Produkty Dermedic z serii Hydra In chodziły za mną od dłuższego czasu. Kilka lat temu bardzo chwalone było serum nawadniające, które od tego czasu widniało na mojej chciejliście. Teraz z kolei bardziej popularny stał się krem, który ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Wiem bowiem, że u kilku osób się nie sprawdził, ze względu na zapychanie skóry. Do serum podeszłam więc z pewną obawą, ale i ciekawością - jak się sprawdziło? O tym w dzisiejszym poście ;)
Serum kupujemy w kartoniku z informacjami na temat produktu, których nie znajdziemy już na właściwym opakowaniu, czyli buteleczce. Jest ona niebieska, wykonana z grubego szkła. Jest ona wyposażona w pipetę, która umożliwia higieniczne dozowanie produktu i pozwala kontrolować jego ilość :)
Konsystencja jest płynna, mi przypomina nieco mleczko, tylko w takiej rozwodnionej formie. Zapach jest delikatny, ale i nieco sztuczny moim zdaniem. Z jednej strony jest świeży i jakby nieco ogórkowy, ale z drugiej zalatuje jak dla mnie klejem :D Tutaj więc nie do końca mnie zadowolił.
Do pokrycia całej twarzy wystarczają 2-3 pipety, mimo to pojemność 30 ml starczyła mi na dość długo. Moje początki z tym kosmetykiem nie były zbyt udane, stosowany solo zostawiał lepką warstwę, która praktycznie się nie wchłaniała. Jak wiecie nie przepadam za wszelkimi tłustymi warstwami, a tutaj twarz się dość konkretnie lepiła.. Na szczęście po pewnym czasie przeczytałam o stosowaniu na twarz popsikaną tonikiem i tutaj rzeczywiście sprawdza się moim zdaniem dużo lepiej! Nadal nie wchłania się 'do 0' ale jest dużo, dużo lepiej :) Mimo to zawsze stosowałam go na noc, bo jednak na dzień wolę produkty, które szybko się wchłaniają nie zostawiając jakiejkolwiek warstwy.
Jeśli chodzi o efekty to cera po użyciu wieczorem serum rano była gładka i widocznie nawodniona. Było widać, że produkt coś robi, jednak było to jak dla mnie bardziej nawodnienie, niż nawilżenie. Na dłuższą metę musiałam i tak wspomagać się kremem Bielenda, bo serum nie radziło sobie z suchymi skórkami.
Jeśli chodzi o ceny to wahają się one od 32 zł do 40 zł. Czy warto wydać taką kwotę? Czy ja wiem, chyba nie.. Nie jest to produkt, który zachwyciłby mnie swoim działaniem, znam dużo lepszych produktów. Jeśli macie na niego ochotę to szukałabym go na promocji :) Co do dostępności to tutaj też jest trochę słabo, bo nie wiem czy jest dostępny gdzieś stacjonarnie. Możliwe, że w hebe, bo tam widziałam na pewno krem z tej serii. W drogeriach internetowych i aptekach spokojnie jest do zdobycia :)
Znacie ten produkt? Jak sprawdził się u Was?
Szkoda, że się nie sprawdził - szukam właśnie czegoś super nawilżającego/nawadniającego :)
OdpowiedzUsuńChyba faktycznie nie jest to warte swojej dosyć jednak wysokiej ceny 😉
OdpowiedzUsuńZnam kilka produktów tej maki i ogólnie dobrze je wspominam. Tego serum jednak nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńSkład ma nieciekawy, nawet parafinka się w nim znalazła :P
OdpowiedzUsuńPamiętam, że miałam kiedyś te serum i byłam zadowolona z jego działania :) Lubię jeszcze z tej serii płyn micelarny :)
OdpowiedzUsuńSerum nie znam, ale ogólnie lubię ich kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak okazało się takim raczej średniakiem.
OdpowiedzUsuńJakieś takie niepowalające to serum szczególnie w tej cenie.
OdpowiedzUsuńMam to serum i ogólnie sprawdza się, ale szału nie ma. Ja i tak zawsze każde serum używam pod krem.
OdpowiedzUsuńOj szkoda, że w kwestii nawilżenia się nie sprawdziło i musiałaś się wspomagać kremem do twarzy no i fakt, że zostawia klejącą warstwę mnie nie przekonuje :(
OdpowiedzUsuńNie kojarzę marki ale raczej nie skuszę się na to serum. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie zachwyca, bo za 30-40 zł można już kupić naprawdę fajny produkt. Mnie lepka warstwa nie przeszkadza, bo staram się w ogóle nie dotykać twarzy, ale tłusta już owszem, bo to jednak odczuwa się na skórze. A serum używam pod krem, więc wtedy taka warstwa przeszkadza tym bardziej
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś krem z tej serii.
OdpowiedzUsuńMiałam krem tej marki i byłam zadowolona, a serum jakoś mnie nie kusi, a tym bardziej, ze się nie wchłania i słabo działa, to już na pewno mnie nie skusi.
OdpowiedzUsuńMi lepkość w serach nie przeszkadza i tak zawsze daję na to lekki krem. O marce słyszałam, ale nie miałam przyjemności (albo i nie :D) testować :)
OdpowiedzUsuńMiałam właśnie krem z tej marki o którym wspominasz i sprawdził się naprawdę fajnie. Teraz używam serum z Bielendy więc na to na razie się nie skuszę. Miłego dnia! 😊
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym produkcie, nawet z marką dotąd chyba się nie spotkałam (choć tyle jest tych firm, że się czasem gubię :)).
OdpowiedzUsuńMialam krem z tej serii :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wchłania się całkowicie. U mnie tylko takie kosmetyki zdają egzamin w dziennej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńWidziałam, że jest polecane przy bardziej problemowych cerach, czyli niby dla mnie, ale cały czas coś mnie przed nim wzbrania :) Teraz mam chyba w miarę dobraną pielęgnację (zobaczymy po kilku miesiącach) i nie chcę już świrować :)
OdpowiedzUsuń