Jeśli jesteście ze mną dłużej to doskonale pewnie pamiętacie moje zachwyty serią Lirene Natura. Szczególnie upodobałam sobie kremy do twarzy z tej linii. Ostatnio jednak postanowiłam także sprawdzić ich naturalne kosmetyki z innych kategorii. W ten sposób trafił do mnie rozświetlający podkład, a także lawendowy krem - serum do dłoni z polecenia Lidki. Aktualnie już praktycznie go kończę także czas na recenzje :)
Krem kupujemy w wygodnej tubce o pojemności 75 ml. Sam wygląd opakowania jest minimalistyczny i spójny z całą linią. Warto zauważyć, że tubka została wykonana w 90% z trzciny cukrowej, więc plus dla marki za ekologiczne podejście :)
Bardzo podoba mi się samo zamykanie kremu na zatrzask - moje ulubione. Jest super wygodne!
Pierwsze co zwróciło moją uwagę to intensywny zapach produktu. Lawenda wydawała mi się zawsze neutralna - nie jestem ani jej fanką, ani też przeciwniczką. Jednak tutaj woń mi nieco przeszkadzała, była zdecydowanie zbyt mocna.
Konsystencja produktu jak na serum przystało jest przyjemnie kremowa i dość treściwa. Sama lubię nakładać produkt grubszą warstwą na noc, po takim zabiegu dłonie są nawilżone i wygładzone. Produkt radzi sobie nawet z większymi przesuszeniami, co miałam okazję ostatnio sprawdzić :D Jednak potrzebuje wtedy więcej czasu i zadowalające efekty uzyskamy dopiero po kilku aplikacjach. W ciągu dnia zdarzało mi się go także używać, z tym, że wtedy nakładałam go w mniejszej ilości i wchłaniał się bez zarzutu, także raczej nie trzeba obawiać się efektu 'oblepienia'.
Skład podobnie jak i w całej serii jest oparty na naturalnych składnikach. Ogólnie krem wypadł na prawdę dobrze, chociaż intensywny zapach był dla mnie nieco zniechęcający. Na szczęście do wyboru są także inne wersje - z malwą i nowa z nagietkiem. Oba zapachy znam z innych kosmetyków Lirene Natura i zapamiętałam je jako delikatniejsze.
Krem kupicie bez problemu w drogeriach typu hebe, rossmann czy natura. Cena regularna to 13 zł, ale często bywa poniżej 10 zł na promocji. Nawet teraz - do końca miesiąca znajdziecie go w rossmannie za ok. 9,80 zł.
Znacie ten produkt lub inne wersje kremów do rąk Lirene Natura? Jak je oceniacie?
Widziałam, że są eko wersje kremów do rąk, ale niezbyt mnie kuszą.ja jestem fanką niebieskiej neutrogeny, może nie jest to naturalny krem, ale bardzo dobrze działa, a przede wszystkim szybko 😉
OdpowiedzUsuńNastępnym razem w Hebe przyjrzę im się bliżej, choć może bardziej malwie lub nagietkowi :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji promocji się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez Ciebie w ogóle zwróciłam uwagę na tę serię :D ej... zazdroszczę... piszesz o kosmetyku, gdy się kończy, a ja mam takie zaległości w recenzjach, że omg. :D Nie miałam chyba w ogóle żadnego kremu do rąk z Lirene, o ile dobrze myślę.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kuszą kosmetyki z tej serii, muszę je w końcu wypróbować 😊
OdpowiedzUsuńJa ostatnio daję ciała, zapominam o kremie do rąk, wieczorem na usta balsam i zasypiam od razu hehe
OdpowiedzUsuńLubię Lirene, ale na ten krem się nie zdecydowałam, bo ja do rąk muszę mieć lekki :)
OdpowiedzUsuńJeśli już aplikuję krem do rąk to wybieram ultra lekkie i szybko wchłaniające sie kremy. Strasznie nie lubię lepkości na rękach. Więc myślę że to nie byłby dobry dla mnie krem ;)
OdpowiedzUsuń