Wcierki do skóry głowy to must have w pielęgnacji moich cienkich włosów. W sierpniu na promocji w Rossmannie skusiłam się na dwie nowe dla mnie wcierki Only Bio Hair in Balance z myślą o recenzji porównawczej. Dziś - po zużyciu zarówno wersji odżywczej jak i booster mogę Was na nią zaprosić! :)
Na blogu znajdziecie również recenzje wersji pobudzającej.
CECHY WSPÓLNE
Obie wersje kupujemy zapakowane w kartonik. Właściwe opakowania to plastikowe buteleczki z atomizerem. Łączy je również szata graficzna z motywem ombre, dla każdej wcierki ma ona inne kolory. Obie mają pojemność 100 ml i podobną wydajność.
Obie wersje nakładałam codziennie po myciu tak by miały dłuższy okres czasu na działanie.
ONLY BIO HAIR IN BALANCE WCIERKA ODŻYWCZA - ODŻYWIA SKÓRĘ GŁOWY I WZMACNIA CEBULKI
Zacznę od wersji, którą stosowałam jako pierwszą - odżywczej. W niej od początku negatywnie zaskoczył mnie atomizer, który popsuł się po jakiś 2-3 użyciach i przestał dozować wcierkę. Nic podobnego nie miało miejsca w innych wersjach (pobudzającej - miałam kilka opakowań i booster). Z tego co czytałam inne osoby miały tak samo, wiec raczej jest to większy problem, a nie feralne opakowanie u mnie. Na szczęście miałam 'na stanie' pustą butelkę po hydrolacie, więc z niej skorzystałam. Aplikacja bezpośrednio z opakowania byłaby bardzo uciążliwa.
Zapach tej wersji to pina colada, która bardzo mnie rozczarowała! Nie była to tak owocowa i przyjemna woń jak w reszcie kosmetyków z tej serii. Była bardzo sztuczna i słodka, na tyle nie udana, że po pierwszym użyciu miałam ochotę szybko zmyć wcierkę. Tym bardziej, że zapach jest intensywny i wyczuwalny długo po aplikacji, nawet podczas kolejnego mycia. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i praktycznie nie zwracałam na niego uwagi. Ale przez mało atrakcyjny zapach używałam jej dłużej niż wcierki booster - ok. 1,5 miesiąca.
Konsystencja wcierki jest wodnista i lekko kremowa - mętna. Zawsze przy odżywczych wcierkach obawiam się, że będą one zbyt obciążające dla moich cienkich i przetłuszczających się pasm. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca - wcierka nie wzmagała przetłuszczania. Przeciwnie - świetnie działała na skalp nawilżając go i kojąc. Myślę, że pod tym względem super sprawdzi się u osób borykających się z podrażnieniami i swędzącą skórą głowy. Oprócz dbania o kondycję skóry wcierka zauważalnie wpłynęła na wzrost nowych baby hair. Ku mojemu zaskoczeniu przy czole pojawiło się sporo nowych włosków!
ONLY BIO HAIR IN BALANCE WCIERKA BOOSTER - INTENSYWNIE POBUDZAJĄCA
Opakowanie jest identycznie jak w wersji odżywczej z tym, że tutaj atomizer działa od początku do końca bez zarzutu. Aplikator dozuje drobną mgiełkę i pozwala na łatwe dotarcie do skalpu.
Tym razem zapach jest bardzo atrakcyjny, jak w większości produktów z tej serii. Słodki i owocowy, faktycznie przypomina smoczy owoc.
Konsystencja jest wodnista i przeźroczysta.
Formuła wcierki jest zdecydowanie mniej kojąca niż poprzedniej wersji odżywczej. Zwłaszcza, że opiera się na alkoholu, który przy bardziej wrażliwych skórach głowy może je wręcz podrażniać i wysuszać. U mnie mimo codziennego stosowania nic takiego nie miało miejsca. Jeśli chodzi o zahamowanie wypadania to obie wersje działają podobnie tzn. minimalnie, nie zauważyłam tu zbytniego wpływu na ich ograniczenie. Natomiast pod względem ilości nowych baby hair mam wrażenie, że lepiej wypadła wersja odżywcza, chociaż myślałam, że będzie na odwrót! :D Tutaj co prawda również pojawiały się małe włoski, ale dopiero po dłuższym czasie. Będę jeszcze obserwować działanie wcierki w tym zakresie, bo jakiś tydzień temu zaczęłam kolejne jej opakowanie. Poprzednie wykończyłam po ok. miesiącu.
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o wybór 'lepszej' wcierki. Odżywcza zaskoczyła mnie działaniem, ale w kwestiach technicznych (aplikacja, zapach) wypadła zdecydowanie gorzej niż wcierka - booster.
Wcierki mają na tyle atrakcyjne ceny, że można sprawdzić obydwie wersje. Często bywają na promocji w Rossmannie za 15,50 zł. Cena regularna to 23 zł i co ciekawe po sprawdzeniu w recenzji wersji pobudzającej nie zmieniły się od 2021 roku :D
Znacie te wcierki? Jak wypadły u Was? Którą oceniacie lepiej?
Jeszcze ich nie używałam.
OdpowiedzUsuńSporo wcierek miałam już okazję przetestować i zużyć, ale z Onlybio nie miałam jeszcze żadnej. Ta z alkoholem na pewno u mnie odpada, bo moja skóra głowy go nie lubi, zdecydowanie lepiej sprawdzają się u mnie wcierki nawilżające :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki z OnlyBio i chętnie po nie sięgam! Tym postem przypomniałaś mi, że czas nadrobić 'wcierkowe tematy' :D
OdpowiedzUsuńMiałam, ale oddałam :) Moja skóra nie lubi alkoholu, a ja słodkich zapachów :D
OdpowiedzUsuńJa dalej z wcierkami mam love hate relationship. Strasznie ciężko wyrobić mi sobie w tym przypadku rutynę pielęgnacyjną :(
OdpowiedzUsuń