29.4.20
Intensywnie odżywczy balsam do ciała od Eveline - malina nordycka, czyli pozytywne zaskoczenie!
Mam wrażenie, że dawno nie pisałam na blogu na temat balsamów do ciała. Ostatnia recenzja pojawiła się bowiem w grudniu! Zapraszam Was więc dzisiaj na pierwszą w tym roku recenzję balsamu do ciała :D Tym razem jest to produkt marki Eveline, który skusił mnie przede wszystkim swoim opakowaniem z pompką. Moja wersja to malina nordycka opisywania jako intensywnie odżywcza. Jak wypadła? Jeśli jesteście ciekawe to zapraszam do czytania :)
Jak wspominałam do zakupu zachęciło mnie opakowanie z pompką. Lubię takie wygodne rozwiązania :) Konsystencja balsamu jest dość gęsta, więc czasami się ona nieco zacina, ale nie ma tragedii. Pod koniec jednak warto rozciąć opakowanie, by wydobyć kosmetyk do końca oszczędzając przy tym trochę nerwów i cierpliwości :P
Sam wygląd jest raczej minimalistyczny, utrzymany w różowo - białej kolorystyce. Wiem, że kiedyś była dostępna (a może nadal jest?) wersja w bardziej 'prostokątnym' opakowaniu.
Jak wspominałam do zakupu zachęciło mnie opakowanie z pompką. Lubię takie wygodne rozwiązania :) Konsystencja balsamu jest dość gęsta, więc czasami się ona nieco zacina, ale nie ma tragedii. Pod koniec jednak warto rozciąć opakowanie, by wydobyć kosmetyk do końca oszczędzając przy tym trochę nerwów i cierpliwości :P
Sam wygląd jest raczej minimalistyczny, utrzymany w różowo - białej kolorystyce. Wiem, że kiedyś była dostępna (a może nadal jest?) wersja w bardziej 'prostokątnym' opakowaniu.
Zapach absolutnie mnie zachwycił już podczas pierwszego użycia! ♥ Jest delikatny i owocowy, raczej nie będzie nikogo męczył. Wydaje mi się, że podobny zapach można znaleść w kosmetykach Neutrogeny także w serii z maliną nordycką.
Konsystencja balsamu jest żelowo - kremowa, z tego co widziałam na zdjęciach różni się od tej starszej wersji, gdzie była bardziej kremowa. Jest dość gęsta, ale przyjemnie się rozprowadza na ciele, nie smuży i zaskakująco szybko się wchłania - co mnie nieźle zaskoczyło :)
Po użyciu balsamu skóra jest wyraźnie wygładzona i miła w dotyku. Nawilżenie także jest jak najbardziej zadowalające. Być może dla osób z większymi przesuszeniami nie będzie wystarczające. Sama jednak jestem pozytywnie zaskoczona tym produktem - wygodne opakowanie, cudny zapach, przyjemna konsystencja i dobre działanie sprawiają, że chętnie poznam inne balsamy tej firmy! :)
Na duży plus dobra dostępność, bo dostaniecie go zarówno w hebe, rossmannie jak i naturze. Cena regularna to ok. 15 zł, a na promocji sama kupiłam go chyba za mniej niż 10 zł!
Znacie balsamy Eveline? Możecie mi polecić którąś z innych wersji zapachowych?
Nie miałam go, ale pewnie się pokuszę :)
OdpowiedzUsuńZ balsamów Eveline zdarzyło mi się kiedyś używać wyszczuplającego ileś tam w jednym oczywiście 😁 Wrażenia miałam gorące, bo był rozgrzewający i palił żywym ogniem przez dobre kilka minut chociaż ładnie pachniał grapefruitem 😁 Jeśli jednak chodzi o zwykle balsamy, to mnie akurat kusi ten z mango z nowej serii I love vegan food 😉
OdpowiedzUsuńMój nie pachniał grejpfrutem z tego co pamiętam, więc chyba używałyśmy jednak innego produktu :D
UsuńMam ten balsam i muszę przyznać, że jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńBalsamy z eveline są uż chyba hitowe.Słyszałam o nich dużo dobrego, a i sama lata temu miałam jakiś balsam. Podoba mi się pomysł w pompką. Wreszcie nie trzeba grzebać palcami w opakowaniu, ani odkręcać tłustymi rękami wieczka ;)
OdpowiedzUsuńTak opakowanie jest super wygodne! :)
UsuńJa właśnie stoję przed wyborem kupna pierwszego balsamu od Eveline :)
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa zapachu :)
OdpowiedzUsuńO balsamach Eveline słyszałam całe mnóstwo pozytywnych opinii i to od kilku ładnych lat. Pamiętam jeszcze te jakby okrągłe opakowania z pompką, nie wiem, czy jeszcze są dostępne. :D W każdym razie, od tych kilku lat zabieram się za wypróbowanie balsamów Eveline, tylko obawiam się właśnie wydobywania końcówki produktu. Nie lubię rozcinać takich opakować, bo wydaje mi się, że plastik jest zbyt twardy. Ale pewnie i tak w końcu przetestuję. :D
OdpowiedzUsuńTakie całkiem okrągłe? :D To nie kojarzę takich. Hmm rozciąć warto na sam koniec, bo spokojnie zostaje produktu na kilka użyć (u mnie akurat 2), a wcześniej nie ma potrzeby. Wszystko jest super wygodne! :)
UsuńMusi pięknie pachnieć, ja jednak wolę co innego ;)
OdpowiedzUsuńLubię balsamy do ciała Eveline, ale ten chyba widzę po raz pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam żele z pompka :) jestem bardzo ciekawa jego zapachu. Swoją droga nie miałam jeszcze nigdy żelu z eveline i chyba musze je przetestować :)
OdpowiedzUsuńChętnie kupię dla mojej mamy, testowałyśmy już inną wersję i była świetna ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto mijałam na sklepowych półkach te balsamy z Eveline, ale nigdy żaden z nich do mnie nie trafił.
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś chętniej sięgam po ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńKurczę, u mnie skóra na ciele się przesusza, więc raczej by mi się nie sprawdził. Na co dzień używam bardziej treściwe kremy lub masła :)
OdpowiedzUsuńMiałam go, bardzo byłam zadowolona, teraz mam inny i już nie do końca lubię za drobinki ;)
OdpowiedzUsuńJa go kiedyś dostałam :) Jednak maliny to nie moje warianty zapachowe, więc oddałam go teściowej :) Bardziej mnie kusi wariant mango albo kokos z serii I love Vegan Food, więc na pewno na którąś wersję się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDla mnie pewnie też byłby dobry, bo nie potrzebuję mega nawilżenia, zapachem też mnie zaciekawiłaś :) Tak sobie myślę, że nie pamiętam, czy miałam kiedyś ich zwykłe balsamy do ciała. Coś mi tam świta, ale nie jestem pewna :D Teraz widziałam za to w Biedrze ciekawe balsamy z serii Vegan :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po balsamy, chyba że zaczynam mieć już bardzo duże problemy ze skórą (na przykład teraz). Duży plus dla tego balsamu za opakowanie z pompką, najwygodniejsza opcja ;)
OdpowiedzUsuń