Najczęściej testowanymi przeze mnie kosmetykami kolorowymi są zdecydowanie podkłady. Najszybciej je wykańczam i próbuję nowości. Co prawda mam kilka faworytów, ale na prawdę ciężko znaleźć mi ideał w tej kategorii. Nie mniej jednak nie poddaję się i chętnie sprawdzam różne nowości :)
W ten sposób trafił do mnie podkład kryjąco - nawilżający Selfie Time od Eveline. Sama wolę bardziej matujące wykończenia, ale swego czasu polecało go tyle osób, że musiałam go w końcu sprawdzić :D
Opakowanie to całkiem elegancka tubka o standardowej pojemności 30 ml.
Konsystencja jest kremowa, raczej z tych gęściejszych. Trochę 'tempo' się rozprowadza, bo dość szybko się wchłania, więc trzeba rozprowadzać ją sprawnie. Sama nie lubię takiego uczucia, wolę bardziej kremowe konsystencje :D Podobną formułę miał podkład matt my day tej firmy, chociaż ten był chyba jeszcze bardziej oporny.
Jeśli chodzi o kolorystykę to do wyboru mamy, aż 6 odcieni. Sama standardowo wybrałam najjaśniejszy - 01 porcelain. Nieco obawiałam się różowych tonów, ale na szczęście ich nie było. Jak widać na swatche odcień ma raczej żółte tony, chociaż powiedziałabym, że już lekko wpadające w pomarańczowe. Widać to zwłaszcza na waciku podczas demakijażu. Na zdjęciu wyżej macie małe porównanie selfie time Eveline do mojego ulubieńca na co dzień - matt & cover od Bell.
Zauważyłam, że niestety na twarzy lekko ciemnieje. Może nie ma tragedii, bo nie odznacza się, ale nie jest tak jasny jak zaraz po nałożeniu. Warto o tym pamiętać wybierając odcień dla siebie. Myślę też, że dla posiadaczek jasnej karnacji będzie on zdecydowanie za ciemny.
Krycie jak wskazuje producent jest całkiem dobre jak na podkład drogeryjny. Nie jest może mocno kryjący (dla mnie na szczęście), ale taki o średnim kryciu. Radzi sobie z niewielkimi niedoskonałościami czy przebarwieniami cery. Jego plusem jest na pewno fakt, że jest raczej nie wyczuwalny na skórze i nie podkreśla suchych skórek. Na minus dla mnie wykończenie i trwałość, po 10-12 h już mocno się świecę, zwłaszcza na czole. Może nie ma co liczyć na cuda po takim czasie, ale dodatkowo zauważyłam, że zdarza mu się także brzydko warzyć.
Znacie ten produkt? Jak u Was się sprawdził?
Mma używam i jestem naprawdę zadowolona z niego, bo ani nie ciemnieje ani się nie warzy przez cały dzień, ale może to być kwestia mojej cery jedynie. Przy rozprowadzaniu dla mnie jest kremowy i nie muszę się spieszyć wcale z nakładaniem, ale nie wiem, do końca, czego to może być kwestia, ewentualnie zaważył fakt iż nie nakładam podkładu palcami tylko gąbką, która pozwala pracować ile się chce i dokładnie nałożyć produkt 😉
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że powinnam być trochę bardziej skrupulatna w recenzjach kosmetyków kolorowych. ;D Ten podkład znam i bardzo go lubię. Zużyłam tubkę jakoś w zeszłym roku :)
OdpowiedzUsuńOgólnie niezbyt lubię podkłady w tubkach (zawsze zmarnuje pół produktu bo jednorazowo za dużo wylewam), a selfie time to już w ogóle mnie nie kupił odkąd wyszedł. Sama nie wiem czemu. Ogólnie lubię średniokryjące i takie świeże podkłady, nie szukam matowienia czyli mogłabym być zadowolona, no ale mam jeszcze długą listę podkładów które bym chciała spróbować :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ciemnieje bo mam bardzo jasną karnację ; ) Nie miałam jeszcze tego podkładu : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie używam podkładów :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam podkładów tej marki. A ostatnimi czasy używam jedynie kremów BB i tak już od roku ;)
OdpowiedzUsuńMoja lista podkładów do wypróbowania jest długa i ten podkład też znajduje się na tej liście :) lubię takie nawilżające konsystencję i akurat to, że się wyświęca zupełnie mi nie przeszkadza :) Szkoda jednak, że Ty nie jesteś z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wrócę kiedyś do podkładów. Wolę kremy bb :)
OdpowiedzUsuńNie polubiłam się z nim - nie dość, że słabo krył, to w ciągu dnia lubił zejść plamami z twarzy :/
OdpowiedzUsuń