Obserwatorzy

Heeej :)
Mam wrażenie, że już niemal każdy słyszał o sławnych maseczkach w płachcie od Lomi lomi dostępnych w hebe. Po wielu opiniach w internecie o nich postanowiłam skusić się na nie i ja, jako że trafiłam jeszcze na promocje na cały komplet 7 masek. Producent mówi o stosowaniu ich każdego dnia w ciągu tygodnia. Sama nie stosowałam ich w ten sposób, tylko zamiennie z maskami innych firm. Wystarczyły mi więc na kilka dobrych miesięcy - dlatego mój post nie będzie typową opinią o każdej z maseczek, ale ogólnym wrażeniu na ich temat :)
 Zaczynając od kwestii technicznych --> maseczki kupujemy w papierowym kartoniku. Na odwrocie znajdziemy krótki opis każdej z masek, która ma zapewnić określone działanie. Po otworzeniu naszym oczom ukazuje się 7 saszetek w wersjach:
  • aloesowa
  • miłorzęb japoński
  • winogrono
  • ogórek
  • acerola
  • granat
  • jaśmin
Sama stosowałam 6 z nich, bowiem miłorzęb oddałam siostrze :)
Każda z płacht jest mocno nasączona w żelu, który zostaje jeszcze w opakowaniu. Na plus także idealna wielkość płachty, która super dopasowuje się do twarzy i do niej przylega :) Nie spada w ciągu noszenia, więc spokojnie możemy wykonywać inne, codzienne czynności.
Jeśli chodzi o zapach, to już tutaj zaczynają się schody.. Bowiem jest on w większości rodzai mega chemiczny i średnio przyjemny. Raczej nie przypomina konkretnego rodzaju masek. Najgorzej pod tym względem wspominam winogrono, które w żaden sposób nie pachniało tym owocem.
Żel, którym nasączone były maski był dość lepki i słabo wchłaniał się w skórę w wypadku większości z maseczek. Pozostawiał po sobie nieprzyjemną, klejącą warstwę - każdorazowo u mnie zmywałam ją wodą. Nie wyobrażam więc sobie wsmarowywania reszty żelu jak zaleca producent.
Najmilej wspominam wersje z granatem i acerolą, z poniższego zdjęcia. Ładnie wygładzały one twarz i koiły cerę. Jednak nie był to efekt spektakularny i długotrwały. W sumie dlatego też jestem w stanie zrozumieć idee stosowania tych masek codziennie :D Reszta z nich wypadła dość przeciętnie, więc ciężko pisać o jakichś różnych efektach w wypadku poszczególnych masek. Nie ma tutaj dla mnie mowy o jakimś efekcie 'wow', a nawilżenie jest bardzo 'powierzchowne'..
Maseczki są fajną opcją na wieczór spa, ale raczej dla mnie tak jednorazowo.. Niemniej jednak cieszę się, że miałam okazje je wypróbować i Wam także polecam na spróbowanie. Wiele osób jest bowiem z nich bardzo zadowolonych, więc są szanse, że i Wam przypadną do gustu :) Dodatkowo jest to fajna opcja jeśli dopiero chcemy spróbować taką formę masek.
Jeśli kupicie je tak jak ja na promocji za 20 zł, to wychodzą na prawdę korzystnie. 3 zł za sztukę, więc jak na maski w płachcie są na prawdę tanie. W cenie regularnej komplet kosztuje 30 zł jak się nie mylę, a jeśli kupujemy je pojedynczo to 5 zł za sztukę :) Dostępne są tylko w hebe.

Znacie je? Która z maseczek tej firmy najlepiej się u Was sprawdziła?
Jakie maski w płachcie jesteście w stanie mi polecić? A może jedna jak ja wolicie tradycyjne maseczki?

24 komentarze:

  1. Ja ich nie sprawdzałam jeszcze,ale wiele osób chwali jaśminową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie akurat ta nie przyniosła jakiegoś super efektu :) Sama słyszałam dużo o aceroli i aloesie zanim kupiłam swój komplet i one rzeczywiście na tle reszty wypadają całkiem dobrze :)

      Usuń
  2. Ja o nich nie słyszałam! Do hebe mam bardzo daleko więc nie za bardzo orientuję się w ich nowościach i asortymencie. Co do masek uważam że wszystkie są wzorowane na koreańskich ale nawet te które są sprowadzane do nas z Korei nie są tak fajne jak te najlepsze Koreańskie. Nie dają nawilżenia, tylko wrażenie nawilżenia, a szkoda. Czekam aż wreszcie trafią do nas prawdziwe koreańskie maseczki bardzo nawilżające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat mam dobry dostęp do hebe w moim studenckim mieście i muszę przyznać, że tam najbardziej lubię robić zakupy :D

      Usuń
  3. A gdzie foty w maskach? :D ciekawa ich jestem :) popraw literówki!! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Należę do grupy osób lubiących tradycyjne maseczki. W płachcie jakoś omijam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli podobnie jak i ja, te w płachcie jak dla mnie nie dają aż tak fajnych efektów :D

      Usuń
  5. Mnie akurat te maski jakoś nie kuszą ;) bo nie mam Hebe w pobliżu :(

    OdpowiedzUsuń
  6. wizualnie opakowania naprawdę kuszące;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! To ja Cię zaskoczę, jeszcze o nich nigdy nie czytałam, dopiero u Ciebie :) U mnie na blogu rozpoczęła się seria "Maseczkowo". Jakbyś w przyszłości recenzowała jakieś maski to skrobnij do mnie maila to chętnie dam znać o Twoim nowym poście u mnie na blogu :).
    Za 20zł chętnie bym wypróbowała choć zapach nieco mnie... hm, intryguje :D Również lubię zmywać ten żel/płyn, który pozostaje po maskach. Chyba, że naprawdę super się wchłania i w ogóle nie klei :D Ale to rzadko się zdarza :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam granat i aloes one Akurat mi pasowały :) reszty nie miałam więc w sumie nie wiem jakby się spisały

    OdpowiedzUsuń
  9. chyba mam w zapasach jakąś maseczkę tej marki, interesuje mnie aloesowa

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba jednak wolę tradycyjne maseczki - chociaż szczerze mówiąc nie mam porównania bo jeszcze nie stosowałam maseczek w płachcie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega mi się ten zestaw podoba, ale miałam kilka z nich i moja skóra ich nie kocha :/

    OdpowiedzUsuń
  12. pierwszy raz się z nimi spotykam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam je i były całkiem ok, chociaż faktycznie esencja strasznie się kleiła, musiałam potem umyć twarz bo nie mogłam się tego pozbyć :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam ich, ale chętnie bym taki zestaw przetestowała. Promocyjna cena naprawdę zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Koncept super :D Rzeczywiście obiło mi się o uszy sporo dobrego o tych maseczkach :) Nawet się jakiś czas zbierałam, żeby po nie pójść.. ale jakoś mi chyba nie po drodze do tego Hebe :DD

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie używałam tych maseczek. Szkoda, że tak chemicznie pachną, bo po ich kwiatowych i owocowych nazwach spodziewałabym się właśnie pięknych zapachów;).

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie miałam ich, ale cenowo wychodzą super :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam, polubiłam się najbardziej z Acerolą. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie znam tych maseczek.. Z granatem chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!