Heeeeej :)
Zdjęcia do dzisiejszego wpisu czekały na publikacje już od ponad roku.. Jednak nie byłam do końca pewna, czy będę pisać o tym produkcie. Jednak muszę przyznać, że jestem z nich na prawdę zadowolona, co nie zdarza się zbyt często, więc chociażby dlatego warto napisać ten wpis :D Zresztą dzisiejszy bohater, czyli wzmacniający olej do włosów okazał się na tyle ciekawym produktem, że warto o nim wspomnieć na łamach bloga :) Dodam jeszcze na wstępie, że jak wiecie nie jestem włosowym ekspertem, ale oleju używam od roku, więc co nieco mogę o nim opowiedzieć. Jeśli jesteście ciekawe co o nim myślę, zapraszam do czytania.
Pierwsze co przykuwa naszą uwagę to opakowanie. No nie powiecie mi chyba, że nie prezentuje się świetnie!? Mamy plastikową butelkę z zielonym olejem i.. plastikową rurką wypełnioną ziołami. Dokładniej jest to kolendra, rozmaryn i kminek. Przez obecność ziół sprawia wrażenie bycia bardziej EKO i myślę, że nie jedną osobę taki wygląd potrafi skusić do zakupu.
Zamykany jest na 'klik' co jest wygodnym rozwiązaniem. Pewnie zastanawiacie się, czy ziarenka ziół nie wydostają się z butelki.. Otóż nie, przez rok jak używam tego produktu, ani jedno ziarenko nie wypadło razem z olejem z butelki. Jedynie kilka kminków pływa po dnie butelki, ale w żaden sposób nie przeszkadza to w używaniu oleju. Wiem, że wcześniej opakowanie było bodajże odkręcane, a produkt wydostawał się przez plastikową 'nakładkę' ze sporym otworem przez który łatwo wydostawały się nasze ziarenka. Zmiana aplikatora więc jak najbardziej na plus.
Zapach produktu jest ziołowy, ale raczej zbytnio nie nachalny. Kolejnego dnia już raczej nie jest wyczuwalny na włosach. Konsystencja jest rzadka, oleista - może 'uciekać' z dłoni podczas nakładania, dlatego warto robić to np. nad umywalką czy wanną.
Producent zaleca nakładać ciepły olej na włosy i skórę głowy, a po 20-30 minutach go zmyć delikatnym szamponem. Jednak mi nie do końca odpowiada taki sposób, więc 'nieco' go zmodyfikowałam. Po pierwsze nie wiem jak Wam, ale mi nie za bardzo chce się podgrzewać olej zanim wyląduje na włosach. Po 2 czas jest moim zdaniem dość krótki i sama stosowałam go znacznie dłużej.
Nakładałam go na długości włosów, mniej więcej od ucha w dół, a resztki, które pozostały na dłoniach na wyższe partie - bliżej czubka głowy. Trzymałam go różnie w zależności ile miałam czasu, ale starałam się by była to minimum godzina. Czasami udało się 1,5 - 2 h.
Po nałożeniu i (co ważne) dokładnym spłukaniu włosy były przede wszystkim niezwykle miękkie, nawilżone, bardzo sypkie i lepiej się układały. Efekty jak dla mnie były znacznie lepsze niż po samej odżywce, czy masce. Zresztą często pomijałam już ten krok, a kolejnego dnia włosy i tak świetnie się prezentowały. Przy innych olejach często zdarzało mi się, że po wysuszeniu włosy były przeciążone i zwyczajnie.. tłuste. Co kończyło się kolejnym myciem włosów, tutaj zdarzyło mi się to niezwykle rzadko, gdy nałożyłam zbyt dużo oleju na włosy lub nie dokładnie go zmyłam z włosów. Więc warto mieć na uwadze te dwa kroki :) Na mój (i tak problematyczny) skalp nie odważyłam się go nałożyć. Ale czytałam u innych, że przy takim nakładaniu włosy nie prezentowały się najlepiej i zbyt 'wyjściowo'.
Wiadomo, że efekty zależą przede wszystkim od częstotliwości i
regularności nakładania, a z tym bywało u mnie różnie. Ale starałam się
by minimum raz w tygodniu włosy były olejowane. Co do samego oleju myślę, że jest to jeden z najfajniejszych produktów do olejowania jaki miałam okazję używać. Razem z wyglądem w parze idzie bardzo dobre działanie i przyjemny skład o czym też warto wspomnieć :)
Jest to produkt co prawda słabiej dostępny niż większości rosyjskich produktów spod szyldu babuszki. Znajdziecie go stacjonarnie w sklepach z naturalnymi kosmetykami i oczywiście w sklepach internetowych. Cena waha się między 27-29 zł z tego co widzę, ale możliwe, że na promocji najdziecie go taniej.
Znacie ten olejek? Jakich produktów używacie do olejowania? Co możecie mi polecić?
No i jak ogólnie wygląda u Was sprawa z olejowaniem włosów? - czekam na Wasze komentarze :)
Nie znam tego oleju. Ciekawie wygląda ta butelka z ziołami.
OdpowiedzUsuńJa próbuję dosłownie wymęczyć olej z henny. Za leniwa jestem na olejowanie xd
Nie widziałam jeszcze tych olejów, ja się staram olejować włosy raz w tygodniu ale szczerze powiedziawszy często o tym zapominam ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie piona - mam identycznie! :D
UsuńJuż nie raz Ci pisałam że maska do twarzy mnie skrzywdziła, do tego stopnia że nie mam ochoty próbować innych produktów tej marki. Jestem bardzo zrażona ;). Poza tym włosy to jedyna sfera pielęgnacji gdzie jestem stała i nie zmieniam nic od roku ;)
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam :) Wiele osób właśnie maski podrażniają, ale u mnie na szczęście nic takiego nie wystąpiło.
UsuńNajlepiej olejowało mi się włosy olejkiem łopianowym ze skrzypem polnym Green Pharmacy ;)
OdpowiedzUsuńSwego czasu mnie kusił, więc być może się na niego skuszę :)
UsuńNie znam go, ale ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mam znów przerwę w olejowaniu. Niby nie wymaga to wiele czasu, ale wciąż o tym zapominam.
Też często mi się to zdarza :)
UsuńMi się ciężko zabrać za olejowanie, głównie dlatego, że niewiele wariantów mi odpowiada. Poza tym stosowanie olejów kojarzy mi się z długim trzymaniem na włosach a tego mi się nigdy nie chce.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie, mnie włosów olejować się nie chcę, ale że ja swoich ani nie farbuję, ani nie porstuję, ani nie kręcę, właściwie to głównie je myję i rozczesuję, to też im prosta pielęgnacja w postaci szampon+maska wystarcza :) Aczkolwiek był okres, kiedy farbowałam włosy i wtedy olejowałam je zwykłą oliwą z oliwek i efekt był bardzo dobry. Obecnie nie czuję jednak takiej potrzeby, więc odpuszczam, bo nie chce mi się z tym bawić, jestem włosingowym leniem :D
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie farbowałam włosów, ani ich nie prostuję, ani nie kręcę, ani nawet nie suszę! :D hahah Ale efekty jednak bez olejowania i z są widoczne gołym okiem, dlatego sądzę, że warto poświęcić tą godzinę, 2, chociaż nie mówię, że zawsze mi się chcę i robię to super regularnie :P
UsuńNie znam go, ale z pewnością kiedyś wpadnie w moje łapki!
OdpowiedzUsuńMi jak dotąd najlepiej olejowało się włosy oliwką dla dzieci Baby Dream z Rossmanna:D Później zaprzestałam tej zabawy, bo mi się odechciało, choć nie mówię, że efektów na włosach nie było :)
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o niej sporo dobrego :)
UsuńO, fajnie, że go polubiłaś. Ja włosy olejuję raz na tydzień, ale praktycznie zawsze jak używam maski to staram się do niej dodać kilka kropelek jakiegoś olejku. Ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki ♥
UsuńKłaniam się :D
UsuńNie miałam, ale chętnie spróbuję, zwłaszcza, że ostatnio próbuję bardziej ogarnąć moje kłaki :P
OdpowiedzUsuńNie znam tego oleju. Na włosy używałam jedynie olejku rycynowego i tyle :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio uwielbiam olej z pestek malin z Etja :)
OdpowiedzUsuńAch, skoro słabiej dostępny to widocznie dlatego jeszcze nigdzie wcześniej nie spotkałam się z tym produktem :O :)
OdpowiedzUsuńJejku wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńJa mam wielki plan regeneracji włosów jesienią:) Olejowanie również planuje: oliwką babydream dla mam i olejem ryżowym:)
Muszę mieć ten olej.. Moje włosy ostatnio takie słabe :(
OdpowiedzUsuń