Jakiś czas temu pisałam Wam o kremie do twarzy z nowej - naturalnej serii Lirene. Nie był to jedyny kosmetyk z linii Lirene Natura jaki miałam okazję używać. Od jakiegoś czasu w mojej pielęgnacji twarzy obecna jest także maseczka, a tak właściwie maska - peeling, czyli produkt 2 w 1. Bezpośrednio przed nią używałam podobnego produktu z odżywczej serii Vianka, który spodobał mi się na tyle, że miałam ochotę także na inne kosmetyki tego typu. Jak dzisiejszy bohater wypadł na jego tle? O tym będziecie mogli poczytać właśnie dzisiaj :)
Nasz 'wielofunkcyjny' kosmetyk znajduje się w poręcznej tubce o pojemności 75 ml. Jest ona zamykana na 'klik', dzięki czemu jest bardzo wygodna :) Jak już wspominałam bardzo podoba mi się także sam wygląd tej linii.
Nasz 'wielofunkcyjny' kosmetyk znajduje się w poręcznej tubce o pojemności 75 ml. Jest ona zamykana na 'klik', dzięki czemu jest bardzo wygodna :) Jak już wspominałam bardzo podoba mi się także sam wygląd tej linii.
Jeśli chodzi o zapach to mi samej nie przypomina on ani róży, ani też malin. Kojarzył mi się z jakimś jadalnym zapachem z dzieciństwa. Być może z cukierkami nimm 2 czy Vibovitem? :D Ogólnie jest bardzo delikatny i przyjemny, nikomu nie powinien przeszkadzać.
Samą konsystencję określiłabym jako super kremową, taką nawet otulającą :) Jest zupełnie inna niż w podobnym produkcie Vianek, bo nie ma w sobie tyle olejków, przez co jest zdecydowanie mniej tłusta. Drobinki też są znacznie mniejsze, podczas używania nie czuć za bardzo ich działania, bo jedynie delikatnie masują skórę. W przeciwieństwie do Vianka tu na pewno nie zrobimy sobie nimi krzywdy :)
Sama używałam produktu zawsze w roli maski, by jak najwięcej z niego 'wyciągnąć'. Chociaż nakładałam go znacznie rzadziej niż zaleca producent - raczej raz w tygodniu (głównie dlatego, że stosowałam też inne maseczki). Zazwyczaj wybierałam go wtedy gdy widziałam, że cera wymaga dodatkowego 'dopieszczenia' i większej dawki nawilżenia. Po użyciu cera była przede wszystkim wygładzona, a do tego mięciutka i jedwabista - więc dokładnie tak jak obiecuje producent :) Dodatkowo jej koloryt był wyrównany i prezentowała się ona po prostu znacznie lepiej niż przed użyciem maski. Ogólnie jest to bardzo przyjemny produkt, lecz raczej do stosowania jako dodatkowy element pielęgnacji. Nie jest to produkt mocno odżywczy, czy nawilżający. Efekt nie jest długotrwały, ale i tak jest bardzo dobrze :)
Bardzo cieszę się, że marki łatwo dostępne w drogerii wprowadzają kosmetyki z dobrymi składami. Tutaj dodatkowo mamy dbałość o środowisko dzięki odpowiedniemu opakowaniu produktu. Cena regularna maski to ok. 20 zł, ale często można ją dorwać taniej, na promocji. Dostaniecie ją m.in. w Rossmannie, Naturze czy Hebe.
Miałyście okazję poznać ten produkt? Jakie kosmetyki z naturalnej linii Lirene polecacie?
Co do składu nie będę się wypowiadać, bo bym się czepiała za dużo 😁 Natomiast miałam kiedyś podobny produkt z Avonu i to się najlepiej sprawdzało jako maska,
OdpowiedzUsuńpeelingu tam było tyle co kot napłakał albo i mniej. I właśnie dlatego średnio przepadam za połączeniem maski z peelingiem. Wolę porządny peeling osobno jednak, a maska zawsze się jakaś w kosmetyczce znajdzie 😊
Echhh ja już nie wiem na prawdę :D Przecież nie jest zły, przynajmniej dla mnie. Ale Avonu z lirene natura to nie porównujmy xD
UsuńTo w sumie tak samo i peeling jakiś się znajdzie w kosmetyczce hahah :D Ja zawsze przed używam innego produktu ;)
Zapychacz na samym początku składu, a dokładniej substancja potencjalnie zapychająca, bo wytwarzająca warstwę na skórze. Nazywa się caprylyl caprylate, a po polsku to po prostu mieszanka estrów kwasu kaprynowego i kaprylowego z alkoholami pozyskiwanymi z oleju kokosowego. Ja unikam tego typu substancji właśnie dlatego, że powodują zaskórniki i wypryski,z którymi ja walczę na swojej skórze. To wszystko właśnie dlatego. Nie z czystego czepialstwa absolutnie 😊Mnie bardziej w tym porównaniu chodziło po prostu o to, że funkcja ileś w jednym jest podobna 😁
UsuńMi na szczęście nie wyrządził krzywdy :)
UsuńMasz szczęście i to wielkie w tej kwestii 😊
UsuńWszystko zależy chyba od cery, bo według mnie jest ona nawilżająca, a stosowana dwa razy w tygodniu zupełnie wystarcza, by nic się nie przesuszało, a cera była zadbana. Mam, lubię i polecam ;)
OdpowiedzUsuńZnaczy sie nie mówię, że wcale nie nawilża, ale bardziej chodziło mi, że nie jest typowo - mocno nawilżająca :)
UsuńJuż nie pamiętam ostatnio kiedy używałam kosmetyki Lirene ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, nie miałam okazji go jeszcze przetestować, ale markę znam. Od dawna nic od niej nie miałam ale pamiętam że kiedyś miałam z nią styczność :) Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Ja jestem ciekaw tej linii :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu się skusić na coś od Lirene :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Lirene, pewnie kiedyś sama sprawdzę.
OdpowiedzUsuńNie stosowałam jeszcze żadnego produktu z tej linii, ale też miałam przyjemność stosować masko-peeling marki Vianek (o ile się nie mylę, wersję z malinami). :D Cieszę się, że masz porównanie do tamtej maski i na tej podstawie śmiało stwierdzam, że maska Lirene prawdopodobnie by się u mnie sprawdziła. :) Super konsystencja, wydaje się bardzo przyjemna. :)
OdpowiedzUsuńJest stosunkowo nowa, ale godna uwagi. Miałam/mam 3 produkty z niej i jestem z każdego zadowolona, także polecam :D Fajnie, że moje porównanie komuś się przydało. Ja akurat miałam z lnem, ale mam wrażenie, że one są ogólnie podobne :) Pewnie bliżej zimy (ze wzgl na tłustą konsystencję) sięgnę także po malinową.
UsuńJestem bardzo ciekawa kosmetyków z tej linii, jednak mam spore zapasy i niekoniecznie mogę pozwolić sobie na zakupy. :D
OdpowiedzUsuńWidzę, ze mamy takie samo zdanie na temat tego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńPS. Założyłam wreszcie konto na filmwebie, nazywam się Przy_kubku_herbaty
Wysłałam zaproszenie :D
UsuńJakoś nie przepadam za kosmetykami lirene. Lubię też gdy peeling odczuwalnie oczyszcza drobinkami więc takie delikatne peelingi nie są dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie wyglada ten peeling :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ostatnio odkrywasz markę Lirene na nowo. Mi chyba też by się to przydało, bo z jakieś ponad 5 lat nic od nich nie miałam, a pamiętam, że kiedyś używałam ich peelingów, czy żeli do oczyszczania twarzy :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po tego typu produkty - ileś w jednym. Pare razy się zraziłam i teraz trochę mniej zwracam na nie uwagę. Ja też zaczęłam na nowo odkrywać lirene jak to ujęła Talarkowa, bo mam wrażenie że ta marka się po prostu zmieniła na lepsze. Fajne pomysły na produkty, konsystencje, składy - dla mnie bomba! :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu. Nie widzę kilku zdjeć w poście i myśle, ze to ten sam problem który ja miałam wczoraj i musiałam je wstawić od nowa
OdpowiedzUsuńKurcze rzeczywiście, dziękuję za informację :) Niestety je usunęłam już z dysku, więc zrobię w najbliższym czasie nowe.
UsuńMiałam, ale szału nie zrobił. Był chyba właśnie zbyt kremowy i miał za mało drobinek. Zużyłam, ale bez szału.
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Wszystkie informacje jak najbardziej pomocne
OdpowiedzUsuń