Dzisiejszy post chodził mi po głowie od dłuższego czasu. W końcu udało mi się go zrealizować dzięki temu, że akurat miałam 'na stanie' oba produkty potrzebne do recenzji. Dzisiejszy wpis powinien ucieszyć zwłaszcza fanki nietypowych formuł w kosmetykach :D Będzie o popularnych musach do twarzy - Fluff i Laq.
Pierwszy na rynku pojawił się mus do mycia twarzy Laq - miałam go w wersji peelingującej (mój hit!) i odprężającej. Obecnie testuję trzecią wersje - odżywczą. Jakiś czas temu zdenkowałam mój pierwszy mus Fluff o identycznej nazwie co laq. Ale czy konsystencja i działanie było takie samo? No nie do końca, ale po więcej zapraszam dalej!
Mus fluff zamknięty jest w plastikowym, zakręcanym słoiczku o pojemności 50 ml. Po odkręceniu naszym oczom okazuje się też dodatkowe plastikowe zabezpieczenie. Dodatkowo jest on zapakowany w coś a'la kartonik. Na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje o produkcie (typu skład), na właściwym opakowaniu już nie zostały powtórzone.
Laq znajduje się przede wszystkim w większym opakowaniu i to dwa razy! Ma pojemność 100 ml, więc wystarczy na pewno na dłużej. Zaskoczył mnie tym razem brak plastikowego zabezpieczenia pod wieczkiem, we wcześniej testowanych wersjach na pewno było.
Wygląd obu produktów jest bardzo ładny. Chociaż mi osobiście bardziej przypadł do gustu Fluff - minimalistyczny, pastelowy, Laq jest bardziej taki 'słodki' :D Ale wygląd to kwestia drugorzędna - jak wypada zawartość?
Idealne porównanie dla formuły Fluff to lody - dosłownie! Wydaje się taka puszysta, piankowa, ale przy nabieraniu traci na objętości i przypomina roztopione lody :D Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli.
W laq konsystencja jest totalnie inna! Bardziej piankowa - taka chmurkowa, nie traci na swojej objętości przy nakładaniu.
Zapachowo Fluff wypada super! Przypomina mi jogurt jagodowy, czy właśnie lody. Jest naturalnie i owocowo jak lubię!
Laq wypada na pewno gorzej, bo zapachy są mniej naturalne o czym wspominałam nie raz. Te 'nie owocowe' nie są w 100% w moim guście, zwłaszcza wersja 'zmysłowa', którą mam obecnie. Jest mocno perfumowana, a takie wonie zwłaszcza w pielęgnacji twarzy nie są moimi ulubionymi.
W kontakcie z wodą Fluff przypomina emulsję. Natomiast laq na sucho zachowuje się jak pasta. Po dodaniu wody intensywnie się pieni, co bardziej mi odpowiada. Dzięki dużej ilości piany mam pewność, że dobrze oczyściłam buzię. Po jego użyciu czuć, że buzia jest porządnie oczyszczona i odświeżona. Ale, co ważne, nie przesuszona czy ściągnięta. Nawet powiedziałabym, że taka 'dopieszczona' i gładka.
Z kolei fluff powiedziałabym, że jest delikatniejszy. Mniej się pieni, ale w sumie podczas jego stosowania niczego nie brakowało mojej cerze. Była oczyszczona, chociaż w moim odczuciu mniej niż po Laq :D Bardziej niż oczyszczenie czuć było nawilżenie. Myślę, że dla cer suchych Fluff byłby lepszy, bo bardziej doceniłyby ten efekt. Cery mieszane i tłuste jak moje będą bardziej zadowolone z Laq. Ale oba musy jak dla mnie są warte wypróbowania, chociażby dla poznania ciekawych konsystencji!
Na koniec zostawiłam do porównania wydajność i cenę. Jak się domyślacie drożej wypada Fluff, bo za 50 ml płacimy w cenie regularnej 30 zł. Moją wersję dostaniecie w Rossmannie, ale wiem, że w sklepach internetowych dostępna jest też malina z migdałem. Sam wybór jednak jest niewielki - tylko te 2 warianty.
Laq z kolei posiada dużo szczerszy asortyment, zwłaszcza w sklepach internetowych. Stacjonarnie kilka wersji jest dostępnych w Hebe, ale nie wszystkie warianty. Te starsze typu peelingująca są do zamówienia w sklepie internetowym. Ceny regularne to 18 - 20 zł za 100 ml, w porównaniu do dwa razy mniejszego fluff wypadają znacznie korzystniej! :) Sama na pewno będę testować kolejne wersje!
Znacie te musy? Jak je oceniacie? Jeśli miałyście oba dajcie znać mus której firmy wolicie! :)
Nie znam firmy Lag, ale o takich musach już dawno słyszałam i chętnie bym taki produkt przetestowała :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Do Fluff mnie jakoś nie ciągnie, ale z Laq chętnie poznam kiedyś jeszcze jakiś mus, bo na razie miałam tylko peelingujący :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko laq i bardzo mi się spodobał
OdpowiedzUsuńOba te produkty chciałabym bym wypróbować, musy do mycia twarzy Laq chodzą już za mną od jakiegoś czasu, miałam z tej marki tylko ten żółty peeling i bardzo polubiłam jego konsystencję pasty i to, jak w połączeniu z wodą zmieniała się w przyjemną pianę 😊
OdpowiedzUsuńNie znam tych musów, ale widzę, że konsystencję mają taką ciekawą, nietypową. Fajny pomysł, by zrobić porównanie produktów. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Nie znam żadnego z tych produktów i nawet zastanawiałam się ostatnio który byłby lepszy dla mnie. I mimo, że ciekawią mnie oba to chyba zacznę od Laq ;))
OdpowiedzUsuńMam małe doświadczenie z musami Laq dzięki wersji ananasowej, którą kupiłam z twojego polecenia :D Wspominam bardzo dobrze i możliwe, że w końcu wypróbuję też różowy i czarny. Mus Fluff kusił mnie na jakiejś wyprzedaży w Rossmannie, ale nie wzięłam, bo na razie oczyszczam twarz dwuetapowo prawie każdego dnia z racji tego, że nakładam spf i nie jestem pewna, czy taki mus poradziłby sobie z resztkami :) Może bliżej zimy będzie to lepsze rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńU mnie totalni wygrywa Fluff! Uwielbiam kosmetyki tej marki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam LAQ, a fluff jeszcze nie miałam, ale chętnie się skuszę! super porównanie
OdpowiedzUsuńEkstra produkty. Nigdy ich nie spotkałam
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takich musach ale sama nie miałam okazji ich wypróbować, a szkoda, bo wyglądają tak słodko a ja wprost kocham słodkie kosmetyki! :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Musu jeszcze nie miałam. Będę musiała kiedyś wypróbować
OdpowiedzUsuńMiałam tylko mus Laq, a właściwie jego dwie wersje odżywczą i nawilżającą. Fajne musy lekkie jak chmurki i dobrze oczyszczają. :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam że Fluff ma w swojej ofercie taka piankę! Pianki Laq lubię, jednak nie każda się u mnie sprawdza :/
OdpowiedzUsuńCo się stało! Znam oba te kosmetyki :D
OdpowiedzUsuń