W swojej pielęgnacji twarzy sięgacie po masełka czy balsamy do demakijażu? Dla mnie nie jest to ulubiona forma zmywania makijażu, ale od czasu do czasu lubię przetestować coś nowego i bardziej olejkowego. Tego typu produkty towarzyszą mi podczas zimniejszych miesięcy, więc obecnie na jakiś czas się z nimi rozstaję. Ostatnim olejkowym produktem jakiego używałam był pielęgnujący balsam do demakijażu Just undo it. Jednocześnie było to moje pierwsze spotkanie z marką Alkmie - jak wypadło? Zapraszam na recenzję :)
Balsam został zamknięty w plastikowej buteleczce z pompką o pojemności 150 ml. Generalnie jest to wygodna forma aplikacji, jednak przy tak gęstym produkcie według mnie nie sprawdza się w 100 procentach. Pod koniec opakowania, gdy zostaje jakaś 1/5 produktu pojawia się problem z jego wydobyciem. Trzeba odkręcać pompkę i w ten sposób dozować balsam lub rozciąć opakowanie.
Zapach jest delikatny i raczej z tych kremowych, nie kojarzy mi się z niczym konkretnym. Nie mniej jednak jest przyjemny i nikomu nie powinien przeszkadzać.
Słowo 'balsam' idealnie opisuje konsystencję produktu. W porównaniu do masła jest rzadszy i mniej olejkowy. Formuła nie jest tak tłusta i zbita jak niektóre produkty tego typu, przez co jest dużo łatwiejsza w aplikacji. Zwłaszcza, że pod wpływam ciepła dłoni jeszcze bardziej się rozpuszcza i jest bardzo wygodna w nakładaniu.
W ramach ciekawostki - w opakowaniu i już na dłoni da się zauważyć, że balsam ma lekką perłową - różową 'poświatę' :D
Producent informuje, że balsam można stosować za pomocą wcześniej zwilżonych dłoni lub wacika. Osobiście wybrałam pierwszą opcję - z tym, że nakładałam go suchymi dłońmi. Jedna pompka to dla mnie optymalna ilość produktu do jednorazowego użycia. Przy większej porcji marze się na buzi i ciężko go zmyć. Najlepiej wcześniej rozsmarować go w dłoniach, tak by stał się rzadszy i bardziej olejkowy. Wtedy jest najłatwiejszy w aplikacji i zmywaniu.
Z demakijażem radzi sobie bardzo dobrze. Bez problemu zmywa mój standardowy codzienny makijaż, w tym najbardziej problematyczny element - tusz do rzęs. Przy dokładnym masażu balsamem nie jest konieczne nawet używanie płynu micelarnego jako kroku poprzedzającego. Chociaż ja dla pewności raczej po niego sięgałam :D Dzięki komfortowej i dość lekkiej jak na olejkowy produkt formule jest bardzo komfortowy w nakładaniu, nie pozostawia po sobie tłustej warstwy i nie obciąża skóry. Chociaż jak po każdym olejku tak i tu sięgałam w kolejnym kroku po żel/emulsję do mycia twarzy.
Uważam, że to bardzo ciekawy produkt do demakijażu, który warto wypróbować. Sama jednak nie planuję już do niego wracać. Po części dlatego, że jak wspominałam wolę na dłuższą metę płyny micelarne, a po części ze względu na dość wysoką cenę regularną - 79 zł. Ale na promocji oczywiście można go kupić taniej, pisząc ten wpis widziałam go za ok. 60 zł.
Znacie ten produkt? Jak sprawdził się u Was?
Używałyście produktów Alkmie? Co polecacie?
zupełnie nie znam tej marki ;)
OdpowiedzUsuńMasełka do demakijażu uwielbiam, a z balsamami mam tak na dwa razy. Gdy są o zbitej konsystencji jak masełka to spoko, ale takie półpłynne zazwyczaj mnie zawodzą. To może i bym przetestowała, ale cena 🙊🙉🙈
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńJa też do niego nie wrócę, ale z ciekawości warto było wypróbować :).
OdpowiedzUsuń