Marka Buna pojawiła się stosunkowo niedawno na rynku, pewnie z rok temu. Jej oferta jest mocno rozbudowana, bo dostępne znajdziemy w niej zarówno kosmetyki do ciała i włosów, jak i te do twarzy. Mnie osobiście od początku kusiły maski tej firmy, co nie powinno chyba nikogo specjalnie dziwić :D Na początek skusiłam się na wersję oczyszczającą, czyli mój ulubiony rodzaj masek. Niedawno maseczka wylądowała w denku, więc czas najwyższy na jej recenzję.
Na początek jak zwykle kilka spraw technicznych - maska zamknięta jest w miękkiej tubie o pojemności 75 ml. Niejednokrotnie wspominałam o tym, że bardzo lubię takie opakowania. Bez problemu wszystko spływa na dół, nic nie zasycha, dzięki czemu maskę można zużyć do samego końca. Zamykanie jest na klik, więc bardzo wygodnie się ją wydobywa. Szata graficzna jest minimalistyczna, dominuje zieleń, a sama grafika jest podobna do tej na pozostałych kosmetykach firmy :)
Zapach jest delikatny - ziołowy, ale miły dla nosa, nie musimy się go obawiać. Jeśli chodzi o konsystencję to jest przyjemna i kremowa. Nic nie zasycha jak przy glinkach, chociaż pod koniec nieco zastyga. Przez co jak dla mnie konieczne jest jej zmycie, a nie tak jak mówi producent pozostawienie do wyschnięcia. Zmywa się na szczęście szybko i bezproblemowo :)
Opis działania zacznę od tego, że nie jest to na pewno maska mocno oczyszczająca. Dzięki czemu będzie odpowiednia moim zdaniem nawet dla cer suchych - dla nich może być w zupełności wystarczająca. Jednak jeśli ktoś tak jak ja ma cerę mieszaną, skłonną do przetłuszczania to działanie oczyszczające może nie być wystarczające. U mnie drugiego dnia cera potrafi nadal domagać się oczyszczenia, więc niejednokrotnie sięgałam po nią nawet codziennie. Z zauważalnego działania bezpośrednio po użyciu należy wymienić przyjemne wygładzenie i zmatowienie cery. Dodatkowo czuć delikatne nawilżenie, chociaż wiadomo - bez szaleństw :D Robiąc research do dzisiejszego wpisu czytałam u niektórych dziewczyn, że u nich maska powoduje, że niedoskonałości 'wychodzą na wierzch'. Rzeczywiście drożdże mają taką właściwość i nie raz po użyciu maski następnego dnia zdarzyło się, że pojawiło się na twarzy kilka pojedynczych niedoskonałości. Nie jestem pewna, że to 'zasługa' maski, ale jest to możliwe. Jednak nie zrozumcie mnie źle nie jest to jakiś wysyp niedoskonałości, a bardziej pojedyncze przypadki ;)
Maska okazała się być przyjemna, chociaż nie do końca mnie zadowalająca. Mimo wszystko uważam, że warto ją wypróbować - zwłaszcza, że jej skład jest nie najgorszy. Ceny masek są równie przyjemne, bo nie przekraczają 10 zł. Na pewno w przyszłości skuszę się też na dwie pozostałe wersje - z melisą i aloesem :)
Znacie tą maskę? Jak sprawdziła się u Was? A może znacie pozostałe jej wersje?
Z uwagi na fajną cenę, chętnie skuszę się na wersję z melisą😉
OdpowiedzUsuńNie znam tej maseczki. Myślę że mogłabym ją wypróbować zwłaszcza że ma całkiem fajną cenę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam tę maskę i całkiem ją lubię, choć wiadomo nie jest mocno oczyszczająca itp. Miałam też aloesową i była petarda normalnie. Skóra ją piła wręcz, a dodatkowo miało się przyjemne uczucie złagodzenia i ukojenia buzi, szczególnie zimą :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy i w sumie to nie wiem czy mam ochotę przetestować tą maskę, bo ja lubię mocniejsze oczyszczenia i nie chcę żeby mi coś jeszcze dodatkowo na twarzy wyskakiwało.
OdpowiedzUsuńTej nie miałam, ale z tej marki mam olejkowy peeling i jest genialny. Maski też pewnie prędzej lub później wypróbuje. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa maseczka, rozważę jej zakup.
OdpowiedzUsuńU mnie produkty tej firmy się nie sprawdzają, więc omijam je z daleka.
OdpowiedzUsuńJa mam maskę relaksującą ale jeszcze jej nie używałam :)
OdpowiedzUsuńMam wersję z melisą i aloesową, a ta z szałwią może akurat sprawdziłaby się na mojej suchej cerze ;)
OdpowiedzUsuńMam wersję z melisą ,ale nie zachwyca działaniem ;)
OdpowiedzUsuńZnam i jest ok, ale zdecydowanie bardziej lubię wersję aloesową ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę (a właściwie czytam) o tej marce :)Ale maseczka wydaje się być warta wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam o maskach tej marki i pewnie prędzej czy później skuszę się na jakiś wariant :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale za taką cenę warto się skusić i wypróbować :)
OdpowiedzUsuńSzukam czegoś mocno oczyszczającego. Póki co używam sobie pasty z liści manuka z ziai. Skoro też masz mieszaną skórę i Ci się nie sprawdziła to ja też nie będę w 100% zadowolona. Po tych chłodnych miesiącach i przesuszeniach potrzebuję mocnego oczyszczenia. Może znasz coś takiego i polecisz?
OdpowiedzUsuńTeż czasami pasty używałam jako maseczki, ale nie za często :P Z mocniej oczyszczających masek bardzo lubię glinkową Bani agafii - taką niebieską chyba z wodą chabrową. Fajna jest też z tej firmy dziegciowa - ona jest nawet jeszcze mocniejsza od glinkowej, ale mi mniej odpowiada. Możliwe, że przez zapach, bo test baaaardzo specyficzny! :D No i oczywiście czyste glinki - to standard ;)
UsuńMiałam tylko jeden kosmetyk z Buny i tak mnie zraził, że inne jakoś totalnie mnie nie kuszą. :)
OdpowiedzUsuńO bardzo lubię ich produkty. U mnie się dobrze sprawdzaja :D
OdpowiedzUsuńJa kilka tych kosmetyków dostałam od koleżanki, ale jakoś mnie one nie powaliły, jeszcze dobijam krem do rąk i też maskę do twarzy, ale mam chyba inną i mnie nie powaliła działaniem...
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie ta maska niestety :( Nie miałam jeszcze nic tej marki!
OdpowiedzUsuńMa bardzo mocno rozbudowany ten skład - jak pół tablicy Mendelejewa xD Mnie ta marka nie kusi, bo marketing jest baaardzo mocno ukierunkowany na naturalność, minimalizm składników przy maksymalnym efekcie a przeglądając składy kilku ich propozycji w efekcie nie skusiłam się na nic :D
OdpowiedzUsuńNa maskę drożdżową też chrapki nie mam tym bardziej, że w sumie mam już w tym dziale sprawdzonego ulubieńca - dziegciową Agafii :)