11.3.21
Nietucząca szarlotka, czyli o iście zimowym duecie! Maska do ciała Fluff i peeling do ciała Biolove.
Lada moment nadejdzie wiosna, więc czas najwyższy napisać o duecie do ciała, który towarzyszył mi w zimowych miesiącach. Oba produkty łączy fakt, że są przeznaczone do pielęgnacji ciała i oba
pachną.. szarlotką! Tej zimy często wybierałam słodsze wonie, ale teraz czas już na zmiany i na bardziej świeże zapachy! :)
Produkty jakie dzisiaj przedstawię mają zapach idealny na zimę i działanie.. także! Nie przedłużając zapraszam Was na recenzję maski do ciała Fluff i peelingu do ciała Biolove.
Zacznę od maski do ciała, bo to jej warto poświęcić więcej uwagi :) Peeling Biolove miałam już w wersji wiśnia i wanilia - pisałam o nim w tym poście.
MASKA DO CIAŁA NA NOC FLUFF - SZARLOTKA
Na wstępie zdecydowanie trzeba wspomnieć o pięknie prezentującym się opakowaniu maski! Trochę w stylu ombre z piękną grafiką, która nawiązuje do przeznaczenia produktu na noc. Zdecydowanie wizualnie produkt wyróżnia się na sklepowej półce!
Opakowanie to wygodna plastikowa tubka o pojemności 150 ml. Nie sprawia problemów - nawet pomimo dość gęstej konsystencji produkt bez problemu można wydobyć z opakowania.
Pewnie wiele z Was ciekawi właśnie konsystencja, bo czego należy się spodziewać po masce? Mi od razu przyszła na myśl treściwa formuła i rzeczywiście taka jest! Dla mnie przypomina takie gęste masełko zamknięte w tubie :)
Przy rozsmarowaniu nieco smuży na ciele i bieli skórę, więc jeśli jesteście 'uczuleni' na tą kwestię to warto o tym pamiętać sięgając po produkt. Mi też nieco takie zachowanie na ciele przeszkadza, ale jeśli produkt działa dobrze to jestem w stanie mu to wybaczyć :D A ten jeśli chodzi o działanie to ten produkt zdecydowanie mnie nie zawiódł! Zacznę od tego, że maska do ciała Fluff jest dla mnie idealnym wyborem na zimę! Wszystko przez swoją odżywczą konsystencję, która zapewnia solidną dawkę nawilżenia :) Zgadzam się z producentem w kwestii regeneracji i ukojenia. Myślę, że działanie zadowoli nawet tych najwybredniejszych, szukających ukojenia dla wysuszonej skóry.
Jak wspominałam zapach także jest iście zimowy! Może nie jest to w 100% szarlotka, a bardziej takie kruche ciasto z nutą cynamonu. Mimo to woń jest niesamowicie przyjemna i intensywna. U mnie przechodzi na piżamę czy pościel :D
Muszę przyznać, że jest to pierwszy produkt do ciała Fluff, który odpowiada mi i działaniem i zapachem. Wcześniej miałam już jogurt o zapachu arbuza i śmietankę o zapachu mandarynek. Oba produkty mocno kulały jeśli chodzi o zapachy, a tutaj jest na prawdę dobrze! Chętnie sprawdzę teraz mleczko do ciała i wrócę do maski w okresie zimowym.
Na koniec warto wspomnieć o dobrym składzie produktu. Ceny produktów Fluff także nie są zbyt wygórowane jak na naturalne produkty. Maska kosztuje ok. 20 zł w Rossmannie, ale często bywa na promocji sporo taniej :)
PEELING DO CIAŁA O ZAPACHU SZARLOTKI - BIOLOVE
Peeling znajduje się w plastikowym słoiczku z metalową zakrętką, niestety zauważyłam, że lubi ona 'przeskakiwać'. Przez to ciężko zamknąć opakowanie.. Pojemność produktu jest stosunkowo niewielka, bo wynosi 100 ml.
Wygląd peelingu utrzymany jest nieco w stylu vintage, a na rysunku kusi nas apetyczna szarlotka :D Muszę przyznać, że zapach jest największą zaletą tego produktu! Idealnie odwzorowany 1:1 jak dla mnie, więc zdecydowanie umila czas w łazience.
W opakowaniu konsystencja wydaje się bardzo zbita. Pod wpływem ciepła dłoni nieco się rozpuszcza, ale peeling zdecydowanie należy do tych gęściejszych. Jest on napakowany sporą ilością drobinek cukru, które sprawiają, że mogę określić ten produkt jako na prawdę solidny zdzierak. W składzie peelingu znajdziemy sporo olejków, które sprawiają, że produkt dla mnie jest... zbyt tłusty. Nawet po spłukaniu zostaje on na ciele, tworząc nie zmywalną warstewkę. Wiem, że wiele osób lubi takie formuły, które zostawiają na ciele film, ja niestety nie.
W sumie nie dziwię się, że peeling nie do końca mi się spisał, bo jest produkowany przez Nacomi. Używałam peeling do ciała tej marki i miałam identyczne odczucia :) Warto dodać, że marka Fluff też jest dzieckiem nacomi. Pisząc ten wpis zdałam sobie sprawę, że oba produkty łączy także wspólny producent! :)
Koszt peelingu to 23 zł, do dostania w kontigo. Pisząc tego posta widzę, że jest na promocji za ok. 16, 10 zł.
Znacie któryś z tych produktów? Jak się u Was sprawdziły?
Lubię masło shea :)
OdpowiedzUsuńPeeling na pewno nie dla mnie, bo nie jestem miłośnikiem tłustej warstwy na skórze po peelingu. O balsamie może pomyślę o ile znudzi mnie ten z Eveline, a na razie się nie zapowiada mimo że mam duże opakowanie 🙈
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że kuszą mnie oba produkty, bo nie przeszkadza mi ani bielenie (jeśli produkt działa!) ani tłusta warstewka po peelingu ;) A do tego te kuszące zapachy!
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, szarlotkę wolę jeść niż wąchać, a już tłustości nie znoszę :D
OdpowiedzUsuńObłędnie musi pachnieć ! Uwielbiam zapach szarlotki : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Peeling zdecydowanie nie dla mnie już bardziej ta maska do ciała. Zapach na pewno super.
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy kosmetyków o zapachu szarlotki, ale ta maska z Fluff bardzo mnie kusi;)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z nich, z marki Fluff nie używałam niczego, za to z Biolove kiedyś coś miałam. Chyba też jakiś peeling, ale nie mogę sobie przypomnieć, jaka wersja zapachowa (na pewno nie szarlotka). Mi tłustość pozostająca po peelingu nie przeszkadza, a skoro produkt naprawdę pachnie ciastem, to chętnie bym go wypróbowała. W sumie recenzja maski do ciała Fluff też brzmi kusząco :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi zapachami :)
OdpowiedzUsuńTo chyba też coś nie do końca dla mnie, ale o samej firmie słyszałam wiele dobrego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Werka
Jeszcze nie miałam nic z tych marek :)
OdpowiedzUsuńOj ja też niestety nie lubię pozostałego filmu, choć zapachem brzmi nieźle. :D
OdpowiedzUsuńPeeling mnie kusi, a maskę mam w innej wersji :D
OdpowiedzUsuńno ja niestety, ale nie znam zadnego z tych produktow. zapach szarlotki na pewno przypadl by mi do gustu :D szczegolnie chcialabym sprawdzic bardziej polecane przec Ciebie masce do ciala :D tego typu produktu to jeszcze nie mialam ;p o marce tez zbytnio nie slyszalam ;d pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKosmetyki BioLove chyba ogólnie należą do typu tych tłustych bo miałam kiedyś od nich masło do ciała i było mega tłuste. Ale zapachy mają piękne ❤️ nie wiedziałam nawet że BioLove jest produkowane przez Nacomi 😯
OdpowiedzUsuńZ działaniem peelingu jakie opisujesz jestem zdecydowanie na nie, choć z biolove kusi mnie borówkowa seria, ale też bardziej szłabym w nawilżanie niż peeling. Maska do ciała fluff brzmi już o wiele lepiej, choć przyznam się że musiałabym ogarnąć czy są inne zapachy - te korzenne nie do końca mi leżą. Raczej jestem owocowa cały rok ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta maska do ciała przydałaby się na mój ciążowy brzuch, bo skóra swędzi i jest niesamowicie sucha (na co dzień używam olejku) :)
OdpowiedzUsuńPamiętałam ten kosmetyk Fluff z Twojego Insta, i nawet miałam go ostatnio w dłoni, ale jednak doszłam do wniosku, że i tak pewnie nie zużyje. Od kilki lat nie udało mi się zdejmować żadnego balsamu do ciała.
OdpowiedzUsuń