Heeej :)
Na dzisiaj przygotowałam recenzję produktu marki, która nie pojawia się na moim blogu pierwszy raz. Już kilka razy wspominałam Wam bowiem o kremach firmy Eveline. Były to jednak lekkie kremy matujące, idealne na lato. Tym razem mam dla Was coś zupełnie innego, bo jest to serum - żel na dobranoc. Co ciekawe producent zapewnia nas, że krem daje efekt 8-godzinnego snu.. Cóż nie ukrywam, że bardzo często zdarza mi się spać mniej niż 8 h, więc krem wydawał się wręcz stworzony dla mnie :D Jak się spisał? Tego dowiecie się czytając wpis ;)
Produkt kupujemy w niebieskim kartoniku, na którym znajdziemy sporo obietnic od producenta. Pudełeczko dodatkowo pięknie mieni się pod światło, co próbowałam uchwycić na zdjęciu niżej. Wygląd jest więc bardzo przyjemny dla oka..
W środku znajduje się już właściwe opakowanie, czyli szklany słoiczek o pojemności 50 ml. Wiem, że spora część osób nie przepada za takim rozwiązaniem, ja jednak nie mam z nim żadnego problemu. W końcu kremu używamy w domu i nikt przecież nie pcha tam brudnych paluchów :D Tubka na pewno jest wygodniejszym rozwiązaniem, ale i taki słoiczek nie jest dla mnie problemem.
Jeśli chodzi o zapach, to zachwycałam się nim za każdym razem kiedy używałam kremu. Pachnie on przepięknie jak dla mnie - delikatnie i pudrowo ♥ Konsystencje określiłabym jako dużo bardziej bogatą niż we wcześniej używanych kremach. Na okres zimowo-jesienny jest jak dla mnie idealna.
Po nałożeniu na twarz zostawia on po sobie cienką powłoczkę, ale nie jest to w żadnym wypadku tłusty film. Określiłabym ją raczej jako 'ochronną', dającą efekt wygładzenia. Ciężko mi ją opisać, ale mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi :)
Kremu używałam na noc na zmianę z ulubionym serum z kwasami od Bielenda. Po obudzeniu twarz była całkiem przyjemnie nawilżona, wygładzona i jakby rzeczywiście zregenerowana :) Wiadomo, że nie był to efekt jak po długim śnie, ale cera prezentowała się na prawdę dobrze.
Co ważne krem nie zapchał mnie, ani nie spowodował wysypu niedoskonałości. Wiem, że skład nie jest idealny i pewnie przez niego dla wielu osób krem jest nie do kupienia. Ale skoro fajnie się u mnie sprawdza to nie widzę przeciwwskazań dlaczego sama nie miałabym go używać :)
Jeśli czujecie się chociaż trochę zainteresowane to na koniec dodam, że kilka dni temu widziałam go w Rossmannie w 'cenie na do widzenia' za ok. 10 zł. A przynajmniej tak mi się wydaje, że to był właśnie ten krem :) Więc myślę, że to okazja idealna do wypróbowania, jeśli czujecie się zainteresowane. W regularnej cenie kosztuje mniej niż 20 zł, koło 15 zł - więc też nie ma tragedii.
Znacie? Jak sprawdza się u Was?
Jakich kremów aktualnie używacie?
osobiście nie miałam tego kremu, jednak z chęcią bym go wypróbowała :D mój krem na noc powoli sięga dna więc czas obejrzeć się za czymś nowym :)
OdpowiedzUsuńOsiem godzin snu to dla mnie minimum :) Obecnie mam krem z Yves Rocher, bardzo lubię kremy z Ziai, najlepiej sprawdza mi się ten z bioaloesem :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem zdecydowanie śpiochem, no ale nie zawsze udaje mi się to 8 h spać - niestety.. Z ziaji miałam jakiś krem, ale nie był jakiś szałowy :D
UsuńJestem w tej grupie osób, dla ktktóry skład jest nieakceptowalny, ale cieszę że Ci sie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę jak gdzieś go zobaczę stacjonarnie :) chociaż bardziej kuszą mnie kremy z Miya szczególnie mango :)
OdpowiedzUsuńMiya dzisiaj zaczynam testować - w niebieskiej wersji, bo wczoraj dobiłam dna z Eveline właśnie :)
UsuńMyślę,że mogłabym się skusić ,zachęciłaś mnie :) obserwuję
OdpowiedzUsuńWłaśnie byłam w Rossmannie, szkoda, że nie wiedziałam o tej cenie "na dowiedzenia" ale może to i lepiej, bo źle by to się skończyło dla mojego portfela ;) 10 zł nie majątek, ale przy tym moim nadmiarze kosmetyków...oj dodatkowy krem nie byłby wskazany. Super, że Ci się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńCena w rossmann jest jak najbardziej zachęcająca choć powiem ci że mam tyle kremów że nie kupię teraz :) nawet w cenie "na dowodzenia"
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie miałam tego kremu jeszcze nigdy, jednak jestem zrażona do pielęgnacji Eveline, ponieważ kupiłam kiedyś serum do twarzy, które okazało się totalnym niewypałem, więc nie sięgam po te kosmetyki, wolę kolorówkę tej marki zdecydowanie bardziej. Obecnie używam na noc kremu Be beauty do cery mieszanej, który nieźle się sprawdza, aczkolwiek rozglądam się za czymś innym powoli :)
OdpowiedzUsuńKolorówkę od nich też lubię, szczególnie tusze ;)
UsuńCzasem i u mnie bardzo dobrze sprawdzają się kremy o słabszym składzie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam, ale może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Gdyby tylko spełniał tą obietnicę :P
OdpowiedzUsuńJa obecnie używam kremu Nivea, może następnym razem zainwestuję w Eveline ;)
OdpowiedzUsuń