam miliard wbijających się w skórę igiełek. Koszmar. Nigdy żaden kosmetyk tak na mnie nie zadziałał, ale cieszę się, że mogłam wypróbować próbkę, bo gdybym kupiła pełnowymiarowy produkt, to bym bardzo żałowała. :D
OdpowiedzUsuńNaczytałam się, że jest taki mocny w działaniu, a tu proszę - jednak nie do końca ;) Mam go w zapasie i też jestem ciekawa jak się sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńMiałam - zapach bardzo mi się podoba, ale działania raczej nie zauwazyłam :(
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałam o tej marce, więc chyba się na nią w końcu skuszę.
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa, co Ci w nim nie do końca podpasowało. Obstawiałam pieczenie, ale widzę, że nie trafiłam ;) U mnie sprawdzał się bardzo dobrze, choć dawno go nie miałam. Przydałoby się odświeżyć tę znajomość :D
OdpowiedzUsuńkilka razy chcialam go sobie kupić :DAle aktualnie posiadam jeszcze inne peelingi, a nie chce robić sobie zapasów :D
OdpowiedzUsuńWydaje się być interesujący. Dawno nie miałam nic z tej marki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ale go nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJedyny peeling enzymatyczny z którego byłam zadowolona, choć też jestem zwolenniczką porządnego drapania na buzi :D Ten mnie mrowił więc miałam odczucie że działa, i ta gładkość po jego zmyciu była cudowna :) Chętnie kiedyś sobie kupię znowu :)
OdpowiedzUsuńBardzo kusi mnie ten peeling, bo wiele dobrego już o nim czytałam, musze w końcu go wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńJa wolę mocne zdzieraki. Poza tym nie przepadam za tą marką, więc jak na razie ten peeling mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńNo ja jestem z tej grupy, która go uwielbia, chociaż ogólnie też wolę mocne zdzieraki :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie używałam tego peelingu więc nie jesteś ostatnia ;) słyszałam wiele dobrego na jego temat jednak jakoś nie mogę się przełamać bo wolę te mechaniczne peelingi ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś kosmetyki tej marki, ale nie sprawdziły się u mnie. Dlatego teraz boję się używać nowości tej marki :-)
OdpowiedzUsuńMimo że też jestem fanką mocnego zdzierania, to byłam zadowolona z tego peelingu. Dawno go nie miałam, chyba najwyższy czas odświeżyć sobie tę znajomość :)
OdpowiedzUsuńJa go miałam, zużyłam całe opakowanie, ale nie kupiłam nowego :)
OdpowiedzUsuńBył trochę mocny w działaniu, drażnił mnie zapach (i to pewnie on też wpływał na to zaczerwienienie cery po jego zmyciu), więc postawiłam na sprawdzony peeling z bromelainą i papainą z BU :)
W sumie to nie zdziwiłam się aż tak bardzo, że mamy różne opinie na jego temat. Ja wolę delikatniejsze peelingi niż Ty i te Twoje zdzieraki :D
OdpowiedzUsuń