1.7.21
Marka pod lupą: MIYA. Jakie kosmetyki tej marki stały się moimi hitami, a jakich nie polecam?
Nie dalej niż dwa tygodnie temu pisałam Wam, że stworzyłam na blogu kilka serii, które miałam w planach pisać regularnie, ale.. bywa z tym różnie :D Jednym z takich cyklów jest 'Marka pod lupą', czyli mój mały przegląd asortymentu danej marki. Zwracam w nim uwagę na jakie kosmetyki danej firmy warto się skusić, a na jakie nie koniecznie. Przygotowanie postu z tej serii wymaga jednak sporo czasu by poznać wystarczającą ilość produktów, także mam coś na swoje usprawiedliwienie :D
W poprzednich odcinkach pisałam o Babuszce (Banii) Agafii, Bielenda, Balea. Zachęcam do zapoznania się z wpisami dotyczącymi tych marek, a dzisiaj pod lupę biorę dość popularną firmę.. Miya!
Trzeba przyznać, że ta marka w bardzo krótkim czasie zdążyła się na prawdę rozwinąć. Pamiętam jak na rynku pojawiały się ich kremy, a teraz oprócz pielęgnacji mają w ofercie także kolorówkę! Sama zdążyłam jednak już poznać wszystkie moje największe chciejstwa od Miya i dzisiaj Wam o nich opowiem :)
Zdecydowałam się, że będę pokazywać produkty w kolejności w jakiej je poznawałam. Każdy z nich podlinkuję w tytule do recenzji, gdybyście miały ochotę przeczytać o nim coś więcej :)
REGENERUJĄCO ODŻYWCZY KREM Z MASŁEM SHEA MYWONDERBALM - CALL ME LATER
Swoją przygodę z Miya zaczęłam oczywiście od ich kremów, które są pierwszym dzieckiem marki. Moja wersja to Call Me Later, która była dość treściwa dzięki zawartości masła shea. Z tego co pamiętam była trochę takim produktem meeeh niby coś robiła, ale obyło się bez zachwytów. Przez swoją formułę powiedziałabym, że to bardziej krem na zimę niż lato. Pamiętam, że wiosną był dla mnie już nieco za ciężki i zbyt obciążający. Miałam wrażenie, że wtedy lekko pogarszał stan cery zapychając ją. Oprócz mojej wersji dostępna jest też różana, kokosowa i mango. Czy kupiłabym go ponownie? Raczej nie, chociaż przez swoją uniwersalność (producent mówi, że krem można stosować także do rąk i ciała) może być fajnym wyborem np. na wyjazd.
Cena regularna to ok.30 zł/75 ml,na promocji często za 21 zł.
5-MINUTOWA MASECZKA OCZYSZCZAJĄCA Z KOMPLEKSEM KWAS AZELAINOWY + GLICYNA MYPUREEXPRESS
Po nie do końca udanej przygodzie z kremem przyszedł czas na pierwszy hit marki, czyli maseczkę oczyszczającą! Jako wielka fanka takiego działania w maseczkach musiałam się na nią skusić i muszę przyznać, że super wpłynęła na stan mojej cery. Dzięki zawartości glinki bardzo dobrze oczyszcza cerę, więc będzie doskonała do cer mieszanych i tłustych czy problematycznych. Zwłaszcza, że zawiera także kwas azelainowy. Po jej stosowaniu zawsze cieszyłam się oczyszczoną i gładziutką cerą. Świetnie wpływała także na niedoskonałości zmniejszając je i wyciszając, a także wyrównywała koloryt cery! Mój nr 1 w ofercie tej marki, polecam! :)
Cena regularna 35 zł/50 ml, na promocjach ok. 21-24 zł.
3-MINUTOWA MASECZKA WYGŁADZAJĄCA Z AKTYWNYM WĘGLEM KOKOSOWYM MYBEAUTYEXPRESS
Po tym jak świetnie sprawdziła mi się maseczka oczyszczająca bez wahania skusiłam się na wariant wygładzający. Jednak już pierwsze wrażenia były negatywne. Konsystencja była o wiele gęstsza niż w wersji różowej, przez co nie była już tak przyjemna w stosowaniu. Największym minusem było jej zmywanie z twarzy. Nie chodzi mi już nawet o brudzenie wszystkiego w okół, bo maski z węglem często są bardziej problematyczne pod tym względem. Ciężko było usunąć maskę z twarzy, konieczne było dodatkowe mycie żelem, a i tak maska wchodziła w rozszerzone pory. Cera była poszarzała i wyglądała na zmęczoną, a przecież nie o takie działanie maski chodzi, by efekt był gorszy niż przed jej użyciem. Na plus wygładzenie, bo takiego działania nie mogę jej odmówić, ale oprócz tego nie widziałam innych efektów.
Cena regularna 35 zł/50 ml, na promocjach ok. 21-24 zł.
AKTYWNA ESENCJA W LEKKIEJ MGIEŁCE FLOWER BEAUTY POWER MYBEAUTYESSENCE
Kolejnym produktem jaki stosowałam była kwiatowa esencja w mgiełce. Mój wariant zawierał ekstrakt z piwonii, hibiskusa i róży. Sama wyczuwałam głównie przyjemny delikatny zapach róży. Cieszę się, że wybrałam ten wariant, a nie kokos, bo jeśli byłby to taki sam zapach jak w niebieskiej masce to byłby męczący :D Uważam, że esencja jest godnym uwagi produktem - przyjemnie koi skórę i ją odświeża. Pamiętam, że byłam pod wrażeniem aplikatora, który psikał drobniutką mgiełką! Dzięki czemu produkt mógłby także fajnie się sprawdzić jako fixer do zdejmowania pudrowości :) Może nie jest to jakiś rewelacyjny, wyróżniający się produkt, ale na prawdę dobrze go wspominam - chętnie bym do niego wróciła. Myślę, że to mój nr 3 w ofercie marki.
Cena regularna: 30 zł/100 ml, na promocji za ok. 21 zł.
SERUM Z PREBIOTYKAMI DO SKÓRY PROBLEMATYCZNEJ BEAUTY.LAB Z KWASEM AZELAINOWYM I GLICYNĄ
Gdy zobaczyłam w ofercie marki tą nowość od razu poczułam się skuszona jako wielbicielka serum z kwasami. Dodatkowo producent dedykował je do cery problematycznej, czyli takiej jak moja. Pochodzi ono dokładnie z tej samej linii co maseczka - także zawiera kwas azelainowy i glicynę, więc zapowiadało się na hit. Niestety okazał się największym rozczarowaniem od marki. Na efekty musiałam sporo czekać, bo dopiero pod koniec buteleczki zauważyłam, że cera staje się jakby gładsza. Na niedoskonałości moim zdaniem działa wybiórczo - nieco zmniejszał te drobne, ale z większymi już sobie nie radził. U siebie nie zauważyłam działania zmniejszającego rozszerzone pory czy też wyrównującego koloryt. Być może lepiej sprawdzi się u mniej wymagających lub zaczynających przygodę z kwasami. Jednak cena jest dość wysoka, znam podobne produkty o lepszym działaniu i sporo tańsze :)
Cena regularna: 45 zł/30ml, na promocji ok. 32 zł.
NATURALNY PEELING ENZYMATYCZNY MYBEAUTY PEELING
Niby peeling enzymatyczny, ale jak dla mnie jednak mechaniczny ;) W przyjemnej kremowej formule jest zatopiona spora ilość drobinek ryżowych i orzecha. Mi akurat to nie przeszkadzało, a nawet przeciwnie - ucieszyło jako fankę konkretniejszych zdzieraków. Jednak cery wrażliwe mogłyby być zawiedzione. Muszę przyznać, że mimo początkowej niechęci bardzo polubiłam ten produkt, na tyle, że zajmuje u mnie 2 miejsce, tuż za maską oczyszczającą. Usuwa suche skórki i ładnie wygładza buzię, która sprawia jednocześnie wrażenie bardziej dopieszczonej. Nie ściąga cery, ale jakby lekko ją nawilżał! Świetny dla mnie zwłaszcza na zimniejsze miesiące, na pewno będę do niego wraca. Plusem jest też przyjemny owocowy zapach :)
Cena regularna: ok. 35 zł/60 ml, na promocji ok. 25 zł.
TONIK ROZŚWIETLAJĄCY Z KWASEM GLIKOLOWYM 5% BEAUTY.LAB
Ostatni produkt, który został mi do omówienia to tonik z kwasem glikolowym. Był to mój pierwszy tego typu produkt, więc nie do końca wiedziałam czego się po nim spodziewać. Moja recenzja na jego temat nie była do końca pozytywna, bo często po jego stosowaniu czułam pieczenie. Do tonizacji jednak wolę 'zwykłe' toniki (także ze względu na moje minimalistyczne podejście co do ilości kosmetyków), a o działaniu przeciw niedoskonałościom serum :)
Mimo to uważam, że jest to produkt godny wypróbowania, bo na prawdę ma moc. Działa dużo lepiej niż wcześniej wspomniane serum Miya. Sama zużyłam go na dekolt i widziałam dużą poprawę w wyglądzie skóry po jego stosowaniu. Także przy problemach skórnych wypada na prawdę dobrze - wyrównuje koloryt i zmniejsza wszelkie niedoskonałości.
Cena regularna ok. 35 zł/150 ml, na promocji ok. 25 zł.
To już wszystkie produkty marki Miya, które miałam okazję poznać. Jak widzicie w ofercie znalazłam zarówno hity, buble jak i przeciętniaki :) Plusem marki na pewno są dobre składy, piękne wyglądy opakowań i szybki rozwój. Niedawno dotarły do mnie ich stosunkowo nowe tusze do rzęs, ale o nich.. za jakiś czas :)
Dajcie koniecznie znać jaki macie stosunek do tej marki?
Co miałyście okazję testować i jak wypadło? Co Was kusi?
nie znam tej marki
OdpowiedzUsuńMiałam ich krem mango, który był za słaby na zimę i zbyt treściwy na upały, a także tonik kwasowy, który u mnie nie robił nic :P Bardzo polubiłam się z ich olejkiem do demakijażu, a w kolejce czeka jeszcze maseczka myPUREexpress ;)
OdpowiedzUsuńU mnie serum z prebiotykami sprawdziło się bardzo dobrze (na promocji w Rossmanie obecnie 28 złoty!). Uwielbiam też krem myWONDERbalm ale wersję Mango (ta niebieska dla mnie też była zbyt "bogata"). Maseczek nie próbowałam, ale już wiem że jako pierwszą spróbuję różową. Peeling enzymatyczny uwielbiam, tonik z kwasem glikolowym to produkt którego ciągle się uczę. Bardzo mi się podobał żel do oczyszczania cery. Ostatnia testowana przez mnie nowość to krem z filtrem, który stał się moim letnim ulubieńcem. Generalnie mam ten problem, że sporo kosmetyków tej marki odpowiada mojej skórze ;-)))
OdpowiedzUsuńjeszcze nic nie miałam z tej marki, a dużo osób mi ją polecało, nie będę ukrywać, że mnie kusi
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, chociaż raczej wolę swoje sprawdzone kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńJak dotąd wypróbowałam maskę z kwasem azelainowym i też bardzo ją lubię, bo faktycznie działa i na pewno będę do niej wracać. Nie wiem, czy kuszą mnie inne produkty Miya, jak się tak teraz zastanawiam 🤔
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam tą różową maseczkę! A ze swojej strony polecę także olejek do demakijażu, żel do mycia twarzy i krem BB. Pisałam o nich na swoim blogu, zajrzyj :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiana marka :)
OdpowiedzUsuńNie testowałam produktów tej marki... myślę, że mogłabym coś do siebie przygarnąć z zaprezentowanej powyżej linii pielęgnacyjnej. Warto wyodrębnić własne stanowisko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jeszcze nie miałam okazji testować marki Miya. Tak btw jestem w szoku że zaczęli produkować kolorówkę. Jakoś nie spotkałam się jeszcze. Z całego tego zestawienia na mojej wishliście jest różowa maseczka :)
OdpowiedzUsuńA ja do tej pory z Miya jeszcze nic nie wypróbowałam, a kuszą mnie maseczki, to serum i esencja :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy nic z tej marki, ale mam wielką ochotę wypróbować krem bb tylko trochę boję się, że się u mnie nie sprawdzi😊
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich dużo dobrego, ale nic jeszcze nie miałam tej marki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, ja bardzo lubię tą markę i fajnie sprawdzają mi się ich kosmetyki. Uwielbiam różową maskę, aktualnie używam też balsamu rozświetlającego :)
OdpowiedzUsuńMaseczka oczyszczająca to zdecydowanie mój numer jeden tej marki! Świetnie mi się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zrobiłam u nich większe zakupy. Kupiłam m.in. serum do ciała, kosmetyki do dłoni i krem z SPF. Wszystkie bardzo lubię i polecam, ale moim zdecydowanym hitem jest krem przeciwsłoneczny. Uwielbiam go!
OdpowiedzUsuńa ja sobie właśnie ostatnio kupiłam pierwsyz produkt tej marki, olejek do demkaijażu i jestem bardzo ciekawa jak się u mnie sprawdzi!
OdpowiedzUsuńJa bardzo polubiłam się z kremem Call Me Later, ale właśnie w roli kremu na noc ze względu na jego treściwą, nieco gęstszą konsystencję. Ja bardzo lubię ich 5 minutowe maseczki, mgiełki to mój must have szczególnie latem i bardzo lubię serum elixir :)
OdpowiedzUsuńW ogóle dużo kosmetyków MIYA mi się sprawdza, ale widzę, że nie wszyscy są fanami ich formuł.
Moje ulubione produkty to sera, miałam już 3 rodzaje. Oprócz tego sprawdza mi się też maseczka oczyszczająca. :)
OdpowiedzUsuńJak wiesz mój hit to niebieska maseczka, która u ciebie średnio się sprawdza a ja mam wrażenie, że u mnie rezultaty są wręcz odwrotne do twoich. Miałam ich rózowy krem ale jakoś średnio byłam zadowolona. Używałam też serum do twarzy ale o ile na twarzy mnie zapychało tak okazało się świetnym kosmetykiem jako krme pod oczy 😉
OdpowiedzUsuńnie testowałam jeszcze nic tej marki ale bardzo mnie kusi, by wypróbować jakiś kosmetyk. Super post, dzieki niemu już wiem, po co sięgnę w pierwszej kolejności :)
OdpowiedzUsuńJa z Miya nie miałam czasu jeszcze poznać większości kosmetyków pielęgnacyjnych, które mnie kuszą, a Ty tu jeszcze wspominasz o kolorówce. Kiedy ja to nadrobię? :D
OdpowiedzUsuń