Obserwatorzy

Dzisiaj kolejna 'zaległa' recenzja - nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się wyjść na prostą i publikować na bieżąco posty :D Tym razem przychodzę z moją opinią na temat wcierki do włosów marki Neboa. Mam wrażenie, że choć marka nie jest jeszcze szczególnie popularna to najpopularniejszym ich produktem jest właśnie ta żółta wcierka - Strong Scalp. Czytałam o niej kilka pozytywnych opinii, a jak sprawdziła się u mnie?

Neboa zdecydowanie kojarzy się z kolorowymi opakowaniami w jednym odcieniu. Żółty zarezerwowany zostałam do tej wersji wcierki (wiem, że jest jeszcze co najmniej jedna wersja w butelce o innym kolorze). Design jest całkiem ładny, nie podoba mi się jedynie to, że napisy schodzą z butelki! Zdjęcia jak zawsze robiłam tuż po zakupie, a jak widzicie widać już ubytki.. Litery schodzą zwłaszcza w kontakcie z płynami. Nie wiem czy ja trafiłam na jakiś feralny egzemplarz, bo wcześniej raczej się z tym nie spotkałam w recenzjach innych osób.

Na stronie rossmanna widzę, że teraz w ofercie ten wariant wcierki ma opakowanie w całości żółte (wraz z atomizerem).

Aplikacja wcierki jest bardzo wygodna, posiada jeden z wygodniejszych atomizerów jakie miałam okazję używać! Pozwala on na łatwe dotarcie do skóry głowy i dozuje sporo wcierki pozwalając na dokładne pokrycie skóry głowy. Do tego nic się nie zacina nawet przy końcówce - z pewnością zostawię sobie butelkę do przelewania innych wcierek :D Pojemność jest spora - 175 ml pozwala na dobre poznanie wcierki. 

Zapach jest dość nie typowy, bo nie jest ziołowy, ale dla mnie 'męski' i dość intensywny.

Spotkałam się z opiniami, że wcierka skleja włosy - u mnie tego nie było, ale przy próbie używania przed myciem zauważyłam lekki przyklap. Dlatego więcej nie próbowałam i stosowałam ją po myciu. Na efekty musiałam poczekać kilka tygodni, ale przy codziennym używaniu zauważyłam, że pojawiło się co nieco nowych baby hair. Niestety nie zauważyłam zbytnio wzmocnienia i zmniejszenia wypadania. Za to widać było poprawę w stanie skalpu - wcierka nawilżała skórę głowy i ją koiła.

Słyszałam, że stara wersja wcierki z innym składem wypadała dużo lepiej! Mimo wszystko jeśli zależy Wam na poprawię kondycji skalpu to jest to dobry wybór. Kupicie ją za 25,50 zł w cenie regularnej w Rossmannie, a na promocji już za ok. 16 zł. Sama raczej do niej nie wrócę - zostało mi jeszcze dużo wcierek do poznania :D

Znacie tą wcierkę Neboa? Jak wypadła u Was?

10 komentarzy:

  1. Ja sobie na razie korzystam z olejowej wcierki, która jeszcze długo mi posłuży, więc nie rozglądam się nawet za niczym nowym. Z tej żółtej serii Neboa testowałam jednak peeling enzymatyczny do skóry głowy i przyznam, że był niezłym produktem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kojarzę tej marki, ale jestem ogromną fanką "wcierania". Koniecznie muszę sprawdzić ten produkt! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że tak słabo wypadła ta wcierka, może nad tym jeszcze popracują i będzie lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej marki, ogólnie mało używam wcierek do włosów 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie sprawdziła się super, ale jak wiesz miałam poprzednią wersję, z innym składem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam. Ja obecnie używam łopianowej z Babci, ale jest średnia 😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie mi ta neboa czasem się przewija, ale myślę, że za rzadko się o niej słyszy. Sama muszę poszperać co tam jeszcze mają w asortymencie, bo tak jak pisałam Ci na insta mimo wszystko wcierka mnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tej firmy świetna jest maska, odżywka ciut mnie, szampon w niebieskim opakowaniu świetny, no i miałam żel pod prysznic, też dobrze wspominam. Wcierki nie miałam i się nie zapowiada bym miała, bo póki chodzę do lekarza, to daje mi wcierkę na receptę i widzimy efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jeszcze nic od nich nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!