W ostatnim poście pisałam Wam o idealnym balsamie do ciała na lato od Soraya, a dziś dla odmiany coś do twarzy (także idealnego na upały)!
Gdy zobaczyłam nową serię Lirene Oh, just peachy! od razu chciałam coś z niej przetestować. Padło na krem pod oczy, bo akurat mi się skończył. Tak właściwie to kojący krem - żel pod oczy z efektem chłodzenia, wydawał mi się idealnym wyborem na lato. Czy tak było? Zapraszam na recenzję :)
Opakowanie określiłabym jako maksymalnie klasyczne dla tego typu produktów. Krem zamknięty jest w wygodnej plastikowej tubce z 'dzióbkiem' o pojemności 15 ml. Dodatkowo zabezpieczony kartonikiem z wszystkimi niezbędnymi informacjami jak działanie napisane w ciekawy, nieco zabawny sposób co zobaczycie na jednym ze zdjęć :) Wygląd jest spójny z nazwą serii i miły dla oka.
Zapach jest bardzo przyjemny, aczkolwiek delikatny. Powiedziałabym, że nie jest aż tak soczysty jak opisuje producent, bardziej kojarzy mi się z jakimś serkiem czy jogurtem brzoskwiniowym.
Oprócz tytułowej brzoskwini w składzie znajdziemy także kofeinę, prowitaminę B5 i aloes, więc bardzo ciekawie!
Główne obietnice producenta to redukcja cieni i worków pod oczami. Od razu zaznaczę, że moja strefa pod oczami nie jest zbyt wymagająca, 'z workami' totalnie nie mam problemów, więc się nie wypowiem. Natomiast co do cieni to czasami się zdarzają, ale ostatnio rzadko, więc być może to zasługa kremu :D
U mnie głównie kosmetyk świetnie koi okolicę pod oczami, skóra wygląda na wypoczętą i 'świeżą'. Nawilżenie raczej z tych lekkich, na lato dla mnie idealne :) Dla mało wymagających będzie dobrym wyborem na końcówkę lata, bo świetnie sprawdza się podczas takiej pogody przez ciekawą formułę.
Cena regularna produktu zarówno w hebe jak i rossmannie to ok. 22 zł. Jednak na promocji można go zakupić za mniej niż 10 zł!
Znacie ten produkt Lirene? A może miałyście coś innego z tej serii?
Super się prezentuje, no i ta cena! ♥ Ja akurat mam serum kofeinowe pod oczy z Revox, które jest szalenie wydajne, ale na wiosnę może się skuszę :) Piękne foty, Kochana!
OdpowiedzUsuńTeż mnie kusiła ta seria, aż w końcu wczoraj kupiłam masełko do demakijażu :D. Jeszcze nie otwierałam, bo kończę stars from the stars, więc nie wiem jeszcze jak pachnie. Mój aktualny krem pod oczy jest na końcówce i powoli rozglądam się za następcą. Moja skóra też nie jest wymagająca. Na letnie miesiące pewnie skusiłabym się na żel, który opisujesz (o ile oczywiście zapach przypałby mi do gustu), ale że najprawdopodobniej krem skończy mi się już we wrześniu to na jesień wybiorę sobie bardziej treściwą i kremową konsystencję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten krem, jak zobaczę go w promocji to kupię 😀
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
U mnie faktycznie ten krem mógłby mieć szanse latem, ale tego już nie sprawdzę. Mój obecny krem pewnie dobije denka końcem tego miesiąca lub nawet we wrześniu. Będę zatem szukać tresciwszej konsystencji kremu niż żel 😉
OdpowiedzUsuńWidziałam go ostatnio o zastanawiałam się nad zakupem, ale w końcu kupiłam coś innego😀
OdpowiedzUsuń