8.3.20
Serum detoksykująco - nawilżające Black Sugar Detox Bielenda. Czy okazało się lepsze od mojego ulubieńca?
Jeśli czytacie mnie dłużej doskonale wiecie, że Bielenda jest jedną z moich ulubionych marek. Ich produkty często przewijają się w mojej kosmetyczce i wiele z nich świetnie się u mnie sprawdza. Na miano hitu zasłużyło zdecydowanie serum z kwasem migdałowym tej firmy. Jakiś czas temu zauważyłam, że nieco ciężej je dostać, więc zdecydowałam się na kupno innego serum tej marki podczas jednej z promocji w hebe na pielęgnacje twarzy. Dzisiejszy bohater, czyli serum z serii Black Sugar zbierało całkiem dobre opinie, więc liczyłam, że i u mnie dobrze się sprawdzi. Czy rzeczywiście tak było? - O tym w dzisiejszym poście :)
Serum standardowo kupujemy w kartoniku na którym mamy zawarte wszystkie niezbędne informacje. Właściwe opakowanie to szklana buteleczka o pojemności 30 g. Przeciwnie do serum z kwasami to z serii Black Sugar posiada pompkę zamiast pipetki. To całkiem wygodne rozwiązanie, nic się nie zacina, a ilość produktu jaką wydobywa jest idealna.
Konsystencja jest podobna do tej w moim ulubionym serum taka żelowo - wodnista. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tą serię dużą niewiadomą był dla mnie zapach. Jak się okazało jest on perfumowany z nutą słodyczy. Nie najgorszy, ale muszę przyznać, że po dłuższym używaniu nieco mnie męczy.
Producent dedykuje serum dla skór mieszanych i tłustych czyli takich jak moja. Obiecuje nawilżenie oraz oczyszczenie - niezłe kombo, ale czy rzeczywiście tak jest? Zacznę od tego, że zaskoczyło mnie to jak serum szybko się wchłania i nadaje pod makijaż! Nałożony w małej ilości wchłania się po kilku minutach do matu i spokojnie można nakładać podkład. Nic się nie waży, ani nie roluje, super dogaduje się z podkładami. Na twarzy daje przede wszystkim uczucie zmatowienia i to na kilka dobrych godzin! Jednak jednocześnie mam wrażenie, że cera domaga się nawilżenia i jest jakby ściągnięta i wysuszona (?). Być może wybrałam słabą porę na jego testowanie i lepiej sprawdziłoby się latem.. Tak czy siak dla mnie na pewno nie wpływa na nawilżenie skóry i odpada stosowane solo na noc, jak używałam często serum z kwasami. Tutaj wieczorem konieczne jest nałożenie dodatkowo kremu. Wpływu na niedoskonałości i koloryt za bardzo nie zauważyłam - pod tym względem bezkompromisowe jest jednak serum z kwasem migdałowym! Być może pory są mniej widoczne, ale nie jestem pewna czy to na pewno zasługa tego produktu.
Serum wywołuje u mnie dość mieszane uczucia, ale trzeba mu przyznać, że świetnie nadaje się pod makijaż! Ale czy to wystarczający powód do powrotu? :D
Serum dostaniecie na pewno w hebe, ale i w mniejszych drogeriach. Cena regularna to ok. 22 zł, ale na promocji można je dostać taniej.
Miałyście okazje testować coś z serii Black Sugar od bielendy? Może macie do polecenia inne sera tej firmy?
Oj raczej na ten wariant serum się nie skuszę bo jakoś zbytnio mnie dwa produkty z tej serii nie przekonały m.in. maska-peeling :P W planach mam wypróbowanie tego Twojego słynnego serum z kwasem migdałowym :) Ta wersja Black Sugar kojarzy mi się z tym wariantem z zieloną herbatą, która u mnie nie sprawdziła się prawie wcale :D
OdpowiedzUsuńTo prawda ta seria akurat dość słabo im wyszła.. Z kwasem za to gorąco polecam ♥ Zielona herbata była lepsza moim zdaniem od BS :)
UsuńNie będę debatować, która lepsza bo tej Black Sugar nie miałam i jakoś zbytnio mnie nie kusi :D Za to ta z kwasem chodzi za mną od dawna :) Btw mam wrażenie, że ta z zieloną herbatą była strasznie niewydajna :D
UsuńKurczę, a już myślałam, że od teraz będę "musiała" kojarzyć Cię z innym serum Bielendy aniżeli jej sławetnym Mezo Serum. A tu jednak widzę, że ten gagatek nie przebił Twojego ulubieńca :) Ja tego serum nie miałam, mnie chyba najbardziej z całej oferty Bielendy kusi ten z zieloną herbatą.
OdpowiedzUsuńHahah to zdecydowanie nie musisz :D Z Zieloną herbatą też miałam - recenzję znajdziesz w archiwum :) Ale w skrócie był zdecydowanie lepszy od BS jak mam porównywać je, ale zdecydowanie gorszy od tego z kwasem. Ale to herbaciane przynajmniej nie wysuszało i wpływało delikatnie (na prawdę delikatnie) na niedoskonałości. W sumie nie wiem czy jeszcze jest do dostania, bo Bielenda ma w zwyczaju wycofywać część serii po wypuszczeniu nowych :(
UsuńMiałam okazję wypróbować dwa serum tej marki i dla mnie to pomyłka. One mi dają jedynie trochę nawilżenia i nic więcej na dłuższą metę. A próbowałam dwóch różnych, pierwszego w perełkach z zieloną herbatą, a drugiego z serii detox z warzywami. U mnie o wiele lepiej sprawdza się serum Nacomi z kwasem hialuronowym i kolagenem morskim 😉
OdpowiedzUsuńHmm myślę, ze to zależy od serii ;) Bo mezo serum z kwasami np z czystym sumieniem mogę polecić, bo świetnie działa na cerach problematycznych.
UsuńMożliwe, że tak jest ale nie kusi mnie żeby spróbować. Z serii Mezo mam na razie tonik i go sobie chwalę, ale mam nadzieję, że znajdę mu naturalny zamiennik przynajmniej teraz tak myślę, bo mam fazę na naturalne produkty 😉
UsuńChociaż nie przepadam za Bielendą,to skład ma obiecujący :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :)
UsuńNie używałam jeszcze tego serum dlatego z przyjemnością czytałam Twoja recenzję ;) Myślę, że byłby to dla mnie odpowiedni kosmetyk zwłaszcza na wiosnę i lato, kiedy nie potrzebuję aż tak mocnego nawilżenia skóry na dzień. Na noc uwielbiam otulające i odżywcze formuły, więc wybrałabym raczej krem ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że latem mógłby się dużo lepiej sprawdzić :)
Usuńuo nawet nie wiedziałam, że taka seria jest! ;D
OdpowiedzUsuńTa seria mega mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam żel do mycia buzi z tej serii, ładnie pachniał :))
OdpowiedzUsuńNigdy nie mialam nic z tej firmy :(
OdpowiedzUsuńZ tej serii miałam tylko żel do mycia buzi i pozytywnie mnie zaskoczył, o serum nawet nie pomyślałam ;)
OdpowiedzUsuńMam je w zapasach, ale jeszcze czeka na użycie :)
OdpowiedzUsuńNiedawno nawet myślałam czy go nie zamówić. Teraz to sama nie wiem... Jeszcze poczekam, może mi przejdzie chęć :)
OdpowiedzUsuńObecnie nie jestem przekonana do tego produktu, bo znalazłam fajny tonik który usuwa mi przebarwienia i poprawia kondycję skóry i do tego wystarcza mi jakikolwiek krem. Na razie odpuściłam stosowanie serum ;)
OdpowiedzUsuńOoo a co to za tonik? Jestem bardzo ciekawa :)
UsuńZastanawiałam się kiedyś nad nim. Ostatecznie się nie zdecydowałam, już nie pamiętam dlaczego.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńMa ciekawe składniki aktywne, więc szkoda, że wypada bez zachwytu. Raczej się nie skuszę, za to mam gdzieś próbkę kremu z tej serii i wypadałoby w końcu ją zużyć :D
OdpowiedzUsuńRaczej bym się na nie nie skusiła, a szkoda, bo zapowiadało się fajnie ;(
OdpowiedzUsuń