Obserwatorzy

Myślę, że nikogo nie ominął szał na niebieską - nawilżającą maseczkę prebiotyczną Bielenda Skin Restart. W pewnym momencie było nawet ciężko ją upolować w Rossmannie :D Mi na szczęście się udało i dziś zapraszam na recenzję :)

Maskę kupujemy zapakowaną w kartonik z wszelkimi niezbędnymi informacjami na jej temat. Właściwe opakowanie to szklany słoiczek, jeśli się nie mylę był dodatkowo zabezpieczony sreberkiem. 


 Pojemność maski to 50 ml - według producenta powinna ona wystarczyć na 12 użyć. Sama nie liczyłam, ale wydaje mi się, że było ich więcej. Maskę stosowałam co tydzień od maja, skończę ją w sierpniu... Wystarczyła na 3-4 miesiące, więc była na prawdę wydajna. 

Myślę, że formuła maski sprawiła, że stała się ona tak popularna. W końcu kto oprze się tym kolorowym kuleczkom!? Na pewno nie wielbicielki wszelkich nietypowych konsystencji w kosmetykach jak ja! :D 

Podczas aplikacji witaminowe kuleczki przyjemnie masują skórę i szybko się roztapiają dając ciekawy wizualnie efekt.

Zapach maseczki jest dużo bardziej 'zwyczajny'. Mało charakterystyczny - ogólnie delikatny i kremowy, nieco słodki.

Maska posiada na prawdę bogaty skład, mamy w nim m.in olej kokosowy, masło shea, olej ze słodkich migdałów i olej brzoskwiniowy. Sama konsystencja jest mocno kremowa, dla mnie wręcz taka otulająca. Przez to myślę, że maska sprawdziłaby się nawet lepiej zimą. Bardzo dobrze nawilża buzię, która staje się gładka i ukojona. Latem po zmyciu maski wystarczyło nałożyć serum i taka dawka nawilżenia była dla mnie wystarczająca. 

Nieco obawiałam się oleju kokosowego w składzie (moja cera nie do końca się z nim lubi), ale niepotrzebnie, bo nie zapchał, ani nie obciążył mojej skóry.

Myślę, że warto wypróbować tą maseczkę, bo bardzo dobrze nawilża, jest wydajna i wizualnie wyróżnia się wśród innych. Powinna sprawdzić się nawet przy suchych cerach i zimą w trudniejszych warunkach. Sama chętnie sprawdzę teraz jej siostrę - wersję kojąco - chłodzącą, która powinna być dobrym wyborem na lato!

Maski Bielenda z serii Skin Restart w wersji 50 ml znajdziecie w Rossmannie. Aktualnie są na promocji (do 15.08) i kosztują 19 zł. Cena regularna to 25 zł.

Znacie tą popularną w ostatnim czasie maskę? Jak u Was wypadła?

7 komentarzy:

  1. Ja sobie planuje najpierw przetestować tę maskę w saszetce i mam nadzieję, że mi się spodoba, bo brzmi naprawdę kusząco 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Testowałam tą maseczkę w wersji mini, czyli saszetce. Ładnie nawilżała, szczególnie gdy potrzymałam trochę dłużej niż zalecane. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jej jeszcze ostatnio używam tych na płachcie

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, różowa jest świetna na lato :D A ta niebieska mnie kusi i kiedyś będzie moja :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o niej, ale jej nie miałam 😀

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa jestem tych aspektów wizualnych. Szkoda, że nie uchwyciłaś tego na zdjęciu ;). Bo sam opis działania bardzo mnie przekonuję. Komu jak komu, ale Tobie w maseczkach ufam bezgranicznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!