W tym tygodniu na blogu króluje Bielenda :D Jakoś tak się złożyło, że kosmetyki tej marki dobijają u mnie dna, a to zawsze u mnie znak, że czas o nich napisać.
Tym razem zapraszam na recenzję kolejnej maseczki Bielenda Skin Restart. O niebieskiej popularnej wersji z drobinkami pisałam w tym poście. Dziś o nieco niedocenionej różowej siostrze, o której pisałam już w ulubieńcach, więc jak nie trudno się domyślić sprawdziła się świetnie :D Dodam, że nawilżające maski rzadko robią na mnie jakieś większe wrażenie (częściej te oczyszczające), więc na prawdę musiała się wyróżnić ;)
Produkt kupujemy w różowym kartoniku z wszelkiego typu informacjami na temat maski. Właściwe opakowanie to szklany słoiczek o pojemności 50 ml, dodatkowo zabezpieczony sreberkiem. Całość utrzymana w minimalistycznym, ale miłym dla oka wyglądzie.
Maseczka ma bardzo delikatny i miły dla nosa zapach. Myślę, że wszyscy będą zadowoleni, bo jest on bardzo neutralny.
Konsystencja wersji kojąco - chłodzącej przypadła mi do gustu o wiele bardziej niż niebieskiej maseczki nawilżającej. Jest ona kremowo - żelowa, mniej obciążająca. Nie muszę obawiać się, że przy częstszym używaniu mogłaby mnie zapchać. Niebieska siostra zawiera olej kokosowy, na który wiele osób (w tym ja) musi uważać.
Najchętniej sięgałam po maseczkę, kiedy skóra była lekko podrażniona i czułam, że potrzebuje uspokojenia. Doskonałe koiła skórę, regenerowała i uspokajała. Dzięki zawartości mentolu dodatkowo czuć było przyjemny chłód przy zmywaniu, więc buzia była jednocześnie przyjemnie odświeżona. Sama bardzo lubiłam to uczucie po zmyciu maski, zwłaszcza w cieplejsze dni! Jednak uważam, że bez obaw można jej używać także teraz - jesienią, bo chłodzenie nie jest jakieś mocne, nie musimy obawiać się zamrożenia twarzy :D
Maseczka sprawdzi się nie tylko przy cerach naczynkowych i wrażliwych, dzięki swojej leciutkiej formule będzie idealna dla cer mieszanych i problematycznych. Sama jestem posiadaczką takiej skóry i jestem zachwycona - buzia po użyciu maski jest przyjemnie wygładzona i zregenerowana.
Kupicie ją w Rossmannie za 25 zł, a na promocji nawet za 15 zł - 18 zł.
Znacie ją? Jak się u Was sprawdziła?
Może u mnie by też się sprawdziła :D Zaciekawiłaś mnie nią
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Ciekawa maska i ja się może na nią skuszę latem, bo takie konsystencje to nie jest dla mnie dobra sprawa jesienią 😉
OdpowiedzUsuńPowtarzałam nie raz - w maseczkach ufam Ci jak nikomu innemu, więc bez mrugnięcia zapisuję na liście zakupowej!
OdpowiedzUsuńNie znam, ale bardzo mnie ciekawi 😀
OdpowiedzUsuńMaseczka wygląd na bardzo fajną. Nie widziałam jej jeszcze w Rossmannie.
OdpowiedzUsuńGracias por la recomendacion. Enamorada de las letras
OdpowiedzUsuńSuper jest ta maseczka. ♥ Przypomniałaś mi o niej, bo w sumie dawno jej nie używałam. Wpadnie w weekend. :D
OdpowiedzUsuń