Heeej! :)
Jak Wasze przygotowania do świąt? Sama bardzo lubię ten wyjątkowy czas w roku, kiedy możemy trochę zwolnić tempo i cieszyć się czasem z bliskimi :)
Na dzisiaj mam dla Was kolejny przygotowany dużo wcześniej wpis, ale na dniach postaram się napisać też coś na zapas o aktualnie używanych produktach. Tymczasem zapraszam Was na kolejny 'odcinek' z serii 5 tanich kosmetyków do 10 zł, które warto wypróbować.
Jesteście ciekawe co tym razem znalazło się w rankingu? - w takim razie zapraszam do czytania :)
Mamy głównie pielęgnacje, ale też znalazł się i jeden produkt z kolorówki, który baaaaaardzo lubię :) Większość z z tych produktów to kosmetyki do których wracam co jakiś czas..
Ziołowa nalewka do włosów - szampon Bania Agafii (7-15 zł)
Dobry szampon z całkiem przyzwoitym składem (chociaż nie brakuje w nim SLS). Świetnie oczyszcza włosy z wszelkich zanieczyszczeń i delikatnie je pielęgnuje - są po nim miękkie i lśniące. Nawet bez użycia odżywki daje radę i nie plącze włosów :) Jak widzicie przedział cenowy w jakim można go kupić jest spory, więc warto zwrócić uwagę na ceny, żeby nie przepłacić. Więcej o nim można przeczytać tutaj.
Bajkalska glinka błękitna peelingująca (ok. 5 zł)
Nie znam chyba bardziej naturalnej maseczki do twarzy! :D Nakładając ją mamy więc pewność, że nie zrobi nam krzywdy. Porządnie oczyszcza naszą buzię, aż skrzypi z czystości. Ta wersja dodatkowo delikatnie peelinguje - nie zastąpi na pewno peelingu, ale jest to fajny dodatek :) Do tego kosztuje grosze.
Peeling Lirene (10 - 15 zł)
Produkt, który był moim odkryciem tegorocznych wakacji! Ta wersja świetnie orzeźwiająco pachniała, a do tego miała dobre działanie - produkt spokojnie można zaliczyć do mocnych zdzieraków, takich jakie lubię najbardziej :) Jednak wiem, że działanie zależy też od wersji zapachowej.. W cenie regularniej kosztuje ok. 15 zł, ale na promocji można go spokojnie dorwać za dychę. Więcej o nim pisałam tutaj.
Maski Kallos (ok. 9 - 14 zł)
Jedne z moich ulubionych masek, kupuję je non stop zmieniając tylko wersję. Aż dziwne, że nie miały one jeszcze swoich 5 minut tutaj.. Lubię je za świetne działanie w niskiej cenie i ogromne pojemności, które starczają na długo :) Moim ulubieńcem jest właśnie wersja bananowa i multiwitamina. Dobrze dociążają włosy (ale nie obciążają) i sprawiają, że są one miękkie i odżywione. Do tego lepiej się rozczesują :) Tutaj znowu maski można kupić w różnych cenach, ale na promocji, czy nawet na allegro dorwiecie je za dychę, a nawet i czasami mniej..
Podkład matujący Celia (ok. 10 zł)
Na koniec produkt z kolorówki i zarazem jeden z moich ulubieńców, jeśli chodzi o tak niską cenę :) Ładnie dopasowuje się do koloru twarzy latem, bo aktualnie jest już odrobinę ciemny jak dla mnie. Nie tworzy maski i dość fajnie kryje, nie 'czuć' też go na twarzy, co dla mnie jest dość kluczową sprawą. Trudno go dostać, ale za taką cenę warto wypróbować. Za jakiś czas muszę coś więcej o nim napisać :)
Tak prezentowała się dzisiejsza piątka - znacie któryś z produktów? Chętnie też jak zawsze poznam Wasze typy produktów do 10 zł, które warto wypróbować :)
Przed świętami pewnie już się do Was nie odezwę, więc życzę Wam spokojnych świąt spędzonych w gronie najbliższych! :)
Do usłyszenia po świętach ;)
Przyznaję bez bicia że żadnego z nich nie znam. Muszę koniecznie to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMiałam bananowego Kallosa i bardzo się z nim polubiłam;) No i czekam na więcej danych o tym podkładzie Celia:) I Tobie również życzę Wesołych Świąt;)
OdpowiedzUsuńNapiszę niedługo :)
UsuńMiałam peeling Lirene, ale z mango:)
OdpowiedzUsuńZnam tylko peeling z Lirene ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w ońcu cośzamówić z Celii :)
OdpowiedzUsuńMaski Kallos można kupić gdzieś stacjonarnie w jakimś sklepie? ;-)
OdpowiedzUsuńTak w hebe i naturze nawet je znajdziesz :)
UsuńMiałam dwie maski Kallosa, ale nie polubiłam się z nimi. Za to marka Bania Agafii wywołuje na mnie pozytywne wrażanie :)
OdpowiedzUsuńMiałam podkład z Celii, ładnie wyglądał na twarzy, ale gama kolorów jak dla mnie jest słaba, a po 2 m-cach podkład mi się zważył...
OdpowiedzUsuńkallosy są nawet fajne, ale wersji bananowej jeszcze nie miałam :) uwielbiam za to multivitamin :)
OdpowiedzUsuńKallosa jeszcze nie miałam, ale kończę powoli zapasy masek to w końcu będę mogła zakupić
OdpowiedzUsuńMaskom Kallos mowię zdecydowane TAK :)
OdpowiedzUsuńNic nie miałam, chociaż peeling Lirene znam, ale inną wersję zapachową - brzoskwinię. Niestety, nie zachwycił mnie.
OdpowiedzUsuńmaska bananowa jest genialna, ten zapach! :)
OdpowiedzUsuńKallosy uwielbiam. Bananowej maski jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńU mnie Kallosy idą jak woda :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować te słynne maski Kallos ;)
OdpowiedzUsuńKallosa uwielbiam a tych glinek jestem bardzo ciekawa, bo każdy je poleca ;)
OdpowiedzUsuńZnam dwa produkty :D Resztę muszę poznać :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie robiłam nic bo cały czas w pracy jestem. Teraz chwila przerwy i buszuje po blogach :P
OdpowiedzUsuńDołączam do zachwytów maską Kallos. Nie jest to ósmy cud świata, ale nawet nałożona na 5 minut wygładza, ułatwia rozczesywanie i nawilża. Moja mama, posiadaczka ekstremalnie suchych i wysokoporowatych włosów używa wersji color do mycia - żaden kosmetyk nie poprawił stanu włosów tak, jak rezygnacja z szamponu na rzecz tej odżywki.
OdpowiedzUsuńZnam tylko maskę Kallosa i także ją bardzo lubię :) Podkład Celii ma moja mama i bardzo lubi, szczególnie, że nie należy do bladych osób, mi niestety nie pasuje :(
OdpowiedzUsuńNie znam akurat nic tych propozycji, ale podkład Celii miałabym ochotę wypróbować, tylko pewnie byłby za ciemny...
OdpowiedzUsuńMam keratyne z Kallosa i jest bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/
Uwielbiam maskę bananową :)
OdpowiedzUsuńMusze wrócić do bananowej maski:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować bananową maskę, mam na nią chęć :))
OdpowiedzUsuń