Obserwatorzy

Heeej :)
Jak mijają Wam pierwsze dni lata? :)
Na dzisiaj przygotowałam wpis na temat peelingu pod prysznic, stosunkowej nowości w ofercie marki Tołpa. Jak wiecie bardzo lubię różnego rodzaju peelingi, więc ucieszyłam się gdy otrzymałam ten produkt od Korneli <3 Jak się sprawdził przeczytacie w dalszej części wpisu :)
Produkt otrzymujemy w plastikowym przeźroczystym opakowaniu z naklejkami w trzech kolorach. Są one dobrze do siebie dopasowane, że całość prezentuje się bardzo minimalistycznie i estetycznie. Na opakowaniu znajdziemy obietnice producenta i wszystkie niezbędne informacje. Swoją drogą napisane w nieco inny sposób - specyficzny dla marki. Co zresztą bardzo lubię w ich opakowaniach :) Pojemność peelingu to 200 ml.
Peeling 'stoi na głowie' i jest zamykany na zatrzask, więc całość jest bardzo wygodna. Nie ma problemu z wydobyciem go do końca, ani z dozowaniem odpowiedniej ilości kosmetyku.
 Jeśli chodzi o zapach to nie jest on zbyt charakterystyczny, więc trudno mi z czymś go porównać.. Ogólnie jest on taki kwiatowo-owocowy. Może nie jest to najpiękniejszy zapach jaki miałam, ale ogólnie jest przyjemny :)
 Konsystencja nie jest ani zbyt lejąca, więc nie przecieka przez palce, ani nie jest zbyt gęsta. Ma w sobie zatopionych mnóstwo białych drobinek, z dodatkiem brązowych - podejrzewam, że są to pestki moreli o których wspomina producent :)
Drobinki peelingujące nie są zbyt duże, więc na pewno nie jest to mocny peeling. Należy do tych raczej delikatniejszych, które możemy stosować codziennie i nie wyrządzą nam krzywdy. W kwestii działania peelingującego nie jestem więc jako fanka mocnych zdzieraków do końca zadowolona. Za to na plus zasługuje fakt, że skóra po jego użyciu jest na prawdę delikatnie nawilżona, tz. na tyle, że można darować sobie stosowanie balsamu :D
Skład także jest przyjemny, bez szkodliwych składników :)
Znacie tą nowość? :)

17 komentarzy:

  1. 2% tych drobinek to dość mało w sumie, nie tego oczekuję od peelingu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama wolę też mocniejsze peelingi więc w tej kwestii nie byłam do końca zadowolona... :)

      Usuń
  2. ciekawy produkt, z chęcią bym wypróbowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można darować sobie po nim balsam to coś dla leniuszków ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. nie używałam jeszcze ich produktów, a dużo dobrego słyszałam :D/Karolina


    OdpowiedzUsuń
  5. Ja najbardziej lubię mocne zdzieraki :) choć i po te delikatne sięgam :) fajnie że nawilża zawsze to kilka min spędzonych krócej w łazience :}

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią bym go wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie jest mocnym zdzierakiem, delikatne używam tylko sporadycznie ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. ja swojej wersji jeszcze nie otwarłam :D masz błąd w tytule :V

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wolę mocniejsze zdzieraki, od dawna nie sięgam praktycznie po te ze sklepowych półek tylko przygotowuję sobie w domu peeling kawowy :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Też jestem fanką mocnych zdzieraków, więc też pewnie nie do końca byłabym zadowolona z działania :D

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie jeszcze się zastanowię nad tym peelingiem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz chyba spotykam się z tym peelingiem :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!