Obserwatorzy

W styczniu na blogu będzie sporo podsumowań! Jednak ze względu na małe zaległości w planowanych recenzjach będę je przeplatać właśnie opiniami o kosmetykach :) Nie będzie nudy! 

W 2021 roku przeprosiłam się z całonocnymi maskami, do których byłam długo sceptycznie nastawiona. Wszystko przez, a właściwie dzięki (:D) glinkowym maseczką na dobranoc Soraya! Kupiłam je w zestawie pod koniec 2020 (!), ale towarzyszyły mi w sumie przez cały miniony 2020 rok, a jedną używam nadal. Czas więc najwyższy na zbiorczą recenzję!

Moja trójka to:

- MEDYTACJA - wersja regenerująca z olejem abisyńskim,

- SPACER Z PSEM - wersja dotleniająca z ekstraktem z nasturcji,

- KIELISZEK WINA - wersja wygładzająca z ekstraktem z winogron.

W ofercie jest jeszcze dostępna WIECZORNA KĄPIEL o działaniu nawilżającym.

CECHY WSPÓLNE GLINKOWYCH MASECZEK NA DOBRANOC SORAYA

Zacznę standardowo od cech wspólnych całej serii. Każda wersja zamknięta jest w wygodnej tubce o pojemności 30 ml zamykanej na zatrzask. Dzięki takiemu rozwiązaniu jest bardzo wygodna w użyciu. 

Maski mają podobne kremowe - otulające formuły, które wbrew pozorom szybko się wchłaniają i nie zostawiają lepiej warstwy! Zapachy też mają podobne nuty, ale o tym dokładniej za chwilę!

 GLINKOWA MASECZKA NA DOBRANOC SORAYA - SPACER PRZED SNEM. DOTLENIAJĄCA Z EKSTRAKTEM Z NASTURCJI

Jako pierwszą do testów wybrałam maseczkę dotleniająca o wdzięcznej nazwie 'spacer przed snem'. Zawiera ona glinką zieloną oraz dotleniający ekstrakt z nasturcji - stąd pewnie pomysł na 'przeznaczenie' maski :) Pierwsze co zwróciło moją uwagę to piękny zapach - subtelny i kwiatowy. Bardzo przyjemny, wręcz relaksujący! ♥ Na początku stosowałam maskę jako zmywalną, tak by sprawdzić jak zachowuje się na skórze. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że świetnie się wchłania! Praktycznie do 0, moja cera ją wręcz pochłaniała :) Nie zostawia na twarzy żadnej warstwy, więc nie musimy się obawiać, że skóra będzie się kleić do poduszki. Dlatego też później chętnie zostawiałam ją także na noc, zamiast kremu. Kilka razy pokusiłam się nawet o grubszą warstwę, a maska i tak bez problemu się wchłonęła i nie potrzebowała na to zbyt wiele czasu. Rano budziłam się z dobrze nawilżoną cerą, jak po zastosowaniu dobrego kremu. Producent nie obiecuje zbyt wiele - nawilżenie, wygładzenie i efekt wypoczętej skóry. Ze wszystkim się zgadzam, cieszę się, że maska mnie nie zapchała, bo jakoś zawsze przy tego typu maskach się tego obawiałam :D 

GLINKOWA MASECZKA NA DOBRANOC SORAYA - MEDYTACJA. REGENERUJĄCA Z EKSTRAKTEM ABISYŃSKIM

Kolejną wersją jaką wybrałam do testowania była regenerująca z glinką żółtą oraz olejem abisyńskim. Trochę obawiałam się jej zapachu, jak się okazało nie potrzebnie! Myślałam, że będzie przesadnie słodki, a okazał się w miarę delikatny, jakby lekko perfumowany. Bardzo przyjemny i relaksujący :) Konsystencja jest nieco bardziej bogata od tej w wersji zielonej. Pewnie dlatego producent dedykuje ją cerom zmęczonym i suchym. Nie mniej jednak dobrze się sprawdzi także przy cerach mieszanych, co sprawdziłam na sobie :D Wtedy jednak wystarczy użycie raz, max. 2 razy w tygodniu po paru dniach przerwy. Częściej może nas zapchać. Mimo nieco bogatszej konsystencji wchłania się bez problemu jak jej poprzedniczka i to do matu! Jeśli nałożymy ją odpowiednio wcześnie to wchłonie się bez problemu zanim pójdziemy spać. Producent w wypadku tej wersji obiecuje odżywienie i regeneracje, a także aksamitną gładkość. Znowu ze wszystkim się zgadzam! Najczęściej sięgałam po tą maskę gdy moja cera stawała się lekko przesuszona i za każdym razem maska zapewniała mi solidne nawilżenie. Cera prezentowała się widocznie lepiej, była wygładzona i mięciutka. Dobry wybór gdy potrzebujemy czegoś solidnie nawilżającego!

GLINKOWA MASECZKA NA DOBRANOC SORAYA - KIELISZEK WINA. WYGŁADZAJĄCA Z EKSTRAKTEM Z WINOGRON

Na koniec zostawiłam sobie wariant, który pewnie ciekawi Was najbardziej - z glinką różową i ekstraktem z winogron. Sama formuła jest podobna do poprzednich wersji, zwłaszcza zielonej, bo żółta jest ciut bogatsza jak wspominałam. Bez problemu się wchłania, nic się nie lepi, więc spokojnie można iść spać :) Zapachowo z kolei jest bliska żółtej wersji - woń jest nieco słodka, nieco perfumowana. Dobrze wyczuwalna po nałożeniu, co może nie wszystkim odpowiadać. W tej wersji producent obiecuje nawilżenie, jedwabiście gładką cerę, która ma być napięta, jędrniejsza i wypoczęta. Znowu nie sposób się nie zgodzić, zwłaszcza jeśli chodzi o nawilżenie. W ostatnim czasie używałam sporo produktów z kwasami, przez co borykałam się z przesuszeniem skóry, a maska idealnie to niwelowała. Buzia stawała się nawilżona i zregenerowana. 


 PODSUMOWANIE - KTÓRA WERSJA BYŁA NAJLEPSZA?

 Glinkowe maski na dobranoc okazały się idealnym zamiennikiem kremu na noc. Zaskoczyły mnie swoją lekkością, brakiem lepkości i szybkim wchłanianiem. Lubiłam je stosować zwłaszcza wtedy, gdy moja cera potrzebowała większej dawki nawilżenia. W sumie.. każda wersja jaką miałam sprawdziła się tak samo dobrze! Tym razem nie wybiorę tej najlepszej, bo są bardzo podobne do siebie. Zielona najbardziej odpowiadała mi zapachowo, chociaż nuty zapachowe są bardzo do siebie zbliżone ;) Żółta była najbogatsza - idealna na zimę. 

Sama kupiłam ten zestaw w drogerii wispol za szalone 12 zł! Istny deal życia :D Było to jednak.. dawno, więc teraz z dostępnością może być ciężko. Niemniej jednak jak spotkacie je gdzieś to warto kupić! 

Znacie te maski Soraya?

Może macie do polecenia inne maski całonocne?

15 komentarzy:

  1. Szkoda, że ich nigdzie nie widziałam, bo Twoja recenzja mega mnie zachęciła do ich wypróbowania. Jestem maseczkomaniaczką i kocham takie produkty. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Różową wersję pokochałam całym serduchem :D Niestety akurat zdenkowałam ostatnie opakowanie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam maseczki z glinką. Mam jedną swoją sprawdzoną❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam je chyba z 3 lata temu i nawet nie wiedziałam, że są jeszcze dostępne ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tych maseczek, ale faktycznie ubiłaś interes życia. ;) Wydaje mi się, że mignęły mi w kiedyś w jakimś sklepie. :D Co do maseczek całonocnych to nie używam takich. W sumie dawno już nie używałam żadnej maseczki, a zapasy mam spore. Pora nadrobić. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się, że tak dobrze się sprawdzą :) Czuję się zachęcona zakupem (o ile gdzieś je jeszcze spotkam) :) Szczególnie Spacer przed snem mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze miałam ochotę przetestować te maseczki, może w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja w sumie je widziałam i jakoś mega mnie nie kusiły. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale świetne! Wcześniej ich nie widziałam, ale spodobały mi się :) Nie używałam jeszcze takich maseczek na noc, ciekawe jak by mi się sprawdziły.
    Mila blog

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nie słyszałam o tych maskach 😛

    OdpowiedzUsuń
  11. Ekstra! Wypróbowałabym wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Maski całonocne to fajny wynalazek :).

    OdpowiedzUsuń
  13. A to ciekawe, że maseczki się tak dobrze wchłaniają. Dotychczas o takich nie słyszałam, ale to tylko kusi mnei do tego, aby jedną z nich przetestować :)

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!