Obserwatorzy

 Kilka miesięcy temu w ofercie marki Tołpa pojawiła się nowa maska do twarzy. Jako nie-anonimowa maseczkomaniaczka od razu miałam ochotę ją wypróbować! :D Zwłaszcza, że lubię maski tej marki - zarówno te większe (zwłaszcza enzymatyczna) jak i te w saszetkach produkowane dla Lidla czy Hebe super mi się sprawdzały.

Do nowej wersji głęboko oczyszczającej podeszłam więc z wielkim entuzjazmem, a jak ją oceniam po zużyciu tubki? Zapraszam na recenzję - mam nadzieję, że komuś się przyda, bo w sumie to stosunkowo nowy produkt, jeszcze nie popularny na instagramach i blogach :D

Maseczkę kupujemy w kartoniku na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje na temat produktu. Właściwe opakowanie to charakterystyczna dla marki aluminiowa, zakręcana tubka. Nie ukrywam, że bardzo odpowiada mi takie rozwiązanie - jest turbo higieniczne! Pojemność to 40 ml, więc nieco mniej niż w większości masek.

Zapach jak w większości masek Tołpa jest bardzo świeży i cytrusowy, można określić go jako 'męski'. Dla mnie jest bardzo spójny z przeznaczeniem produktu - kojarzy się ze świeżością i czystością. 

Konsystencja maski to rzadka pasta, podobnie jak w innych maseczkach w tubie (enzymatycznej czy czarny detox). Łatwo się ją nakłada, chociaż trzeba wycisnąć sporo maseczki, by pokryć twarz grubszą warstwą. Nie zasycha na skorupę jak niektóre maski glinkowe, pod prysznicem nie ma problemu z jej zmyciem

Opis działania zacznę od głównej obietnicy producenta, czyli oczyszczenia. Niestety muszę przyznać, że dla mnie nie jest wcale takie głębokie jak deklaruje producent. Po zmyciu maski cera jest zmatowiona, wygładzona i można powiedzieć łagodnie oczyszczona, ale nie ma efektu 'skrzypiącej z czystości skóry', który tak lubię. W tej kwestii lepiej wypadła maska enzymatyczna, którą oceniam zdecydowanie najlepiej jeśli chodzi o tą firmę. Moja cera w ostatnim czasie była w kiepskim stanie, nie raz następnego dnia już wymagała oczyszczenia, jakbym poprzedniego nie użyła tej maseczki. Być może mój zawód wynika ze słabszego okresu mojej skóry, kiedy to maska się nie wykazała.. Jakoś nie mam ochoty do niej wracać, zwłaszcza, że znam lepiej oczyszczające maski, które jednocześnie wpływają na niedoskonałości, zmniejszając je - tutaj tego zabrakło..

Maskę kupicie chociażby w Hebe, w cenie regularnej kosztuje ok. 35 zł, ale często bywa na promocji za ok. 24 zł.

Miałyście okazję ją poznać? Jak się sprawdziła?

9 komentarzy:

  1. U mnie sprawdziła się bardzo dobrze, ale ja nie potrzebuję już mocnego oczyszczania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię jak skóra aż skrzypi, więc też czułabym zawód

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam różne opinie na temat tej maski. Ja się nie skuszę, bo też znam lepsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie miałam jeszcze żadnej maseczki z Tołpy, w zasadzie żadnego produktu, a marka jest bardzo chwalona, więc coś w końcu muszę przetestować :)

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że maska Cię zawiodła. Nie znam jej, u mnie królują maski w płachcie. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie używałam, ale nie wiem czy po nią sięgnę 😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno nie kupowałam nic z tej marki. chyba wypróbuję tą maskę

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezbyt zachęcające efekty. Też bardzo lubię efekt skrzypiącej skóry po użyciu maseczki. Narazie mam otwarte dwie maseczki - miya i avon. Daleko im do dna, więc nawet nie myślę nad następcami. Chyba już na stałe przerzuciłam się na maseczki w słoiczkach i tubkach. Lepiej mi się ich używa niż płachty, czy saszetki ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!