21.12.20
Jak sprawdziła się u mnie kultowa czarna maska od Tołpa? - Maska czarny detox z borowiną, węglem i białą glinką (porównanie z wersją enzymatyczną).
Muszę przyznać, że w 2020 roku udało mi się poznać wszystkie kuszące mnie kosmetyki marki Tołpa. Pierwszym z nich była stosunkowo nowa maska enzymatyczna. Dwa kolejne to wręcz kultowe produkty - peeling 3 enzymy i maska czarny detox, o której właśnie dzisiaj napiszę!
Postanowiłam, że skoro miałam okazję poznać obie maski to w tym wpisie odrobinę je porównam :)
Opakowanie jest charakterystyczne dla marki Tołpa. Maseczkę kupujemy w kartoniku na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje na temat produktu. Jeśli chodzi o właściwe opakowanie to jest to aluminiowa tubka - polubiłam takie rozwiązanie, jest ono higieniczne i dość wygodne. Chociaż problemy pojawiają się gdy w tubie znajdzie się powietrze (tak jak miało to miejsce u mnie), wtedy maska niekontrolowanie 'ucieka' z opakowania :D
Pojemność to 40 ml, wydaje się nieco mniej niż standardowo, u mnie jednak maska była bardzo wydajna. Kupiłam ją w październiku i niemal od razu wzięłam się za używanie. Aktualnie mam dosłownie końcówkę, także wystarczyła mniej - więcej na 2 miesiące regularnego stosowania.
Konsystencja ma szary kolor i raczej nikogo to nie dziwi przez dodatek węgla. Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się gęściejszej formuły. Dużo przyjemniejsza była w tej kwestii maska enzymatyczna tołpa, która przypominała gęstą pastę. Podczas zmywania lekko się pieniła ułatwiając tą czynność. Tutaj przy aplikacji lekko przebija nam skóra, a maska momentalnie wysycha! Kończąc nakładanie czułam, że w miejscach gdzie najpierw nałożyłam maseczkę już ona wysychała. Hydrolat czy tonik jest więc przy tej czarnej masce rzeczą niezbędną.
Zapach kojarzy mi się 'medycznie' jeśli wiecie o co mi chodzi :D Nie jest szczególnie przyjemny, znowu muszę przyznać, że i tu maska enzymatyczna wypadła lepiej.
Skoro kwestie techniczne mamy za sobą - czas na działanie! Coś co da się na pewno zauważyć to matowienie cery. Zgadzam się z obietnicą producenta odnośnie zmniejszenia wydzielania serum. Jak na maski tołpa przystało dobrze radzi sobie z oczyszczaniem cery, zaraz po użyciu twarz wydaje się wręcz skrzypiąca z czystości. Chociaż wydaje mi się, że w enzymatycznej masce efekt ten był nieco mocniejszy. Odnośnie niedoskonałości i rozszerzonych porów - mam wrażenie, że delikatnie je zmniejsza, ale bez większego wow. Z zaczerwieniami raczej się nie borykam, więc ich ograniczenia nie jestem w stanie ocenić.
Maska czarny detox okazała się całkiem przyjemna, jednak obyło się bez wielkich zachwytów. Liczyłam chyba na coś lepszego, a porównując z maską enzymatyczną zdecydowanie okazała się słabsza - zarówno jeśli chodzi o wygodę stosowania, zapach jak i działanie. Nie mniej jednak jeśli jej nie znacie to myślę, że warto ją poznać chociaż raz :)
Cena regularna maski to 35 zł, ale często można ją dorwać sporo taniej na promocjach. Na nie właśnie polecam polować. Sama zakupiłam ją za ok. 21 zł w hebe. Dostępna jest także w naturze i niektórych rossmannach.
Znacie ten kultowy produkt? Jak go oceniacie?
Przyznam, że pierwszy raz słyszę o tej masce.
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele o peelingu enzymatycznym i nawet go kupiłam. Ale tę maskę widzę pierwszy raz na oczy :)
O to jestem w szoku, swego czasu była tak samo popularna jak peeling 3 enzymy! :)
UsuńChyba bardziej mnie kusi ta enzymatyczna wersja tych masek i to ją mam wpisaną na listę. Możliwe, że to dlatego, że nie jestem wielkim miłośnikiem czarnych masek, bo ich działanie jest różne, a tutaj akurat bardziej potrzebuje oczyszczenia, a nie zmatowienia cery, bo moja skóra nie wydziela aż tyle sebum żeby była konieczna interwencja w tej sprawie :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją i to nawet X opakowań i świetnie się u mnie sprawdzała!, ale skoro mówisz, że ta nowa Maska glinkowo-enzymatyczna jest lepsza to muszę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńProdukt choć kultowy, nie miałam go
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej, ale jej nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie używałam go jeszcze, choć mam w planach. Jest kilka produktów w asortymencie Tołpy które chętnie bym przetestowała, ta maska jest jedną z nich :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam o maskach z tej marki, muszę w końcu jakąś wypróbować:)
OdpowiedzUsuńU mnie się super sprawdziła, muszę też wypróbować wersję enzymatyczną :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu kusiła mnie maseczka enzymatycznej z Tołpa ale mój stosunek do maseczek ostatnio jest bardzo chłodny więc odpuszczam sobie zakupy nowych masek do momentu aż nie zużyje tego co mam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa propozycja :) Na pewno przyjrzę się bliżej. Uwielbiam robić sobie takie maski. Zmywanie ich to był koszmar dopóki nie odkryłam specjalnej rękawicy do zmywania maseczek Mask Remover. Teraz nawet to polubiłam :) https://glov.co/pl/produkt/spa/rekawica-do-zmywania-masek-kosmetycznych-mask-remover/
OdpowiedzUsuńCzyli wychodzi na to, że fajna ale bez szału ;)
OdpowiedzUsuńTaki typ maski lepiej by mi się sprawdził latem. Teraz za bardzo nie ma czego matowić :D. A tak swoją drogą to na bank zapominałabym o nawadnianiu tej maseczki tonikiem czy hydrolatem :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją :)
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie! Jak moja skóra przestanie potrzebować ogromu nawilżenia, a zacznie oczyszczania, jak wcześniej, to na pewno z niej skorzystam :)
OdpowiedzUsuń