Obserwatorzy

W sierpniu miałyście okazję przeczytać na moim blogu recenzję maski od Nacomi z glinką różową. Jeśli jakimś cudem nie pamiętacie to przypomnę, że byłam z niej na prawdę zadowolona. Na tyle, że po zużyciu sięgnęłam po kolejny wariant maseczek tej firmy, tym razem czarno - biały. Myślę, że to chyba najpopularniejsza wersja masek z tej serii, która i mnie ciekawiła najbardziej :) Wspominałam o niej już w ulubieńcach z wakacyjnych miesięcy, ale zdecydowanie warto ją opisać w osobnym poście! Postaram się porównać dzisiejszy wariant do tego z różową glinką, bo zdecydowanie widać między nimi różnice.

Opakowanie maseczki to plastikowy słoiczek o pojemności 50 ml. Taka wielkość wystarcza na kilka dobrych tygodni regularnego maseczkowania. Pod zakręcaniem czeka na nas sreberko zabezpieczające więc mamy pewność, że jesteśmy pierwszymi użytkownikami produktu. Sam wygląd maski jest w tej wersji bardzo minimalistyczny - właśnie czarno - biały :D

Pierwsze na co zwróciłam uwagę po otwarciu to konsystencja - totalnie różniąca się od tej w wersji z glinką różową. Na pewno o wiele bardziej zbita, przypominająca mus - piankę, nie sprawia ona jednak żadnych problemów jeśli chodzi o aplikację na twarz. 

W maseczce znajdziemy zatopione maleńkie drobinki węgla aktywnego, które odpowiadają za zmianę koloru maski. Nie wiem jak Wy, ale ja byłam mega ciekawa maski właśnie przez tą zmianę barwy! Wydawało mi się, że zmiana następuje podczas wysychania maski, a tu jednak ma to miejsce podczas.. aplikacji, przez co maska jest jeszcze ciekawsza! Zaczynamy bowiem od białej konsystencji, a wraz z rozsmarowywaniem na twarzy maski przechodzi ona w szary odcień aż do grafitu. Co starałam się Wam pokazać na poniższym kolażu :D

Myślę, że ten aspekt sprawia, że aż chce się sięgać po produkt. Z drugiej strony jednak trzeba częściej myć ręce podczas aplikacji, tak by przy dokładaniu maski nie pobrudzić sobie maski w opakowaniu. Ale być może to tylko moje przemyślenia, a ktoś nie będzie miał z tym 'problemu' :D Zapach tej wersji dla mnie jest mniej atrakcyjny niż w wersji z glinką różową, kojarzy mi się z.. kredą. Czuć też delikatnie jakieś męskie nuty, ale ogólnie nie ma tragedii - nie jest specjalnie nieprzyjemny.

Na pewno samo zmywanie maski jest trudniejsze niż poprzedniej wersji jaką miałam. Najlepiej robić to pod prysznicem, inaczej łatwo o pobrudzenie ręcznika, jak to w maskach z węglem bywa. Na szczęście maska nie zasycha na twarzy. 

Jeśli chodzi o działanie to przede wszystkim bardzo dobrze oczyszcza ona cerę, mocniej niż wersja z glinką różową. Dlatego cery wrażliwe może nie powinny stosować jej zbyt często, aczkolwiek nie jest to jakiś mocny efekt skrzypiącej z czystości skóry. Nie musimy obawiać się więc wysuszenia, nawet przy częstszym stosowaniu przy cerach problematycznych jak moja :) Coś za co polubiłam tą maskę to fakt, że wpływa ona na ogólny stan cery. Zauważyłam, że pory nie są już rozszerzone jak kiedyś, mam mniej zaskórników, a niedoskonałości stają się mniej widoczne.

Kolejny plus maski to naturalny skład jak na produkty Nacomi przystało :) Jak widzicie jest to maska warta uwagi - świetne działanie połączone jest z ciekawą formułą zmieniająca kolor. Dostaniecie ją z łatwością w hebe, często na promocji za ok. 25 zł. Cena regularna to ok. 35 zł. 

Miałyście już okazję poznać tą maskę lub inne wersje maseczek tej firmy?

28 komentarzy:

  1. Mam tę maseczkę na liście razem z różową wersją i na pewno obie zagoszczą w mojej pielęgnacji 😉 W maski węglowe bawiłam się kiedyś nawet sama, bo to nic trudnego zrobić ją samej w domu, ale gotowce mają lepsze składy tak mi się wydaje 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie są warte uwagi, chociaż totalnie inne :) Nic trudnego, ale wydaje mi się, że takie gotowe są atrakcyjniejsze - ze względu na bogatszy skład i ciekawe formuły jak tutaj :)

      Usuń
    2. Dlatego mam je na swojej liście zakupowej 😉 no właśnie gotowce mają ciekawsze składy i efekty wizualne, że tak powiem i wystarczy je tylko nałożyć na buzię bez przygotowania, bo wiadomo jak to bywa przy DIY wszelkiego rodzaju 😁😂

      Usuń
  2. Miałam sporo kosmetyków z Nacomi, ale już dawno temu. Może dlatego żadnych maseczek nie testowałam, bo jakoś nie przypominam sobie,żeby były wtedy w asortymencie. A raczej zwróciłabym uwagę na nie, w końcu bardzo lubię maseczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś były (i nadal są) tylko takie w fioletowych tubach, te w słoiczkach są stosunkowo nowe :)

      Usuń
  3. chętnie bym się skusiła ;) Miałam od nich kiedyś glinki

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie pokazałaś proces zmiany koloru :D Jednak obawiam się, że ta wersja mogłaby być dla mojej suchej cery zbyt agresywna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Możliwe, chociaż w porównaniu z tołpa są dużo łagodniejsze, ale może zacznij od wersji z różową glinką - jest łagodniejsza.

      Usuń
  5. Nie miałam okazji poznać ani maseczek, ani innych kosmetyków z tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię produkty tej marki, ale tego akurat nie miałam i pewnie się nie skuszę, bo raczej nie jest dla mojej cery.

    OdpowiedzUsuń
  7. JEśli pachnie z kreda to dobrze bo nie ma zbędnego sztucznego zapachu a to przekłada się na brak alergenów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie drobne urozmaicenia jak zmiana koloru :) Obawiam się, że ta wersja mogłaby być odrobinę za mocna do mojej wrażliwej, naczynkowej cery, ale chętnie się skuszę na maskę z różową glinką :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obecnie używam algowej z zielona herbata od Nacomi :) Tej nie miałam, ale jestem ciekawa jak się u mnie spisze więc na pewno zakupię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z racji tego, że jest w niej czarny węgiel, mam na nią chęć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kurcze z czystej ciekawości muszę pzetestowac :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie stosowałam tej maski i nawet o niej wcześniej nie słyszałam. :) Ciekawie to wygląda z tą zmianą koloru, lubię takie urozmaicenia :D Coś czuję, że dla mnie ta maseczka mogłaby być za mocna, ale jeśli chodzi o markę Nacomi, to bardzo chciałabym przetestować ich musy do ciała. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, że wpłynęła na poprawę stanu skóry! Na pewno kiedyś ją wypróbuję, szczególnie że tak bajerancko zmienia kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kusząca, ostatnio nawet planowałam ją kupić, jak byłam w Hebe, ale ostatecznie zdecydowałam się na wersję enzymatyczną z papają. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ech, i znowu kusisz fajnym produktem. Chociaż piszesz, że do cery wrażliwej lepsza jest maska z różową glinką.
    Zobaczymy, moze kiedy się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  16. Uuu jak mocniejsza od tej poprzedniej no to ją wybiorę hehe

    OdpowiedzUsuń
  17. Konsystencja jak dla mnie bardzo zachęcająca:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Do kosmetyków Nacomi podchodzę z rezerwą, albo trafiają mi się hity jak czarne mydło, mix olejków do włosów, albo totalne buble. Dlatego niezbyt chętnie sięgam po kosmetyki tej marki, nawet tak zachwalane jak ta maska ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aktualnie używam różanej wersji z Nacomi. Tej jeszcze nie miała ale chyba muszę się nie przyjrzeć skoro tak dobrze się sprawdza;) najpierw jednak zużyję to co mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzeczywiście jest ciekawa - już sam ten efekt zmiany koloru jest fajny. Nie próbowałam jeszcze tych maseczek z węglem, wydawało mi się, że są raczej do tłustej skóry, ale widzę, że ta - niekoniecznie, więc może powinnam po nią sięgnąć? :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba ta maseczka będzie moim kolejnym zakupem w Hebe :D Jej konsystencja wydaje się bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zmiana barwy robi wrażenie :) miałam krem cc działający na tej zasadzie. Biały, a jak rozsmarowywałam, to robił się w kolorze cery :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Może bym się skusiła choć już nie potrzebuję w maskach glinkowych takiego mocnego oczyszczenia... Dlatego właśnie stawiam w większości na DIY - używam do tego delikatnej białej glinki a resztę składników dostosowuję do obecnej kondycji cery <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Nacomi rozszalało się z ciekawymi produktami. Wciąż mam w głowie arganowy krem pod oczy, a ta maska zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!