O ile produkty pielęgnacyjne z dobrym składem na dobre się u mnie rozgościły, tak naturalna kolorówka jeszcze nie do końca mnie przekonuje. Wydaje mi się, że w jej przypadku efekty nie są tak dobre jak przy drogeryjnych kosmetykach do makijażu.
Jednak odkąd Lirene wypuściło eco podkład rozświetlający z serii Natura byłam nim zaintrygowana. Zwłaszcza, że bardzo polubiłam ich naturalną serię, wśród której niedawno znalazł się właśnie ten produkt.
Opakowanie podkładu to plastikowa, zakręcana tubka o pojemności 30 ml. Sam wygląd jest minimalistyczny, spójny z całą serią i miły dla oka :)
Pierwszym miłym zaskoczeniem w wypadku tego produktu był przyjemny zapach. Producent określa go jako kwiatowy i rzeczywiście coś w tym jest. Jest on dość intensywny, bo czuję go nawet już po nałożeniu. Nie mniej jednak nie jest jak dla mnie przeszkadzający.
Wśród podkładów z serii Lirene Natura znajdziemy aż 5 odcieni. Niby dużo, ale są one dość ciemne. Mój odcień 310 Vanilia jest najjaśniejszym z gamy, ale u mnie dopiero po lekkim opaleniu jest dobrze dopasowany do odcienia cery. Dlatego zdecydowanie nie jest to produkt dla bladziochów. Będzie odpowiedni raczej na lato - jesień, kiedy cera złapie już trochę opalenizny.
Po nałożeniu podkład daje 'mokre' wykończenie, dla osoby lubiącej się w matowych podkładach jak ja jest to coś totalnie innego. Dodatkowo rzeczywiście jest to podkład rozświetlający - w świetle da się zauważyć połyskujące drobinki. Nieco podobne wykończenie daje jak dla mnie podkład Maybelline Affinitone. Z tym, że Lirene daje dużo subtelniejszy glow i jest o wiele lżejszy przez co znacznie bardziej mi podpasował. Co ważne dla mnie jest on bardzo leciutki i totalnie nie wyczuwalny na twarzy, za co szczególnie go polubiłam :) Krycie określiłabym jako średnie - przykrywa przebarwienia, ale z większymi niedoskonałościami sobie nie poradzi.
Po przypudrowaniu daje naprawdę zadowalający efekt! Zwłaszcza lubię go w połączeniu z bardziej matującymi pudrami (aktualnie Wibo rice powder). Wtedy wytrzymuje kilka godzin, chociaż wiadomo, że przy upałach jakie ostatnio panują nie ma co liczyć, że wytrzyma w nienaruszonym stanie.
Mam wrażenie, że jeszcze lepiej wypadłby jesienią, kiedy temperatury będą niższe. Mimo że nie jest pozbawiony wad to bardzo go polubiłam, więc jeśli też zaczynacie przygodę z naturalną kolorówką może być fajnym wyborem. Cena regularna to 26 zł, ale często można go kupić taniej. Sama dorwałam go chyba za 18 zł w Rossmannie. Dostaniecie go bez problemu także w hebe.
Znacie ten produkt? Jak u Was wypadł?
Dla mnie byłby to fajny podkład na lato, ale faktycznie kiedy jestem opalona, bo kolor jest dość ciemny 😉
OdpowiedzUsuńI taka mała uwaga, że naprawdę piszemy zawsze łącznie, ponieważ prawda nas łączy, a pewność nas dzieli. (tutaj mam na myśli, że na pewno zawsze piszemy rozłącznie 😉) Nie rozdzielamy też przecinkiem spójnika mimo że. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako moje czepialstwo, ale po prostu chciałam to zasygnalizować żebyś na przyszłość pamiętała o tym 😉
Nie dla mnie ten produkt, bo mam za jasną karnacje, więc odcień za bardzo żółty:)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę na ten podkład. Ale niestety kolory są dla mnie zdecydowanie za ciemne.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bym sie na niego skusila
OdpowiedzUsuńWidziałam go ale jeszcze nie kupiłam : ) myślę nad jego zakupem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
ciekawy ten produkt, choć szkoda, że występuję w tylko pięciu odcieniach
OdpowiedzUsuńTrochę za żółte te odcienie hmm
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze tej nowości. Podoba mi się skład i jestem ciekawa jak prezentuje się na twarzy.
OdpowiedzUsuńNie używam podkładów
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze, ale kusi mnie już od jakiegoś czasu... Ciekawe jak się u mnie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się, że kolory polskich i drogeryjnych podkładów są straszne. Ciężko coś wybrać dla siebie, zwłaszcza zimą przy braku opalenizny. I też nie jestem przekonana do naturalnej kolorówki... Niby nie mam ku temu powodów, ale recenzje tego typu produktów jakoś nie powalają. Podkład który przedstawiłaś moze być fajny dla dziewczyn, które lubią lekkie podkłady, ale na pewno nie dla mnie. Przede wszystkim nie satysfakcjonuje mnie kilku godzinna trwałość. Jak już noszę podkład to kilkanaście godzin i liczę, że po takim czasie ubytek będzie jak najmniejszy.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu chciałam go kupić, ale ostatecznie o nim zapomniałam. Dobrze wiedzieć, że fajnie się sprawdza, może jeszcze kiedyś wypróbuję, w jakieś chłodniejsze miesiące :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że polskie marki wypuszczają takie ciemne podkłady biorąc pod uwagę, że Polski w większości mają jasną karnację. Z twojego opisu zapowiada się, że mógłby to być podkład dla mnie bo ja ostatnio bardzo lubię takie wykończenia w podkładach :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz wypróbować podkład z Sorayi, który swoją drogą... dostałam od Ciebie. :D Ja mam teraz do zużycia kilka podkładów i ubolewam nad tym, bo jest masa takich, które chciałabym wypróbować. No, ale akurat z Lirene to bardziej kusi mnie baza niż podkład :)
OdpowiedzUsuń