9.7.20
Kwartalni ulubieńcy kosmetyczni - kwiecień, maj, czerwiec 2020. Naturalna pielęgnacja twarzy, świetne tanie żele i podstawa mojego ostatniego makijażu!
Czerwiec za nami, a wraz z nimi kolejny kwartał 2020, więc czas najwyższy na kosmetyczną odsłonę ulubieńców! Tym razem (jeszcze) w bardzo czerwcowej odsłonie, bo z akompaniamentem piwonii :D
Muszę przyznać, że zawsze staram się bardzo dokładnie przemyśleć wybór
kosmetyków do serii ulubieńców. Często rezygnuję z niektórych
kosmetyków, bo wydają mi się nie wystarczająco zachwycające, a przecież
używam tylu fajnych kosmetyków! Macie podobnie, czy to tylko moje rozkminy? :D
Nawiązując do wstępu dzisiaj postanowiłam w końcu wspomnieć o żelach, których używam od kilku dobrych miesięcy! Do tego będzie kilka kremów do pielęgnacji twarzy, bowiem ostatnio odkryłam, że naturalna pielęgnacja bardzo mi służy ♥ Znajdzie się także coś dla fanów kolorówki, więc całkiem różnorodnie - jeśli jesteście ciekawe moich typów, zapraszam do czytania :)
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam nową - naturalną serię od Lirene. Fajnie, że drogeryjne marki wprowadzają do swojego asortymentu także kosmetyki z dobrym składem! W ulubieńcach z pierwszego kwartału 2020 pokazywałam Wam wersję nawilżającą kremu na dzień. Dzisiaj z kolei mam wersję regenerującą na noc, którą... polubiłam jeszcze bardziej ♥ Cudownie regeneruje cerę i dba o odpowiedni poziom nawilżenia, a do tego przyjemnie pachnie. Muszę przyznać, że to jeden z najlepszych kremów do twarzy jakie miałam! Po komentarzach na instagramie widzę, że nie jestem jedyna :)
PRZECIWZMARSZCZKOWY KREM POD OCZY PAPAJA I MANGO - BE. LOVED
W ostatnim czasie odkryłam również, że kremy pod oczy w nieco bogatszej konsystencji super się u mnie sprawdzają. Dużo, dużo lepiej nawilżają delikatne okolice niż takie typowe kremowe konsystencje z drogerii. Działanie tego gagatka było widać gołym okiem, bardzo żałuję, że kosztuje.. ok. 100 zł (a może i więcej). Dla mnie to cera zaporowa jednak, na pewno już do niego nie wrócę. Sama dostałam tą miniaturę, która była bodajże dostępna w którymś z boxów kosmetycznych, więc tam warto go szukać. Ja z kolei skusiłam się teraz na Botanic Food, a potem mam w planach Nacomi, które mają chyba podobną treściwą konsystencję :)
Tak, to kolejny krem w dzisiejszym zestawieniu, zastanawiałam się czy na pewno go tu umieścić.. Ale skoro udało mi się poznać tak fajne kremy to dlaczego się nimi nie podzielić :) Zwłaszcza, że kiedyś miałam duży problem z kupnem dobrego kremu, który będzie mi w 100% odpowiadać. Ten może nie jest idealny całkowicie (szczegóły w polinkowanej recenzji), ale genialnie wpływa na niedoskonałości! Więc chociażby dlatego warto go kupić, jeśli tak jak ja macie problem z okresowo pojawiającymi się niedoskonałościami. Gdy nałożymy produkt na noc to rano niedoskonałości są zdecydowanie mniej widoczne, a po paru dniach znikają całkowicie ♥ W tym miejscu dziękuję Kamili za polecenie ;)
KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC, BE BEAUTY
Żele z biedronki są ze mną już od dłuższego czasu, ale jakoś zawsze pomijałam ich w ulubieńcach.. A przecież i te produkty warto polecać! :) Mają przyjemną kremową konsystencję, nie są zbyt lejące, ładnie pachną i kosztują niewiele. Sama znam trzy wersje tych produktów, najbardziej lubię brzoskwiniową oraz właśnie limonkę - idealną na lato, ale i truskawka jest przyjemna. Chociaż bardziej słodka, więc dla mnie lepsza na zimniejsze miesiące. Moim zdaniem żele be beauty wypadają znacznie lepiej niż te isany, które są mniej wydajne, droższe i przede wszystkim zapachowo już nie zachwycają. Większość jest na jedno kopyto.. Także jeśli jeszcze nie znacie tych biedronkowych myjadeł to zdecydowanie warto je wrzucić podczas najbliższych zakupów do koszyka!
BŁYSZCZYK DO UST BRILLIANT SIGNATURE GLOSS - LOREAL (302 BE OUTSTANDING)
Jedna z moich nowości z początku czerwca, która jednak tak mi się spodobała, że musiałam ją tu umieścić. Mimo, że jest to błyszczyk to jest dość trwały, bo częściowo 'wpija' się w usta. Co ważne nie lepi się, więc nie musimy się obawiać, że będzie mocno wyczuwalny. Sam aplikator jest do tego bardzo precyzyjny, więc umożliwia szybką aplikację. Kolor jaki posiadam - 302 to dla mnie taka wiśnia, idealna na lato. W sumie to nie spodziewałam się, że taki odcień aż tak mi podpasuje :D
O produkcie tej firmy mogliście już przeczytać na blogu pełną recenzję. Byłam i nadal jestem zachwycona samą szczoteczką tego produktu, a dokładniej precyzją jaką daje. Nie musimy się obawiać przedobrzenia, bo maskara praktycznie nie maluje skóry, a jedynie same włoski dając bardzo naturalny efekt. Dodatkowo można go stopniować zależnie od potrzeb. Jest to chyba najtrwalszy żel do brwi jaki miałam! Podczas demakijażu długo nie widać go na waciku :D Do wyboru jest aż 3 wersje, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Warto polować na promocje, bo jednak jego cena regularna jest dość wysoka w porównaniu z innymi produktami do brwi jakie miałam.
Tak wyglądała dzisiejsza piątka ulubieńców. Coś z niej znacie?
Jakie kosmetyki same poznałyście w ostatnim czasie, które stały się Waszymi ulubieńcami?