Dzięki boxom Pure Beauty może na dobre uda mi się powrócić do serii 'pierwsze spotkanie z marką' i regularnie ją prowadzić :D Jak wspominałam przy okazji poprzedniego posta z prezentacją zawartości pudełka enjoy the sunshine uwielbiam to, że dzięki Pure Beauty mogę poznać nowe marki!
Dziś mam do przedstawienia firmę, która wcześniej totalnie mnie nie kusiła, bo nie jest przeznaczona do mojego typu cery. Redblocker to linia przeznaczona do skóry wrażliwej i naczynkowej, a ja mam cerę mieszaną i problematyczną. Mimo to bardzo ucieszyłam się, że będę mogła poznać kojący olejek do demakijażu, bo w ostatnich miesiącach polubiłam takie formuły!
Opakowanie to wygodna buteleczka z pompką - bardzo lubię takie rozwiązania, które sprawiają, że aplikacja jest łatwa i przyjemna! Pojemność to 145 ml.
Zapach jest słodkawy, typowy dla olejków. Na tyle delikatny, że nie powinien nikomu przeszkadzać.
Konsystencja jest płynna i olejkowa, wiadomo tłusta. W upały raczej nie używałam tego produktu, ale odkąd dostałam olejek zdarzyło się kilka nieco chłodniejszych dni i wtedy chętnie po niego sięgałam.
Optymalna ilość olejku do jednorazowego użycia to 2 pompki. Pompka też daje radę, ale jednak jest zbyt sucho i zmywanie idzie oporniej.
Olejek stosowałam na suchą skórę i masowałam dłońmi twarz przez parę minut. W tym czasie makijaż ładnie się roztapiał - zarówno jeśli chodzi o twarz jak i oczy. Produkt bez problemu radził sobie nawet z dość trwałym (choć nie wodoodpornym) tuszem do rzęs Eveline, z którym płyny micelarne nie do końca sobie radziły i nie zmywały go do końca. Jednocześnie był niesamowicie delikatny, nie podrażniał i nie powodował mgły czy pieczenia.
Zmywał się całkiem nieźle, bo już przy ciepłej wodzie ładnie się wypłukiwał. Jednak sama i tak zawsze sięgałam po jego użyciu po żel - to u mnie 2 etap demakijażu, który pozwala na dokładne oczyszczenie buzi. Wtedy miałam pewność, że buzia jest czysta, bez pozostałości olejku i przede wszystkim makijażu.
Po jego zastosowaniu buzia była dodatkowo ukojona i nawilżona. Jesienią i zimą olejek na pewno sprawdziłby się jeszcze lepiej, w tym okresie szczególnie chętnie sięgam po takie formuły. Nie mogę jedynie odnieść się do obietnicy wzmocnienia naczynek i redukcji zaczerwienienia, bo nie mam z tym problemu.
Z tego co widzę produkt znajdziecie przede wszystkim w aptekach i sklepach internetowych. Ceny zaczynają się od 16 zł.
Znacie ten produkt? Jak u Was wypadł?
Mam ten olejek w zapasach. :)
OdpowiedzUsuńJa się w końcu dobiorę do tego olejku, bo właśnie skończył mi się ten od Vianka. Czuję się zatem zachęcona pozytywnie i mam nadzieję, że i u mnie da radę. A co do zmywania żeby łatwiej szło warto namoczyć twarz. Wtedy olejek jakby sunie po skórze i łatwiej się wszystko zmywa.
OdpowiedzUsuńJa właśnie wolę na sucho jakoś, wydaje mi się, że wtedy lepiej mi się zmywa makijaż - skuteczniej. Ale to kwestia preferencji :)
UsuńZupełnie nie kojarzę firmy, ale cena jest zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie używam, na razie jestem zadowolona, ale za wcześnie na moją recenzję.
OdpowiedzUsuńciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńJa olejki z emulgatorem używam zawsze z wodą, bo wtedy tworzy się emulsja i są super przyjemne. Tak samo masła/balsamy do demakijażu :) O istnieniu tego produktu pewnie nie wiedziałabym gdyby nie blogosfera, a widzę, że jest całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńOgólnie to kojarzę markę red blocker. Z tego co pamiętam swego czasu reklamowali się w telewizji. Czytając Twój wstęp uświadomiłam sobie, że idą przez rynek dość odważnie, bo przecież ograniczyli swój rynek odbiorców do osób o skórze naczynkowej. Co do samego produktu to dla mnie najważniejszym aspektem jest to czy wygodnie się zmywa. Jak tak to ja już jestem kupiona 😅. Oczywiście przy okazji zmywanie makijażu mile widziane 😁
OdpowiedzUsuńMam ten olejek, ale póki co czeka na swoją kolej 😀
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu kosmetyki w pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńjeszcze go nie używałam :D
OdpowiedzUsuń