Heeeeej :)
Moje maseczkomaniactwo trwa w najlepsze, a lista maseczek do wypróbowania ciągle się powiększa :D Maseczka z Loreal, którą dzisiaj Wam zaprezentuje była na tej liście bardzo długo ze względu na to, że czekałam na dobrą promocję by ją wypróbować. W cenie regularnej bowiem nie należy do najtańszych.. Czy jest jednak warta swojej ceny? - tego dowiecie się czytając dzisiejszy wpis :)
Maseczkę kupujemy w kartoniku z wszystkimi niezbędnymi informacjami. Właściwe już opakowanie to dość ciężki szklany słoiczek. Jest on zakręcany, a pod wieczkiem dodatkowo znajduje się plastikowe zabezpieczenie. Muszę przyznać, że nie jest do końca praktyczne przez swój kwadratowy kształt.
Zapach produktu jest raczej miły dla nosa i delikatny - tutaj nie ma się czego przyczepić. Konsystencja z kolei jest dość gęsta i kremowa. Nie sprawia jednak większych problemów ani przy nakładaniu, ani przy zmywaniu.
Po nałożeniu na twarz zastyga bardzo szybko, miałam wrażenie, że nawet dużo szybciej niż maseczki z samej glinki. Trzeba więc wziąć to pod uwagę i mieć pod ręką np. tonik, czy hydrolat. Samo działanie nie zrobiło na mnie dużego wrażenia. Cera po użyciu owszem jest matowa, wygładzona i delikatnie oczyszczona. Nie jest to na pewno mocne oczyszczenie jakiego oczekiwałabym od maseczki z glinką. Nie zrozumcie mnie źle, bo sama maska nie jest zła, jednak znam wiele lepszych masek i.. tańszych przede wszystkim :D
W cenie regularnej cena produktu to ponad 30 zł, ja na promocji dorwałam ją za ok.20 zł. Co i tak jak dla mnie jest zbyt wygórowaną ceną biorąc pod uwagę jej działanie.
Producent zapewnia, że 50 ml maseczki wystarczy na 10 użyć, u mnie starczyła na nieco więcej 12-13.
W ofercie dostępne są też inne wersje z glinką czarną, czerwoną i jeszcze jakaś niebieska wersja. Byłam w sumie ciekawa jeszcze 2 ostatnich, ale chyba jednak się nie skuszę :D Chociaż do jej plusów należy na pewno to, że jest od razu gotowa do użycia i nie trzeba jej samemu przygotowywać tak jak glinek 'sypkich'.
Jak u Was sprawdziła się ta maska? Miałyście może inne rodzaje?
Kurcze jak za taką cenę, to powinna robić coś naprawdę mega, a mam wrażenie, że moja ulubiona maseczka dziegciowa babuszki agafii robi o wiele więcej, a jest sporo tańsza :)
OdpowiedzUsuńCzyli średnio warta swojej ceny :D Trzeba to przyznać L'oreal czasami ceni sie zbyt wysoko ;p
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej niestety:/
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię maski do twarzy. Tej jeszcze nie próbowałam i nie wiem czy się skuszę. W najbliższym czasie raczej nie. :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam tej maseczki, ale troszkę mnie jednak kusi:)
OdpowiedzUsuńLubiłam ją, ale dla mnie jest za droga.
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłam peeling z najnowszej serii, cudownie pachnie ale zobaczymy jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńa tak mnie kusiły te maski i chciałam je w końcu kupić :D muszę to jeszcze raz przemyśleć :D
OdpowiedzUsuńMiałam kilka próbek tej maski i była ok ale mam takie same wrażenie na jej temat, czarna w ogóle u mnie nic nie zrobiła, mam ochotę na tą niebieską wersję najbardziej ale poczekam również na jakąś większą promocje bo drogie są te maski a nie powalają na kolana działaniem ;)
OdpowiedzUsuńLubię glinkowe maseczki ale np te z bielendy ;) o tych słyszałam że mają średnie składy :)
OdpowiedzUsuńTe maski pięknie wyglądają na zdjęciach :D Sama jeszcze na żadną się nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńMaseczkomaniactwo to straszna rzecz, wiem coś o tym :D Tyle kuszących masek jest w sklepach, a te które się ma, tak ciężko zużyć :D
OdpowiedzUsuńCo do tych masek L'Oreal to mam wszystkie oprócz niebieskiej i bardzo je lubię. Jak na drogeryjne maski z glinką wypadają bardzo dobrze :)
Jak weszły na rynek to mnie kusiły, a teraz ani jedna mnie nie kusi :P
OdpowiedzUsuńChętnie bym je wypróbowała, fajne mają opakowanka :)
OdpowiedzUsuńJak chcesz dobrego oczyszczenia, to na mnie najlepiej działa Rapan, ale one pieką, choć krzywdy nie robią. Za to niebieska L'oreal jest łagodna, akurat dla mojej skóry wrażliwej. Z tego co pamiętam to czarna była najmocniejsza, potem zielona, pomarańczowa i na końcu niebieska :P
OdpowiedzUsuńu mnie taka maska na pewno lepiej by się sprawdziła niż zwykłe glinki bo nie cierpię ich rozrabiać z wodą.
OdpowiedzUsuńmam chyba węglową? już nie pamiętam, ale dla mnie jest naprawdę ok :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją kiedyś i bardzo mile wspominam - na pewno wrócę do niej jeszcze nie raz.
OdpowiedzUsuńJestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuń