Heej! :)
Ostatnio nowa seria Ziaji - liście manuka zrobiła furorę w blogosferze, wypróbowali ją chyba wszyscy. Najwięcej osób zdecydowało właśnie się na bohaterkę dzisiejszego wpisu, czyli pastę. Były o niej w większości pozytywne recenzje, ale zdarzyły się też i negatywne.
Nie ukrywam jednak, że gdy stałam się posiadaczką owego kosmetyku i krem z tej samej serii, ucieszyłam się i oba produkty wydawały mi się idealne do mojej cery.
A jak było ostatecznie? Czy podołały wezwaniu? Zainteresowanych zapraszam do dalszej części :)
Kosmetyk znajduje się w charakterystycznym jak dla ziaji skromnym opakowaniu, bez jakichś ozdobników, czy dodatków. Mi przypomina nieco apteczne opakowania :D Tubka, która mieści pastę wykonana jest z miękkiego plastiku, które nie stwarza nam większych problemów.
Pojemność opakowania to 75 ml.
Produkt zamyka się na zatrzask typu 'klik'. Tak właściwie (jak już część dziewczyn zauważyła u siebie) to produkt się nie zamyka :D Po kilkakrotnym użyciu jakieś resztki pasty zasychają przy 'dozowniku', tym samym powodując to, iż się nie domyka do końca.
Zapach jest dość przyjemny i świeży, miły dla nosa :) Nikt nie powinien być rozczarowany.
Konsystencja przypomina rzeczywiście pastę i zawiera bardzo wiele drobinek, które ścierają i peelingują naszą skórę. Stąd słuszne założenie producenta co do przeznaczenia pasty do cery normalnej i tłustej. Dla wrażliwców raczej nie będzie odpowiednia.
Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom - brzmi fajnie, co? :)
A jak było? Na początku stosowałam pastę jak mówi producent - myłam nią twarz po prostu. I owszem pasta była fajnym i mocnym zdzierakiem, ale większego oczyszczenia nie zauważyłam. Po tym niewielkim rozczarowaniu przeczytałam u Was, że stosujecie ją jako maseczkę. Nakładacie, zostawiacie na chwilę, a później zmywacie, i rzeczywiście przy takim stosowaniu produkt sprawdza się znakomicie! :) Dodatkowo przy zmywaniu mamy peeling twarzy. Po takim 'zabiegu' kilkakrotnym (dodatkowo pewnie to i zasługa kremu z tej serii) skóra jest oczyszczona, niespodzianek jest mniej, cera jest ładniejsza i w lepszy stanie.
Cena także przyjemna, oscyluje w granicach 7zł.
Pastę można dostać w Rossmannie, czy też nawet w mniejszych sklepach kosmetycznych.
Na koniec skład dla zainteresowanych:
A Was dosięgną już fenomen tej pasty? Stosowałyście ją już u siebie? :)
Ps. Kilka dni temu wyświetlenia na blogu przekroczyły magiczną liczbę 100 000 - Dziękuje!! :)
Ostatnio nowa seria Ziaji - liście manuka zrobiła furorę w blogosferze, wypróbowali ją chyba wszyscy. Najwięcej osób zdecydowało właśnie się na bohaterkę dzisiejszego wpisu, czyli pastę. Były o niej w większości pozytywne recenzje, ale zdarzyły się też i negatywne.
Nie ukrywam jednak, że gdy stałam się posiadaczką owego kosmetyku i krem z tej samej serii, ucieszyłam się i oba produkty wydawały mi się idealne do mojej cery.
A jak było ostatecznie? Czy podołały wezwaniu? Zainteresowanych zapraszam do dalszej części :)
Kosmetyk znajduje się w charakterystycznym jak dla ziaji skromnym opakowaniu, bez jakichś ozdobników, czy dodatków. Mi przypomina nieco apteczne opakowania :D Tubka, która mieści pastę wykonana jest z miękkiego plastiku, które nie stwarza nam większych problemów.
Pojemność opakowania to 75 ml.
Produkt zamyka się na zatrzask typu 'klik'. Tak właściwie (jak już część dziewczyn zauważyła u siebie) to produkt się nie zamyka :D Po kilkakrotnym użyciu jakieś resztki pasty zasychają przy 'dozowniku', tym samym powodując to, iż się nie domyka do końca.
Zapach jest dość przyjemny i świeży, miły dla nosa :) Nikt nie powinien być rozczarowany.
Konsystencja przypomina rzeczywiście pastę i zawiera bardzo wiele drobinek, które ścierają i peelingują naszą skórę. Stąd słuszne założenie producenta co do przeznaczenia pasty do cery normalnej i tłustej. Dla wrażliwców raczej nie będzie odpowiednia.
Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom - brzmi fajnie, co? :)
A jak było? Na początku stosowałam pastę jak mówi producent - myłam nią twarz po prostu. I owszem pasta była fajnym i mocnym zdzierakiem, ale większego oczyszczenia nie zauważyłam. Po tym niewielkim rozczarowaniu przeczytałam u Was, że stosujecie ją jako maseczkę. Nakładacie, zostawiacie na chwilę, a później zmywacie, i rzeczywiście przy takim stosowaniu produkt sprawdza się znakomicie! :) Dodatkowo przy zmywaniu mamy peeling twarzy. Po takim 'zabiegu' kilkakrotnym (dodatkowo pewnie to i zasługa kremu z tej serii) skóra jest oczyszczona, niespodzianek jest mniej, cera jest ładniejsza i w lepszy stanie.
Cena także przyjemna, oscyluje w granicach 7zł.
Pastę można dostać w Rossmannie, czy też nawet w mniejszych sklepach kosmetycznych.
Na koniec skład dla zainteresowanych:
A Was dosięgną już fenomen tej pasty? Stosowałyście ją już u siebie? :)
Ps. Kilka dni temu wyświetlenia na blogu przekroczyły magiczną liczbę 100 000 - Dziękuje!! :)
Uzywalam :) U mnie srednio sie sprawdzil..
OdpowiedzUsuńPs: Zauważylam ze od jakiegos czasu dodajesz lepszej jakosci zdjecia. Jakiego uzywasz sprzetu? :)
Pozdrawiam, A.
Dziękuje, bardzo mi miło że daje się to zauważyć! :) Używam hybrydy Sony.
UsuńRównież pozdrawiam :)
O,a u mnie wszystko się domyka. :D Ale za to wkurza mnie otwieranie tego, bo zawsze sobie albo złamię paznokcia albo stracę kawałek skóry. :D
OdpowiedzUsuńMnie zawsze po pierwszym użyciu trochę wysypuje (dokładnie w tych samych miejscach) - przyjmuję, że to efekt oczyszczenia. :D
a długo używasz? U mnie na poczatku też się domykało :) jeszcze nigdy moja skóra nie ucierpiała na zamykaniu chyba :D
UsuńMnie krem owszem najpierw wysypał nieco ale nie tak bardzo, ale pasta nie :)
Krótko, więc pewnie się jeszcze będzie nie domykało :D
UsuńNie miałam jeszcze ani jednego kosmetyku z tej serii, ani jednego :P
OdpowiedzUsuńW Styczniu już prawie przekroczyłam limit- 50zł na kosmetyki miesięcznie więc nie mogę sobie pozwolić. Tzn. mogę, ale czułabym się jakbym zgrzeszyła :D Pastę wpisuje na lutowe zakupy, wtedy na pewno przekroczę budżet... mam urodziny- czasem trzeba poszaleć :) Mam więc zamiar już kupić miętowy żel z OS, lakier z Colour Alike i pastę :D :D i 10 innych rzeczy, które nie są mi potrzebne, ale se kupie :P
śliczne zdjęcia :) :* masz prawie takie ładne liście jak ja!
Ja miałam dwa - pastę i krem - duet idealny! :)
Usuńmiętowy jest passe ;D miałam próbkę na zime nie fajny bo i tak zimno jest :DD CA chcę i ja <3333 masz dostępne stacjonarnie czy na necie zamawiasz?
Dziękuje! :D I know what you mean :3
Mam dostepne stacjonarnie, ale nie wszystkie kolory, które bym chciała :< Więc pewnie zamówię, choć żal mi za przesyłkę płacić :P
UsuńOpakowanie irytujące, ale zawartość na plus :) U mnie pasta sprawdziła się równie dobrze, miło ją wspominam i pewnie jeszcze kiedyś kupię.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ostatnio w końcu ją kupiłam i jestem zadowolona! Muszę jeszcze użyć jej jako maseczki ;-)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepsze działanie :)
UsuńJuż spróbowałam - też fajnie :D
Usuńzazdroszczę 100 tys ;)
OdpowiedzUsuńa pastę pierwszy raz widzę na oczy ;)
A ja jeszcze w ogóle nie próbowałam niczego z tej serii. Wykorzystuję na razie zapasy i źle bym się czuła, gdyby znowu miałyby mi się powiększyć. Kiedyś na pewno się skuszę :D
OdpowiedzUsuńMam ją i rzadko używam, wszystko przez te drobiny. Szkoda, że producent na przodzie opakowania nie napisał, że to właściwie peeling. Niby mam cerę mieszaną, ale i wrażliwą, po mechanicznych peelingach mnie wysusza i skóra mi odpada :( Dlatego stosuję ją raz na jakiś czas, tak delikatnie. Tych drobin masakrycznie ciężko się pozbyć z twarzy, zawsze mi zostają :D
OdpowiedzUsuńMoże właśnie aplikacja jako maseczka będzie lepsza i przede wszystkim delikatniejsza? :)
UsuńJako jedna z nie wielu nie miałam jeszcze serii z liści manuka :) Ale cena widzę fajna, mam chęć na tę pastę!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię kosmetyki z tej serii, jako maseczka - ciekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej serii krem na dzień i na noc, wersja na noc trochę lepsza.. Ta pasta też mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńNa dzień wersja wydaje mi się taka zwyczajna, dlatego mnie nie kusi, ale na noc na tak jak najbardziej :)
UsuńMam ją u lubię. Kremik z kwasem raczej się u mnie nie sprawdził. Do tego lubię jeszcze żel z peelingiem :)
OdpowiedzUsuńczy fenomen to nie wiem, średnia jest jako pasta, spróbuję użyć jako maseczki :)
OdpowiedzUsuńPowinna być lepsza :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji jej stosować ale z pewnością po nią sięgnę <3
OdpowiedzUsuńWedług mnie pasta jest najlepsza z tej serii :)
OdpowiedzUsuńKrem na noc u mnie się nie sprawdził, a żel okazał się dosyć przeciętny.
W sumie chyba tak, chociaż krem też jest genialny! Ogólnie razem super działają :)
UsuńDla mnie to taki średniak;)
OdpowiedzUsuńMiałąm ją kiedyś kupić w żałuje że tego nie zorbiłam :P Teraz tak się zbieram z jej zakupem, że lepiej nie mówić :D
OdpowiedzUsuńza taką cenę można chyba wypróbować, a nuż się sprawdzi :)
UsuńMam tą pastę jak dla mnie jest mocniejszym zdzierakiem stosuje ją dwa, trzy razy w tygodniu. Muszę spróbować nałożyć ją jako maskę :)
OdpowiedzUsuńMimo, że nie jest przeznaczona do skóry suchej zamierzam ją kiedyś wypróbować.
OdpowiedzUsuńJa byłam na początku bardzo zadowolna z efektów, jakiś czas temu musiałam ją odstawić, bo mam problemy z cerą (jednak na pewno nie jest to jej wina) i póki co używam tylko mydła siarkowego i lekkiego kremu do twarzy, jeśli to nic nie pomoże to wizyta u dermatologa gwarantowana :(
OdpowiedzUsuńTeż właśnie przerzuciłam się na mydła odnośnie mycia twarzy, siarkowe też mam w planach spróbować :)
UsuńChyba jestem ostatnią osobą w blogosferze, która jeszcze nie próbowała tych kosmetyków . ! Koniecznie muszę to zmienić, jak tylko wykończe swoje zapasy to lecę kupić kilka produków :)
OdpowiedzUsuńooo, akurat o niej wczoraj wspominałaś, a tu proszę :d
OdpowiedzUsuńja ją kupię na 100%, bo potrzebuje peelingu! ale najpierw chce poszukac ostatni raz tego orzechowo morelowego z Soray'i :D
i fajnie, że ma spoko zapach, bo tego się chyba jeszcze bałam najbardziej :)
a no i cena rzeczywiście przyjemna :D
szkoda, że nie pokazałaś tej pasty takiej roztartej..bo byłoby widac drobinki :D bo ja potrzebuję naprawdę mocnego zdzieraka :D
U Ewy?
UsuńOrzechowo-morelowy też miałam ;) Oba skończyłam nie dawno, używając na zmianę. Soraya jest też fajna bardzo, ale chyba jak mam wybierać to Ziaja! :)
a bo na liściu robiłam zdjęcie i tak wyszło jakoś :D
Tak tak :)
Usuńno właśnie a ja nie :( ja miałam tylko morelowy, a tego nowszego z orzechem nie :(
Mówisz? no to poszukam tego :) chyba prędzej znajdę :)
Dzisiau u mnie w małej drogerii widziałam rosyjskie maski do twarzy :D kurde..może więcej mają rzeczy, ale tak na szybko byłam i nie obczailam :)
Nie miałam bo to nie dla mojej cery ale zastanawiam się czy mojemu M jej nie kupić.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze,żęby stosować ją jako maseczkę, ale muszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę sprawdzić ja na sobie, ale jak zuzyje swoje zapasy peelingow : p
OdpowiedzUsuńniby nie do końca do mojej cery ale bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńSłyszałam różne opinie na jej temat. Naprawdę różne i biłam się z myślami czy ją kupić. Chyba jednak w nią zainwestuję :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że za taką cenę warto, chociaż fakt faktem opinie ma najróżniejsze, jak mało który produkt w sumie :)
UsuńŻel z tej serii nie do końca się sprawdził, więc mam małe obawy przed tą pastą. Chociaż za taką cenę można wypróbować, może akurat mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńZ tego co czytałam to jedynie pasta i krem są warte uwagi, ale nie będę tego potwierdzać bo reszty nie miałam :)
Usuńmam i pastę i żel-peeling, pastę uzywam od czasu do czasu, efekt jest zadowalający dla mnie, a żel-peeling używam codziennie, również polecam, tylko ten drugi produkt nie jest dostepny w rossmannie, tylko w hebe albo ziaji :)
OdpowiedzUsuńŻelu na razie nie potrzebuję, bo przerzuciłam sie na mydła, ale dzięki :)
UsuńSporo osób tak ją chwaliło że mam w planach jej wypróbowanie.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że Ziaja ma faktycznie niesamowity PR ostatnio.
OdpowiedzUsuńJa odkąd tej serii pełno na blogach stwierdziłam że jej nie chcę xd
OdpowiedzUsuńA ja nie używałam i chętnie bym spróbowała :) postaram sie pamiętać jak bede w rossmannie :)
OdpowiedzUsuńPasta jak na razie u mnie się sprawdza
OdpowiedzUsuńJestem chyba wyjątkiem, bo nie miałam żadnego produktu z tej serii ^^ Lubię kosmetyki marki Ziaja, ale te muszą poczekać na swój zakup ;)
OdpowiedzUsuńmam, używam, lubię :) efektu WOW nie było, ale podoba mi się
OdpowiedzUsuńHi,
OdpowiedzUsuńI would like to let you know that we are selling high PR Tumblr blogs.
I think as a webmaster, you know the importance
of having backlinks from high PR blogs. And you also know how costly it can be to
have backlinks to this high PR blogs.
Well I would like to inivte you and take a look at our offer.
At very cheap price, you can have your own high PR Tumblr
were you can use as backlinks to your site.
If your interested, please visit: http://bit.ly/highprtumblr
Thanks
My web page; Cheap High PR Tumblr Blogs
Zamierzam wypróbować. Ostatnio fala postów na temat tego produktu.
OdpowiedzUsuńSłyszałam juz jakis czas temu o tym produkcie. Rzadko czytam recenzje nowinek kosmetycznych, a ta bardzo mi sie przyda. W ciazy miałam cerę idealna, teraz kilka mcy po porodzie jest słabo. Koniecznie wypróbuje cała serie :) dziekuje!
OdpowiedzUsuńPs. Długo czekałaś na efekty?
OdpowiedzUsuńNo własnie mam zamiar dopiero kupić tę pastę. Ziaja wcale nie jest taka zła. Raz użyłam kremu do twarzy z tej serii i byłam zachwycona efektem, a cena jest przecież niewielka. Na pewno kupię i dam znać jak się u mnie sprawiła.
OdpowiedzUsuńJejku nie było mnie parę dni na blogu a tu 2 posty u Ciebie nowe :D
OdpowiedzUsuńMiałam pasty 2 opakowania i jest prześwietna zdecydowanie, z kremem działa super :) obecnie nie mam ani jednego, ani drugiego. Jak mi się skończy żel to chyba znów kupię pastę :)
Mam tam konto, ale zapomniałam swoich danych do logowania :P a drugiego nie chce mi się chyba zakładać ;)
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam Twoje książki i oczywiście Trzy metry nad niebem mam przeczytane, uwielbiam :)
I wciąż ją kocham planuję przeczytać bo film skradł moje serce :)
Carrie jest również na mojej liście do przeczytania. Bardzo lubię książki Kinga. Polecam od siebie Misery, Lśnienie i Smętarz dla zwierząt. Polecam zarówno książki jak i filmy :) widziałaś może któryś? Carrie też została nakręcona bodajże w 1976 jak i w 2013 roku i muszę przyznać, że oba filmy są naprawdę dobre..
Federico Moccia "Mężczyzna, którego nie chciała pokochać" i Ostatnia piosenka stoją u mnie na półce i czekają na swoją kolej :)
Pamiętnik, koniecznie przeczytaj.. a później kontynuację Ślub.. przepiękne
Szczęściarza nie czytałam, ale film jest fajny :)
I koniecznie dopisz sobie na listę książkową i filmową.. Niebo istnieje naprawdę :)
Tak sobie przejrzałam Twoją biblioteczkę i chyba Ci pozazdrościłam, chyba jednak się skuszę :)