Jeśli jesteście ze mną od dłuższego czasu to doskonale wiecie, że jestem fanką nietypowych konsystencji w kosmetykach. Dlatego też bardzo ucieszyłam się na widok galaretki do laminacji włosów z esencją bursztynową Jantar w ostatnim, boxie Pure Beauty. Tak właściwie miałam ją na oku zaraz po jej premierze :D Jak wypadła? Zapraszam na recenzję :)
Opakowanie to wygodna, miękka tuba z charakterystyczną dla tej serii szatą graficzną. Pojemność galaretki to 150 ml.
Zapach określiłabym jako nieco męski, podobny do tego w dobrze znanej mi wcierce z tej samej linii. Od razu mi się spodobał i myślę, że jest na tyle delikatny, że każdemu będzie odpowiadał.
Konsystencja jest żelowa, przypominająca może nie galaretkę, ale kisiel. Jest dość gęsta, dzięki czemu łatwo nakłada się na włosy. W moim odczuciu jest dość śliska, przez co ciężko wyczuć ile produktu nakładamy na włosy. Obawiałam się, że z tego względu może je obciążać, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Brak komentarzy:
Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.
Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥
Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!