Myślę, że jeśli jesteście ze mną dłużej to nie jest tajemnicą dla
Was fakt, że bardzo lubię markę Bielenda. Często przewija się
ona na moim blogu, bo staram się przetestować chociaż jeden kosmetyk z
każdej z nowych serii. O ile wpisuje się ona oczywiście w potrzeby mojej
skóry :) Seria Botanical Clays z glinkami wydawała się wręcz idealna do
mojej skóry, wiedziałam więc, że na jednym produkcie się nie skończy :)
Jakiś czas temu pisałam Wam o dwóch maseczkach z tej serii (tutaj),
później skusiłam się na serum booster i płyn micelarny. Jeśli jesteście ciekawe
jak wypadły i czy warto na nie się skusić to zapraszam do czytania :)
WEGAŃSKIE SERUM BOOSTER Z GLINKĄ ZIELONĄ - DETOKS I NORMALIZACJA
Zacznę
od recenzji serum, bo ten produkt stosuję dłużej. Kupujemy go w
kartoniku, na którym znajduje się wiele informacji na temat produktu -
obietnice producenta, skład itp. Całość utrzymana jest w kolorze
pastelowej zieleni z motywem monstery. Grafika jest miła dla oka i
spójna z całą linią.
Właściwe opakowanie to szklana butelka o pojemności 30 ml. Posiada ona
wygodną pompkę, która umożliwia dozowanie kosmetyku w wygodny sposób.
Przez cały czas użytkowania działa bez zarzutu, nic się nie zacina.
Sama konsystencja dla mnie jest zbliżona do żelu aloesowego, właśnie
taka żelowa, lekko mętna za sprawą glinki. Łatwo się ją aplikuje i w
miarę szybko się wchłania, jeśli nie przesadzimy z ilością produktu.
Inaczej lekko się lepi i potrzebuje więcej czasu.
Zapach jest bardzo świeży, także kojarzy się z aloesem - myślę, że powinien zadowolić każdego, bo jest bardzo neutralny.
Zapach jest bardzo świeży, także kojarzy się z aloesem - myślę, że powinien zadowolić każdego, bo jest bardzo neutralny.
Zanim przejdę do działania wspomnę, że posiadam cerę mieszaną z tendencją do niedoskonałości (chociaż pojawiają się dużo rzadziej niż kiedyś). Latem w kwestii nawilżenia moja cera nie jest zbyt wymagająca, więc chętnie sięgam po lżejsze produkty. Tak więc z przyjemnością wybrałam serum Bielenda, które jak wspominałam jest leciutkie i szybko się wchłania. Po całkowitym wchłonięciu cera jest gładka i rzeczywiście matowa. Mogę się zgodzić także z odświeżeniem cery. Nie zauważyłam jednak zbytnio wpływu na niedoskonałości - ani negatywnego, ani też pozytywnego. Nie mogę więc napisać, że jakoś wpływa on na stan cery, bo nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego efektu. Przy mojej rozbudowanej pielęgnacji, regularnym stosowaniu masek i stosowaniem serum na zmianę z kremem mojej cerze nic nie brakowało. Chętnie po niego sięgałam ze względu na formułę, aczkolwiek nie jest to nic szałowego. Działanie tak naprawdę jest niewielkie, bardziej traktowałabym ten produkt jako dodatek do pielęgnacji niż kosmetyk bazowy.
Jeśli macie cerę taką jak ja oraz lubicie lekkie kosmetyki w lecie to może to być dobra opcja dla Was. Sama ani nie polecam szczególnie kosmetyku, bo jest średni, ani też go nie odradzam. Bardziej wymagające cery na pewno nie będą
zadowolone. Cena regularna serum to 25 zł, na promocji jednak można go dorwać nawet za 15 zł. Bez problemu znajdziecie go w Rossmannie, czy hebe.
PŁYN MICELARANY Z GLINKĄ RÓŻOWĄ BOTANICAL CLAYS - OCZYSZCZENIE REGENERACJA
Płyn micelarny z tej serii podobnie jak i w fresh juice znajduje się w dużej 500 ml butelce. Zamykana jest ona na klik, więc sama aplikacja jest bardzo wygodna i łatwo śledzić ilość aplikowanego płynu.
Co prawda w płynie sięgnęłam po wersję do skóry suchej i odwodnionej,
mimo, że sama posiadam mieszaną. Szczerze mówiąc w płynach do demakijażu
akurat nie zwracam tak na to uwagi, ten produkt ma przede wszystkim
dobrze zmywać makijaż.
W wersji z różową glinką zapach moim zdaniem jest zdecydowanie przyjemniejszy niż w wersji z glinką zieloną. Przede wszystkim bardziej charakterystyczny, lekko cierpki, kwaśny za sprawą jagód acai. Bardzo mi się spodobał!
Pierwszy raz spotkałam się też z płynem z 'dwufazową' formułą. Na zdjęciu tego nie widać, bo akurat wymieszałam płyn przed zrobieniem zdjęć, ale początkowo glinka znajdowała się na dnie opakowania, a płyn był przeźroczysty. Jest to coś innego, ale szczerze mówiąc nie widzę różnic w działaniu między tym kiedy wstrząsnę płyn przed użyciem, a tym kiedy tego nie zrobię. Za każdym razem produkt bardzo dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Zarówno jeśli chodzi o żel do brwi, tusz, pomadkę, jak i rozświetlacz czy podkład. Przy tym nie podrażnia, ani nie piecze w oczy. Jestem z niego bardzo zadowolona i myślę, że chętnie do niego jeszcze wrócę :)
Cena regularna płynu to ok. 18 zł, ale często można dorwać go na promocji już za ok. 10-12 zł. Myślę, że jak na tak dużą pojemność jest to super cena. Z dostępnością też nie ma najmniejszych problemów, bo znajdziecie go w hebe, Rossmannie, super pharm czy nawet mniejszych drogeriach.
Miałyście któryś z tych produktów lub innych z serii Botanical Clays?
Swego czadu bardzo mnie ciekawiła ogólnie cała seria z glinkami, ale odpuściłam :)
OdpowiedzUsuńTo serum brzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy tak nieźle :D
Usuńnic z tej seri nei miałąm :D Ostatnio jakoś tak z bielendą mi nie po drodze :D
OdpowiedzUsuńSuper, że ten różowy płyn micelarny Tobie też się sprawdził. Ma przepiękny zapach. <3 Ja poluję na niego w Hebe na promocjach. :D
OdpowiedzUsuńPamiętam, że go lubiłaś także! :)
UsuńSuper, że na rynku mamy coraz więcej wegańskich kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy nic z tej serii, ale chętnie wypróbuję obydwa ;)
OdpowiedzUsuńKusiły mnie micele z glinką, ale ostatecznie nie kupiłam, choć może jeszcze to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o serum, to u mnie pewnie też byłoby bez szału, pomimo tego, że jest skierowane do mojej cery. Jakoś lepiej działają na nią trochę bogatsze formuły :)
Ja już do serum nie wrócę tego, ani innych :P Ale płyn polecam, ciekawy, trochę inny! :)
UsuńBardzo lubię kosmetyki Bielendy i chętnie testuję ich nowości. Z tej serii miałam tylko maseczki, sprawdziły się dobrze. Kusi mnie ten płyn micelarny, ale musze zużyć to co mam, w zapasach czeka jeszcze duża butla z serii Fresh Juice. :)
OdpowiedzUsuńMaski dla mnie były okej, ale bez szału :) Płyn polecam, jest tak samo dobry jak fresh juice właśnie :P
UsuńNa serum na pewno bym się nie zdecydowała, ale widzę, że płyn micelarny wypadł o wiele lepiej :)
OdpowiedzUsuńMiałam płyn micelarny w wersji z zieloną glinką u spisywał się dobrze na mojej mieszanej skórze pomimo że wielką fanką glinek nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie lubisz glinek? :) Mieszane cery właśnie wręcz kochają glinki, jak ja :D Więc trochę mnie zaskoczyłaś.
UsuńZastanawiałam się się nad zakupem płynu micelarnego, ale że nie mogła się zdecydować czy różowy czy zielony więc wzięłam zupełnie inny ;)
OdpowiedzUsuńZapachowo jakbym miała oceniać to różany wygrywa :) Ale działanie raczej jest podobne.
UsuńNie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z tej serii, ale bardzo mnie kuszą;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji chętnie skuszę się na płyn micelarny bo jakoś serum booster z glinką zieloną nieszczególnie mnie do siebie przekonało :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam płyn, jest to coś innego :)
UsuńTen płyn micelarny z glinką różową wydaje się bardzo fajny ;) Ostatnio bardzo polubiłam kosmetyki z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńSerum to nie moja bajka totalnie, bo z doświadczenia wiem , że i u mnie nie byłoby szału. Jakoś nie umieją mnie te serum przekonać do siebie w żaden sposób. Nie wiem, o co chodzi. Płyn micelarny natomiast chętnie sobie wypróbuję, bo tutaj jestem pewna, że sobie poradzi, bo jak dotąd nie trafił mi się jeszcze płyn bielendy, który sobie nie radzi. Na razie jednak mam dwa płyny i zajmuje się ich denkowaniem w miarę, jeden Eveline, a drugi OnlyBio Life, który dość lubię, choć ma swoje wady :)
OdpowiedzUsuńU mnie płyn z serii Botanical Spa Rituals nie do końca się sprawdził, ale bez tragedii :D Ale pozostałe już jak najbardziej. Chętnie do niego wrócę, więc polecam :) Jestem ciekawa tego OnlyBio, bo nie czytałam o nim. Ale do serum nie wrócę na pewno :D
UsuńBardziej jestem skłonna kupić płyn micelarny, bo serum mnie nie do końca przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńPłyn polecam, jak większość tej marki :)
UsuńZ tej serii niczego jeszcze nie miałam, ale że lubię produky Bielendy to na pewno coś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki tej marki:)
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam markę Bielenda. Na serum się raczej nie skuszę skoro efekty są niewielkie ale płyn micelarny mnie zaciekawił :) duży plus, ze nie szczypie w oczy :)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego z tych produktów, ale od dawna seria z glinkami mnie fascynuje :D Z tych dwóch kosmetyków, pewnie wybrałabym ostatecznie tylko płyn micelarny. Ciekawa jest ta dwufazowa formuła!
OdpowiedzUsuńTak jest to zdecydowanie coś innego :)
Usuńten płyn micelarny na pewno sobie kupię ;D!
OdpowiedzUsuńTych produktów nie miałam, ale nie dziwię ci się , ze lubisz kosmetyki Bielendy, bo mają naprawdę bardzo fajne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że trochę kojarzysz mi się z marką Bielenda, mimo że ostatnio przewijają sie u Ciebie kosmetyki innych firm :) Ja za Bielendą nie nadążam, już nawet przestałam próbować. Dawno nic od nich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńKilak osób mi już to mówiło co do kojarzenia z marką Bielenda :) Ale masz racje ostatnio jest jej u mnie nieco mniej! Aktualnie mam chyba tylko te 2 produkty :)
UsuńZ tej serii miałam narazie tylko maseczki, ale na pewno na tym się nie skończy :D
OdpowiedzUsuń