Na dzisiaj przygotowałam recenzję łatwo dostępnego kosmetyku z dobrym składem. Mowa o kremie do twarzy Tołpa z linii green oil dostępnej w biedronce. Zapowiada się na tani pielęgnacyjny hit o dobrym składzie. Jak w rzeczywistości wypadł? Zapraszam na recenzję :)
Krem kupujemy zapakowany w kartonik z wszystkimi niezbędnymi informacjami na jego temat. Zawsze podobało mi się to, że są one proporcjonalne do właściwego opakowania i mają wielkość właściwego opakowania. Ekologiczne podejście, bez 'oszustwa' :)
Właściwe opakowanie to plastikowy słoiczek o standardowej pojemności 50 ml. Pod zakręcanym wieczkiem znajduje się zabezpieczenie, dzięki czemu mamy pewność, że jesteśmy jedynymi użytkownikami produktu.
Po zawartości oleju ze słodkich migdałów spodziewałam się słodkiej i delikatnej woni. Byłam więc zaskoczona, gdy po otwarciu uderzył mnie intensywny perfumowany zapach, coś jak męskie perfumy. Niestety było to zaskoczenie negatywne, przy dłuższym używaniu woń staje się lekko męcząca.
Konsystencja wydaje się być lekka i kremowa. Przy rozprowadzaniu czuć jednak zawartość olejków - tuż po nałożeniu zostaje na twarzy lekka warstewka (zwłaszcza przy nakładaniu grubszą warstwą na noc - jak lubiłam ją stosować :D). Jednak po chwili się wchłania i nie ma po niej śladu.
Często po nałożeniu kremu czułam lekkie pieczenie, czasami towarzyszyło temu także lekkie zaczerwienie na policzkach. Nie wiem z czego to wynikało, bo rzadko jakiś produkt powołuje u mnie taką reakcję.. Może to przez intensywny zapach? Z tego co czytałam nie tylko u mnie krem wykazywał takie działanie, bo na wizażu jest kilka podobnych opinii. Na szczęście po kilku minutach to uczucie mijało i znikało zaczerwienienie. Później obyło się już bez jakichkolwiek nieprzyjemności, w ogólnym rozrachunku krem mnie nie podrażnił (zaczerwienienie szybko znikało), ani nie spowodował niedoskonałości. Rano buzia była nawilżona i wygładzona.
Zapowiadało się super, a przez 'efekty uboczne' wyszło słabo.. Mimo, że krem zapewniał w ogólnym rozrachunku dobre efekty to nie wrócę do niego. Na stronie producenta cena regularna kremu to 23 zł, w biedronce ok. 17 zł, jednak często na promocji można go złapać za ok. 14 zł. Sama złapałam go 'za darmo' w majowej akcji, kiedy dostawało się voucher równoważny cenie kremu, z czego tym bardziej się cieszę :D
Znacie ten produkt? Jak u Was wypadł - tak samo, a może lepiej?
Kurde, mega słabo z tym pieczeniem... mnie on jakoś w ogóle nie kusił :)
OdpowiedzUsuńSłaby ten krem, a i ja nie mam jakiś fajerwerków w związku z marką Tołpa, więc raczej się nie skuszę 🙈
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu, ale ogólnie chciałabym poznać kremy do twarzy z tej marki, tylko nie koniecznie ten że względu na efekty uboczne 😊
OdpowiedzUsuńNie miałam go
OdpowiedzUsuńZużyłam dobrych kilka opakowań tego kremu. Z tego co pamiętam, zapach rzeczywiście był dość intensywny, ale mi chyba nie przeszkadzał. Nie miałam też problemu z zaczerwienieniami. U mnie wywołał same pozytywne odczucia :)
OdpowiedzUsuńTego kremu nie miałam. Z Tołpa mam dobre i niedobre doświadczenie. Lubię i stosuję peeling 3 enzymy tej marki. :)
OdpowiedzUsuńTołpa często u mnie gości, ale tego kremiku jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuń