Obserwatorzy

 Jakiś czas temu, przy okazji recenzji duetu do włosów Be Natural wspominałam Wam, że rzadko używam jednocześnie kilku kosmetyków z tej samej linii. Ostatnio jednak tak się złożyło, że w pielęgnacji włosów królowały u mnie dwie serie - wspominana Be Natural oraz My Life My Hair od Eveline. Dziś recenzja tej drugiej, która bazuje na.. peptydach! Coś innego, bo dotychczas ten składnik głównie spotykaliśmy w kosmetykach do twarzy. W moje ręce dzięki Sabince - Marzycielce wpadł peeling trychologiczny oraz serum - wcierka. Obecnie oba już zużyłam, więc czas na recenzję!

Cała linia utrzymana jest w kolorowej kolorystyce ze złotymi elementami - zdecydowanie przyciąga ona wzrok na sklepowej półce! :D Częścią wspólną jest też na pewno zapach produktów - zarówno w wypadku wcierki jak i peelingu podczas aplikacji nie zwróciłam specjalnie na niego uwagi. Woń jest baaaardzo delikatna, nie wyróżnia się i ciężko ją do czegoś porównać, co na pewno na plus. 

TRYCHOLOGICZNY PEELING DO SKÓRY GŁOWY MY LIFE MY HAIR EVELINE

Opakowanie to plastikowa tuba z wygodnym aplikatorem, który umożliwia bezproblemowe dotarcie do skóry głowy. Warto wspomnieć, że w wypadku tego produktu nie ma problemu z 'otwarciem' aplikatora. Wystarczy delikatnie przekręcić i już można nakładać. Nie trzeba się męczyć jak w peelingach Only Bio - kto miał linię Hair in Balance wie o czym mówię :D Pojemność to 125 ml.

Konsystencja jest dość rzadka i czarna, 'bezdrobinkowa'. Pierwszy raz miałam taki rodzaj peelingu do skóry głowy i muszę przyznać, że brak drobinek baaaaardzo mi przypasował! Przy peelingach mechanicznych dużo ciężej dotrzeć do skalpu i wypłukać produkt. Dodatkowo często miałam wrażenie, że podczas zmywania wypada mi sporo włosów.. Tu tego nie ma, co  BARDZO mi się podoba :D

Testuję ten produkt zgodnie z zaleceniami producenta 1-2 razy w tygodniu, wydaje mi się, że od początku roku. Skończył mi się tydzień temu, więc posłużył mi dobre 3 miesiące! Jak dla mnie to super wynik - bardzo dobra wydajność

Podczas stosowania moja skóra głowy nigdy nie była podrażniona, mimo, że za bardzo nie kontrolowałam czasu od nałożenia do zmywania :D Ale skóry wrażliwe powinny być bardziej uważne, ja akurat nie mam problemu z podrażnieniami. Po zmyciu produktu skóra była dobrze oczyszczona i gotowa na przyjęcie kolejnych kosmetyków, zwłaszcza wcierki. Dodatkowo włosy zostały odbite od nasady i zyskały na objętości.


Muszę przyznać, że bardzo przypadła mi do gustu taka formuła peelingu. Jak skończę peelingi mechaniczne, które mam w zapasach to chyba już do takich nie wrócę tylko przerzucę się na te bez drobinek :D Peeling trychologiczny jak najbardziej polecam! Znajdziecie go w hebe i sklepie internetowym marki. Cena regularna to 25 zł, ale na promocji można go zakupić za ok. 15 zł!

PEPTYDOWE SERUM WCIERKA NA POROST WŁOSÓW MY LIFE MY HAIR EVELINE

Opakowanie to plastikowa buteleczka o pojemności 150 ml, a więc ciut więcej niż w większości wcierek. Posiada ona aplikator, który dozuje produkt w formie mgiełki. Muszę jednak przyznać, że pod koniec opakowania nie działa do końca jak powinien, bo lubi się zacinać. 

Konsystencja produktu jest typowa dla tego typu produktów - wodnista. Dużym plusem jest jej lekkość, co dla mnie ważne - bez problemu mogłam stosować ją codziennie. Chociaż producent mówi o aplikacji 2-3 razy w tygodniu, ale myślę, że wtedy skuteczność wcierki jest mniejsza. Mimo częstego stosowania wcierka nie obciąża skóry głowy, ani nie skleja włosów.

Od wcierek oczekuję głównie wzmocnienia włosów i stymulacji wzrostu. Tutaj produkt Eveline jak dla mnie średnio się wykazał. Mam do niego mocno mieszane uczucia - niby pojawiło się trochę baby hair, ale nie ma ich wiele. Na pewno znam wcierki, które bardziej stymulują wzrost włosów i je wzmacniają. Za to peptydowe serum dobrze dba o stan skóry głowy - kojąc ją i nawilżając. Myślę, że dobrze się sprawdzi u osób, które stosując wcierkę liczą na poprawę kondycji skóry głowy :)

Podobnie jak peeling, wcierkę kupicie stacjonarnie tylko w Hebe - cena regularna to 25 zł, ale na promocji można go złowić już za 15 zł. Oprócz tego jest dostępna także w sklepie producenta.

Znacie wcierkę lub peeling z dzisiejszego wpisu? A może miałyście inne kosmetyki z linii My Life My Hair?

12 komentarzy:

  1. Przyznaję że kusi mnie by wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam już w swoi koszyku online ten peeling do skóry głowy :D Na dniach kończy się mój aktualny z vianka, będzie okazja do przetestowania nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też peptydy kojarzą się z pielęgnacją twarzy. Podobno mają bardzo dobroczynny wpływ.

    Co do peelingów z drobinkami do skóry głowy to mam takie odczucia, jak Ty. Mam wrażenie, że nie docierają one tam, gdzie powinny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że chyba z tej samej linii mam wcierke wzmacniająca, ale dopiero zaczęłam używać 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Już gdzieś mi się przewinął u kogoś ten peeling i jestem nim mocno zainteresowana

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie bym wypróbowała te produkty. Na razie testuję Onlybio

    OdpowiedzUsuń
  7. Produkty Eveline są mi znane. Wypróbuję coś z tej linii

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy ten peeling, będę się za nim rozglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wizualnie bardzo podoba mi się ta seria. Genialne opakowania! Peeling polecę mojej siostrze, bo ostatnio coś mówiła, że szuka peelingu. Sama bym się na niego skusiła, ale narazie mam lenia jeśli chodzi o dbanie o włosy. Wcierka też brzmi dość zachęcająco, zwłaszcza dla takiego laika w tej dziedzinie jak ja :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Peeling bardzo mnie ciekawi. Wcierkę miałam, testowałam i polubiłam się z nią. To była moja pierwsza wcierka w życiu i miło mnie zaskoczyła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja z kolei często używam kosmetyków z tej samej firmy, ale obok tych przeszłam obojętnie :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!