Ostatni miesiąc roku to idealny moment na wszelkiego typu podsumowania, najwyższy więc czas na kolejną porcję moich kosmetycznych ulubieńców. Podobnie jak i w poprzednich postach z serii kwartalnych perełek tak i dzisiaj pokażę Wam produkty, które szczególnie przypadły mi w ostatnich 3 miesiącach. Muszę przyznać, że tym razem miałam okazję poznać na prawdę sporo udanych produktów!
Tak prezentuje się tym razem moja gromadka - nie zabrakło jak widzicie kosmetyków z mojej ulubionej kategorii, czyli pielęgnacji twarzy, ale jest też coś do włosów, ciała, a nawet z kolorówki!
AKTYWNA ESENCJA FLOWER BEAUTY POWER - MIYA
Muszę przyznać, że w ostatnich miesiącach stałam się prawdziwą fanką toników do twarzy! Wcześniej nie byłam zbyt regularna w ich używaniu, a teraz sięgam po nie bardzo często i bardzo chętnie :) Moim ostatnim odkryciem jest produkt miya, który jest w sumie nazwany esencją, ale jak dla mnie jest to po prostu tonik. Uwielbiałam go stosować przez mega wygodny atomizer, który rozprowadzał produkt w postaci drobniutkiej mgiełki. Działał kojąco i odświeżająco, wspomagając działanie kremu. Do tego miał cudowny różany zapach, nie należę do fanek tego kwiatu w kosmetykach, ale ta esencja pachnie na prawdę genialnie ♥ Z miya miałam zarówno produkty słabe, jak i takie, do których z chęcią wrócę, a ten produkt zdecydowanie należy do 2 grupy!
ODŻYWCZA MASECZKA - PEELING - VIANEK
Nie mogło zabraknąć i jakiejś maski do twarzy :D Tak naprawdę jest to kosmetyk 2 w 1, który ma dodatkowo spełniać rolę peelingu i muszę przyznać, że w takim "wielofunkcyjnym" działaniu radzi sobie na prawdę dobrze! Bardzo zaskoczyła mnie ilość drobinek zatopionych w produkcie, bo jest ich na prawdę sporo i do tego mają duże rozmiary, więc powinien zadowolić nawet najwybredniejszych. Oprócz solidnej dawki peelingu zapewnia nam wygładzenie cery i dawkę nawilżenia. Sama co prawda nie należę do fanek oleistych, tłustych konsystencji, a tu olejków jest na prawdę sporo! Jednak działanie wynagradza mi tą 'małą' wadę :)
MASKA DO WŁOSÓW GOJI HAIR FOOD - GARNIER
Poprzednia wersja sławnych Hair Food'ów od Garniera - papaja, nie sprawdziła się u mnie najlepiej. Lubiła czasami obciążać moje włosy, które nie prezentowały się wówczas najlepiej. Jednak wersja goji okazała się dużo, dużo lepsza! Najlepiej sprawdza się u mnie pozostawiona na dłużej, właśnie jako maska. Wtedy, po wysuszeniu włosy są wygładzone, nawilżone i niesamowicie błyszczące! Do tego ma bardzo przyjemny owocowy - nieco cierpki zapach.
KREM DO RĄK JAPAN BEAUTY - BIELENDA
O produktach z Japońskiej serii Bielendy pisałam Wam w ostatnim wpisie i tak naprawdę chwilę zastanawiałam się, który z posiadanych przeze mnie produktów z tej linii wyróżnić. Wygrał jak widzicie maluch do kremowania dłoni, bo w kwestii balsamów musi mnie jednak coś na prawdę zachwycić. Przechodząc jednak do konkretów, krem do rąk polubiłam za przyjemną kremową konsystencję, która dość szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Nałożona na noc w grubszej warstwie dobrze nawilża dłonie, które rano są niesamowicie gładkie! Do tego ponownie nie mogę zapomnieć o wspaniałym wiśniowym zapachu - w nietypowej wersji, połączonej z jedwabiem :)
ŻEL DO BRWI BROW & GO - EVELINE
Po małej przerwie na rzecz cieni z podkulonym ogonem powróciłam do żeli do brwi. W tym czasie zdążyłam już chyba zapomnieć jak wygodnym i szybkim sposobem na podkreślenie brwi są maskary! Ta z Eveline ma bardzo uniwersalny kolor i genialną małą szczoteczkę, która jest bardzo precyzyjna. Dzięki czemu brwi wyglądają ultra naturalnie! Na co dzień jest jak dla mnie najlepszym wyborem, bo nie musimy się obawiać przesadzonego efektu, a do tego kosztuje niewiele (na promocji mniej niż 10 zł). Z pewnością będę często do niej wracać, bo jest nawet lepsza od dotychczasowego ulubieńca z Lovely.
KOREKTOR LIQUID CAMOUFLAGE - LOVELY
Na koniec kultowy wręcz produkt, który mam wrażenie poznałam jako ostatnia :D W zupełności rozumiem jednak wszelkie pochwały w jego kierunku, bo warto go umieścić nie tylko wśród ulubieńców kwartalnych, ale także rocznych! Zwłaszcza, że kosztuje grosze, a jakościowo nie brakuje mu niczego. Zachwyciła mnie przede wszystkim trwałość tego produktu, bo niejednokrotnie trzymał się lepiej niż podkład. Pod oczami wygląda naturalnie, nie wchodzi w załamania, nie podkreśla zmarszczek, a do tego ma bardzo ładny - jasny kolor, który nie ciemnieje.
Tak prezentuje się ostatnia w tym roku gromadka ulubieńców, każdy produkt z tej 6 mogę z czystym sumieniem polecić i do każdego z nich chętnie wrócę :)
Korzystając z tego, że jest to ostatni wpis przed świętami życzę Wam rodzinnych, pogodnych świąt Bożego Narodzenia. Odpoczywajcie i spędźcie je z najbliższymi! ♥
Znacie któryś produkt z dzisiejszego zestawienia? Jak u Was się sprawdził?
Jakie produkty zachwyciły Was w ostatnich miesiącach?