Ostatni weekend marca to idealny moment na podsumowanie kosmetycznych nowości, o jakie wzbogaciłam się w ostatnich 2 miesiącach. Jeśli jesteście ciekawe co tym razem mam do pokazania i czy udało mi się nie przekroczyć magicznej kwoty 50 zł to zapraszam do czytania :)
Zakupy w lutym rozpoczęłam od drogerii Natura. Kupiłam w niej między innymi różany krem do twarzy od Bielendy, który niemal od razu trafił do mojej łazienki. Od jakiegoś czasu miałam ochotę go wypróbować, a że akurat był na promocji za 14,99 zł uznałam, że okazja jest całkiem fajna :) Chociaż nie ukrywajmy - promocje w naturze nie są jakieś szczególne, bo ceny są zbliżone do regularnych w innych drogeriach ;) Dodatkowo do koszyka trafiła gąbeczka do makijażu (11,49 zł). Wydawało mi się, że swego czasu zbierała pozytywne opinie, ale jednak już po odpakowaniu nie byłam zadowolona, bo jest ona dość twarda i prawie wcale nie rośnie pod wpływem wody...
W hebe z kolei nadrobiłam braki balsamów do ciała i masek do włosów w zapasach. Trochę w ciemno kupiłam masło do ciała Delia (14,99 zł). Skusiło mnie w sumie głównie opakowanie, ale nie jestem do końca przekonana do tego zakupu :P Jeśli chodzi o maskę to wróciłam po przerwie do sprawdzonych Kallosów. Wydawało mi się, że jeszcze wersji Omega (11,99 zł) nie miałam, ale jednak w domu okazało się inaczej :D Na szczęście z tego co pamiętam była całkiem fajna, więc nie ma wielkiej straty.
W Rossmannie z kolei nie mogłam odpuścić sobie kupna nowych maseczek do twarzy, które były akurat na promocji. Skusiłam się na jedną z najnowszych serii Smotthie Mask (3,49 zł/sztuka) i maski bąbelkowe Cloud Mask (4,89 zł/sztuka), które też miałam na chciejliście. W przypadku obu serii skusiłam się na wszystkie warianty z myślą o poście zbiorowym na ich temat. W przypadku buteleczek nawet się on już pojawił tutaj :)
W Rossmannie do koszyka wpadł mi także zmywacz Isany (3,99 zł), który także uzupełnił moje braki. W hebe z kolei jeszcze przed promocją na maski w Rossmannie skusiłam się na kolejne nowości bielendy, czyli maseczkę z serii miód manuka i z serii czarny cukier i węgiel. Obie były po 3,79 zł.
Jak wiele osób tak i ja skusiłam się na zakup wysokich obcasów z dodatkiem wcierki Vianek - już w ramach marcowych zakupów. Jak pisałam na instagramie od dawna miałam go na wish liście, więc okazja była idealna do kupna, bo kosztował jedynie 7,98 zł! :)
Kolejne zakupy marca to dwa produkty do pielęgnacji twarzy, kupione przy okazji obniżek na tą kategorię w hebe. Serum z Bielendy (17,09 zł) to mój wielki ulubieniec jak wiecie, więc nie wyobrażałam sobie nie uzupełnić jego braku w łazience. Peeling Nacomi (12,59 zł) swego czasu miałam w wersji z kakao, ale wtedy trafiłam chyba na jakieś feralne opakowanie. Postanowiłam ponownie sprawdzić jak się u mnie sprawdzi, tym razem w wersji pokrzywowej - bardziej dopasowanej do mojej cery.
Mimo początkowych oporów i ja nie odpuściłam sobie zakupów w Lidlu. Szłam oczywiście z zamiarem kupna maseczek do twarzy. Skusiłam się zarówno na te z serii Food for skin (0,99 zł/sztuka) produkowane przez Tołpa, jak i te pod logiem Cien (0,49/sztuka) - produkowane przez Perfectę. Jak użyję wszystkich to planuję napisać na ich temat zbiorczy wpis, więc możecie go oczekiwać :)
Oprócz tego skusiłam się także na żel-peeling do ciała (2,99 zł) i krem do rąk (1,99 zł). Peeling okazał się bardzo podobny do peelingu Tołpy, który opisywałam tutaj. Krem z kolei jeszcze czeka na swoją kolej.
Na promocji 2+2 w Rossmannie tym razem skorzystała głównie siostra, bo dla siebie wybrałam jedynie szampon z glinką L'oreal, który wyszedł po 6,50 zł. Przy okazji tych zakupów do koszyka wpadła nowa wersja dezodorantu dove (9,99 zł) - jabłko i biała herbata, która ma genialny zapach! ♥ Bardzo polecam Wam tą wersję, bo działanie jest tak samo dobre jak w pozostałych wariantach tych dezodorantów.
W lutym wydałam 98,55 zł, a w marcu - 62,09 zł. Dwa razy przekroczyłam limit, a w sumie kupowałam same potrzebne produkty, które się mi kończyły. No może za wyjątkiem maseczek :D
Znacie moje nowości? Czymś Was zainteresowałam?
świetne nowości, kocham maski kallos, mój nr 1 to banan
OdpowiedzUsuńMój chyba też :)
UsuńZnam jedynie gąbeczkę i mam z nią podobną sytuację. Wcześniej wersje tej stożkowej gąbki były o wiele lepsze. Nie mam pojęcia, co się w nich zepsuło :/
OdpowiedzUsuńFaktycznie chyba o stożkowych czytałam wiele dobrego, ale nie widziałam ich w takim kształcie już, wtedy jak kupowałam swoją ;)
UsuńFajna jest jeszcze taka pomarańczowa scięta gąbeczka też z Natury właśnie. Ją kupowałam dużo później i długo mi służyła a do tego naprawdę jest fajna 😉
UsuńMiałam peeling z Dairy Fun również ze względu na ładny słoiczek 😁
OdpowiedzUsuńMój to akurat masło, ale peelingi też widziałam ;)
UsuńCiekawa jestem tego zapachu dezodorantu z Dove! Miałam dawno temu ten szampon z glinką z Loreal i był spoko :p Maseczki kojarzę oprócz tych buteleczek z Bielendy :D A co do gąbeczki miałam podobną z Nanshy i powędrowała do kosza była mega twarda i ciężko się nią rozprowadzało podkład :( a i ten krem różany z Bielendy chyba też kiedyś miałam i nawet o nim pisałam :D
OdpowiedzUsuńSporo nowości, też jakiś czas temu zakupiłam te nowe maseczki z Bielendy. :)
OdpowiedzUsuńMożna Ci te wydatki wybaczyć - i tak wydałaś dużo mniej, niż ja xD
OdpowiedzUsuńJa w ostatnim czasie też się skusiłam na ten zmywacz Isana oraz na gazetę z wcierką :D
jestem ciekawa tej stożkowej gąbeczki do makijażu, bo pierwszy raz widzę, a zawsze używam tej normalnie ściętej :) co do masek z firmy cien to z ręką na sercu polecam :)
OdpowiedzUsuńo ten peeling w tym słoiczku jest świetny!
OdpowiedzUsuńFajne nowości. Lubię dezodoranty z Dove, jak mówisz że ten ładnie pachnie to muszę się skusić.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny zakupy :) muszę w końcu zużyć swoje serum i wziąć się za to z Bielendy :D
OdpowiedzUsuńZawsze wybieram ten ksztalt gabeczki do podkladu :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że zakupy bardzo w moim stylu - dużo masek i sprawdzonych marek :). Bielenda ostatnio pozytywnie mnie zaskakuje swoją pielęgnacja twarzy, wersji różanej jeszcze nie miałam, więc wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńLubię maski z kallosa jestem ciekawa tego kremu z Bielendy :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko szampon Magiczna Moc Glinki i kompletnie się u mnie nie sprawdził. Niby przeznaczony do moich włosów a wyszło jak wyszło... Za to uwielbiam Magiczną Moc Olejków :D
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować w końcu te serum z Bielendy!
OO...trochę nowości Ci wpadło.
OdpowiedzUsuńTa gąbeczkę widziałam chyba w Drogeriach Natura i nawet zastanawiałam się nad jej zakupem, Widze jednak, że nie warto..
Sporo produktów Bielendy i Cien :D Z Kallosów najbardziej lubiłam wersje Milk i Keratin ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie zaszalałaś na tych marcowych zakupach :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maski z Kallosa, najbardziej żółtą.
Pozdrawiam serdecznie i obserwuje aby być na bieżąco :)
http://alestilos.blogspot.com/
Szampon z glinką bardzo lubię, ale tym razem kupiłam odżywkę. Maseczki i kilka produktów Cien też kupiłam. Serum Bielendy miałam, ale dawno, może znów kupię kiedyś...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zakupy :D
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś peeling z Delii z tej samej serii i tez go kupiłam przez opakowanie :P Ogólnie był spoko, ale te metalowe rączki baaardzo szybko zaczęły mi rdzewieć... Także w sumie plus okazał się mankamentem :( Też kupiłam w Lidlu te maski, peeling i krem, a oprócz tego jeszcze płyn micelarny i żel do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńTe maseczki z Biekendy, musza byc moje.
OdpowiedzUsuńWidać, że bardzo lubisz maski Kallos ;) z twoich nowości znam jedynie peeling Bielenda z cukrem . Czaję się na te produkty cien ale w żadnym Lidlu nie ma tych produktów;(
OdpowiedzUsuńKallos Biotin pare miesięcy temu testowałam i niestety u mnie sprawdzała się bardo neutralnie ;) Maski w płachcie to mój must have w każdym miesiącu :D
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę różanego kremu z Bielendy. Z tego co pamiętam był okej. To masło delii rzeczywiście ma świetne opakowanie. Sama bym się skusiła. Magiczna moc glinki nie przypomina Ci przypadkiem head & shoulders? Ja miałam takie skojarzenia :D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że head&shoulders nie używałam, ewentualnie dawno i nie pamiętam :D Za to miałam jakieś odpowiedniki tych szamponów i mooooże rzeczywiście mają podobną konsystencję.
UsuńA maski bąbelkujące już używałaś? Jestem ciekawa, jak się u Ciebie sprawdziły. Chętnie poczytam też o peelingu Nacomi :)
OdpowiedzUsuńUżywałam 2/4 i są na prawdę fajne, więcej napiszę w osobnej recenzji na ich temat :)
UsuńDużo fajnych kosmetyków, kilka też miałam : maseczki, serum z Bielendy, krem do rąk. Ciekawi mnie natomiast peeling do twarzy z Nacomi :)
OdpowiedzUsuńwow ile fjanych nowych produktó;D!
OdpowiedzUsuń