Pierwszy kwartał 2020 r. za nami, więc czas na ulubieńców z pierwszej części roku! :) Postanowiłam zachować taki podział na ulubieńców kosmetycznych jak w minionym roku. Myślę, że to optymalny okres na polecenie rzeczywiście wyróżniających się produktów.
Tym razem uzbierałam piątkę kosmetyków. Część z nich jest ze mną co prawda jakoś od lutego, ale sprawdziły się na tyle dobrze, że musiałam ich tu umieścić! Akurat tak się złożyło, że prawie cała grupa to produkty do pielęgnacji twarzy.. Cóż to zdecydowanie moja ulubiona kategoria :D Ale jest też jeden produkt do ciała, od którego zacznę.. :)
Tym razem uzbierałam piątkę kosmetyków. Część z nich jest ze mną co prawda jakoś od lutego, ale sprawdziły się na tyle dobrze, że musiałam ich tu umieścić! Akurat tak się złożyło, że prawie cała grupa to produkty do pielęgnacji twarzy.. Cóż to zdecydowanie moja ulubiona kategoria :D Ale jest też jeden produkt do ciała, od którego zacznę.. :)
PEELING CUKROWY DO CIAŁA - EXOTIC PARADISE, WERSJA MELONOWA
Jeśli jesteście ze mną dłużej to doskonale wiecie, że bardzo chętnie kupuję produkty Bielenda, a zapach melona należy do moich ukochanych woni! Więc ten kosmetyk już na starcie kupił mnie cudownym zapachem melona ♥ Jest słodki, ale też bardzo świeży - jak dla mnie bardzo dobrze odwzorowany. Po kąpieli wypełnia całą łazienkę :D Działanie także nie jest gorsze, bo drobinek cukru jest na prawdę sporo, więc można wykonać solidny peeling ciała. Co ważne nie pozostawia on także żadnej warstwy na skórze, zdecydowanie warto go zakupić :) Sama chętnie do niego wrócę i wypróbuję inne wersje.
Ten produkt z kolei mam chyba najdłużej z dzisiejszej piątki, pojawiła się nawet o nim recenzja, więc nie będę się o nim długo rozpisywać. Polubiłam go ze względu na bardzo dobre działanie - świetnie koi on cerę i ją nawilża. Do tego nadaje się zarówno na dzień jak i na noc i ma też świetny skład. Minusem dla mnie jest zapach, który nie do końca mi odpowiadał na początku, ale już się do niego przyzwyczaiłam. Chętnie sięgnę po inne kremy z tej serii :)
WODA RÓŻANA - MAKE ME BIO
Tutaj produkt, który początkowo nie do końca mi odpowiadał.. Przede wszystkim ze względu na zapach, który dla mnie był nieco babciny :D Teraz już mi on wcale nie przeszkadza, a po wodę różaną sięgam bardzo chętnie, nawet kilka razy dziennie. Cudownie koi cerę i przygotowuje ją do dalszych zabiegów. Ogólnie mam wrażenie, że ostatnio bardzo polubiłam się z tonikami, biorąc pod uwagę to, że kiedyś używałam ich bardzo, bardzo rzadko. Na koniec dodam, że znowu kosmetyk ten ma super skład, w sumie to 'czysta' woda różana. Więc jeśli jej jeszcze nie znacie to warto jej poszukać, chociaż niestety ciężko dość ją dostać, sama zamawiałam ją w sklepie internetowym.
ENZYMATYCZNA MASKA Z GLINKAMI - TOŁPA
Ta maska przede wszystkim super oczyszcza skórę, więc jeśli tak jak ja jesteście fankami mocnego oczyszczenia raz na jakiś czas to Wam się spodoba. Sama bardzo lubię też jej zapach, chociaż może nie do końca jest naturalny. Wiem, że kilka osób na niego nawet narzekało, dla mnie jest nieco podobny do tego w kremie tej marki, produkowanym dla Lidla - marki cień, wersja z papają. Tak czy siak bardzo dobrze wpływa na moją cerę, więc chętnie będę do niej wracać.
PEELINGUJĄCY MUS DO MYCIA TWARZY - LAQ
Na koniec zostawiłam najnowszy kosmetyk w moich zbiorach. Postanowiłam jednak umieścić go w tym zestawieniu, bo od pierwszego użycia mnie zachwycił. Przede wszystkim ma genialną 'chmurkową' konsystencję, która sprawia, że kosmetyk jest bardzo oryginalny! Do tego drobienek jest bardzo dużo, że i peeling jest na prawdę satysfakcjonujący. Na koniec dodam, że zapach także jest ciekawy - ananasowy, a do tego kosmetyk wydaje się być bardzo wydajny.
To już wszystkie produkty, sporo z nich posiada dobre naturalne składy, więc chyba naturalna pielęgnacja twarzy mi służy :) O części z tych kosmetykach nie zdążyłam jeszcze napisać, ale na pewno będę chciała to nadrobić!
Coś znacie z tej piątki? Czymś Was zainteresowałam?
Jakie kosmetyki w ostatnim czasie Was zachwyciły?
Znam tylko wodę różaną, a na peeling Bielendy narobiłaś mi smaka:)
OdpowiedzUsuńKocham peeling Bielenda i do tego zapachu na pewno wrócę jeszcze, choć bardzo mnie ciekawi też figa i pitaja jeśli dobrze pamiętam nazwę. Pomyślę też na pewno nad tą wodą różaną, bo jestem fanką hydrolatów :D A co do musu LaQ to ostatnio one wszędzie mnie prześladują normalnie, ale to chyba oznacza, że są naprawdę dobre :)
OdpowiedzUsuńJa chcę wypróbować wszystkie wersje, ale po melonie chyba sięgnę po papaję :D Są przede wszystkim bardzo ciekawe, bo wcześniej nie spotkałam podobnych produktów ;)
UsuńMiałam papaję jako pierwszą i też uwielbiam. I w sumie nie wiem, który z tych peelingów lubię bardziej melona czy papaję 😁
UsuńSame cudowności ! produkt z tołpy - faworyt :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ale przyznaję, że najbardziej zainteresowała mnie woda różana z Make me bio! Już od jakiegoś czasu przymierzam się do zakupu kosmetyków tej marki, ale jakoś mi nie po drodze :D Muszę się w końcu zdecydować, bo same pozytywy o niej czytam :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam peeling Bielendy, tyle że w wersji pitaja :)
OdpowiedzUsuńO tym melonowym peelingu gdzieś już słyszałam. Zapach melona jest cudowny, na pewno umila kąpiel. Fajnie brzmi maseczka z tołpy, dawno już od nich nic nie kupowałam. Zamówiłam sobie czarną wersję laq :)
OdpowiedzUsuńOo ja też chcę wypróbować czarną.. i różową :D
UsuńWodę różaną chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńZ Tołpy mam tylko peeling enzymatyczny, ale ta maska też mnie zaciekawiła ;) miałam dwa inne kremy z Lirene i bardzo się polubiłam ogólnie z tą serią kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńPeeling z kolei mnie ciekawi :) A jakie to dokładnie kremy Lirene?
UsuńOoh I really like the sound of that body scrub! It sounds so lovely xo
OdpowiedzUsuńMam ten peeling z Bielendy w zapasach, obecnie używam różowej wersji i o ile działanie jest dobre, tak zapach średnio mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńO kurcze to trochę ostudziłaś mój zapach, ale i tak chciałabym sprawdzić wszystkie :D
UsuńNie znam nic ale musza byc super :)
OdpowiedzUsuńO tak, ten peeling z Bielendy jest cudowny, podobnie, jak i maska z Tołpy :) Wodę różaną dopiero poznaje, ale już mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZnam peeling z Bielendy i gości w mojej łazience aktualnie;) Zapach ma cudowny ❤ Ciekawi mnie ten mus peelingujący i chyba zaczynam żałować bo miałam go w koszyku i odłożyłam 😖
OdpowiedzUsuńMusisz go wypróbować, bo konsystencja jest cudaczna :D
UsuńNie miałam przedstawionych przez ciebie produktów, ale marki znam :) Najbardziej z tych obecnych lubię markę LaQ. Nie było jeszcze kosmetyku, na którym bym się zawiodła :)
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałam na ig znam maskę Tołpy a zainteresowałaś mnie peelingiem Bielendy i musem Laq (tym bardziej, że nic tej marki jeszcze nie miałam).
OdpowiedzUsuńMus jest pierwszym moim kosmetykiem tej marki, ale na pewno nie ostatnim :)
UsuńPeeling z Bielendy brzmi interesująco. A LaQ....No cóż, epickość sama w sobie. Również bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńZnam wszystkie produkty z Twojego bloga, sama miałam tylko wodę różaną, ale o tym na pewno bardzo dobrze wiesz :D Chętnie wypróbuję kiedyś maskę Tołpa, bo ich peeling 3 enzymy i maska czarny detox były świetne. Kusi mnie też mus Laq, więc może i on kiedyś trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei z Tołpa muszę jeszcze wypróbować peeling, maskę czarny detox i jeszcze jedna jest, której nazwy nie pamiętam - stosunkowo nowa :D Mus jest świetny, zdecydowanie powinnaś go spróbować! hahah :D
Usuńwiększości produktów w sumie nie znam, ale mega mam ochotę na tę maskę z tołpy! :D
OdpowiedzUsuńMiałam wodę różaną i lubiłam, teraz mam z innej firmy i też bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko wodę różaną z Make Me Bio i też miło ją wspominam. Choć na początku zapach był bardzo ciężki do "przełknięcia" dla mojego nosa, to jak już się do niego przyzwyczaiłam, nie widziałam żadnych minusów tego produktu. Za to wyczaiłam u Ciebie dwa inne intrygujące mnie kosmetyki. O masce z Tołpy już kiedyś słyszałam pozytywne opinie i chętnie bym ją wypróbowała, za to o musie z Laq do tej pory niewiele słyszałam, a naprawdę poczułam się nim zaintrygowana :D
OdpowiedzUsuńTo ja z wodą miałam tak samo! Mus zaintryguje Cię pewnie jeszcze bardziej jak zobaczysz jego konsystencję :D Napiszę o nim za jakiś czas :)
UsuńBardzo lubię wodę różaną :) maseczki Bielenda fajnie działają :)
OdpowiedzUsuńZ bielenda to akurat peeling, a maseczka jest z Tołpa :D
UsuńPowiem Ci że masz całkowitą rację jeśli chodzi o ulubieńców raz na kwartał - gdy planowałam wpisy z ulubieńcami miesiąca, okazywało się czasem że polubiłam si,ę tylko z jednym produktem :D
OdpowiedzUsuńZ Twoich ulubieńców zainteresował mnie peeling Bielendy - melon to już tak wakacyjnie, natomiast mgiełkę od Make Me Bio miałam i bardo lubiłam :)
Zainteresowało mnie całkiem sporo produktów. Mus peelingujący do mycia twarzy, woda różana i maska z enzymami.
OdpowiedzUsuńZ Twoich ulubieńców znam oczywiście peelingujący mus z Laq mój hit! oraz peeling cukrowy o zapachu melona z Bielendy (mam ochotę na pozostałe wersje!) :) Nic więcej nie znam chociaż ta maseczka z Tołpy mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie wody różanej to właśnie taki sam skład na tonik z Nacomi, który swoją drogą aktualnie używam, więc może będzie łatwiej dostępny w razie czego :). Z Laq też mam mus do mycia twarzy tylko inną wersję. Ciekawa jestem, jak bardzo różnią się od siebie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiałam wode różaną i bardzo ją lubiłam , ale przeniosłam się na inną. Chcę wypróbować peeling z Bielendy
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
https://gabrielakita.blogspot.com/