Obserwatorzy

Artishoq to jedna z marek, którą poznałam dzięki Pure Beauty. Sama raczej bym po nią nie sięgnęła, a okazała się na prawdę ciekawa! Na blogu opisywałam już szampon - kremową kąpiel do włosów wymagających nawilżenia, a dziś zapraszam na recenzję maski - regenerującego musu do włosów i serum - multifunkcyjnej kuracji bez spłukiwania.

Już same nazwy bardzo zachęcają do wypróbowania produktów! Ich formuły są równie ciekawe i oryginalne, ale je pokaże i opiszę w dalszej części. Cechą wspólną produktów do włosów Artishoq jest zapach. Jest on świeży i jak dla mnie nieco 'męski'. Byłam przekonana, że każdemu przypadnie do gustu, ale widziałam, że opinie są podzielone :D Mi zdecydowanie odpowiada, chociaż jest wyczuwalny tylko podczas aplikacji i nie pozostaje na włosach. 

ARTISHOQ MASKA REGENERUJĄCY MUS DO WŁOSÓW 

Maska znajduje się w plastikowym, zakręcanym małym słoiczku. Pod wieczkiem jest ono dodatkowo zabezpieczone sreberkiem. Pojemność jest niewielka, bo wynosi 150 ml. Sama ostatnio preferuje mniejsze maski - można je szybko zużyć i sięgnąć po coś nowego, więc mi taka ilość jak najbardziej odpowiadała :) Jeśli dobrze pamiętam wystarczyła mi na miesiąc używania.

Formuła faktycznie jest nieco 'inna' i przypomina mus. Ma średnią gęstość, bardziej w stronę rzadkiej niż treściwej. 

Przy moich cienkich włosach bardzo odpowiadała mi lekkość maski. Bez obaw mogłam ją stosować nawet codziennie, bo nie obciążała moich pasm. Z łatwością się one rozczesywały, były sypkie i wygładzone, bardziej ujarzmione i błyszczące. Jednak z drugiej strony miałam wrażenie, że za słabo dociąża włosy i nie są one w wystarczającym stopniu nawilżone.

Maska - mus jest dobrym wyborem dla włosów cienkich i przetłuszczających się. Jest lekka, nie obciąża pasm, ani nie skraca ich świeżości. Jednak przy bardziej wymagających włosach np. farbowanych czy suchych z pewnością będzie za mało odżywcza. Cena maski w mojej ocenie jest dość wysoka biorąc pod uwagę działanie - ok. 32 zł. Na szczęście na promocji w Rossmannie często można ją spotkać taniej :)

ARTISHOQ SERUM - MULTIFUNKCYJNA KURACJA BEZ SPŁUKIWANIA 

Serum znajduje się w plastikowej buteleczce z pompką o pojemności 100 ml. Jest wydajne, bo używam go już kilka dobrych miesięcy. 

Na mały minus plastikowe zatykanie na pompce, które się dobrze nie 'zatrzaskuje'. Przez to często sięgając po produkt ściągałam samą zakrętkę :D Na co dzień do używania w domu nie jest to duży minus, ale np. w podróży byłby problematyczny i raczej wykluczał zabranie kosmetyku na wyjazd. 

Konsystencja kuracji jest ciekawa - lekka i taka 'piankowa', co widać na zdjęciu. Przy moich cienkich włosach 3-4 pompki są optymalne do jednorazowego użycia. Chociaż zdarzało mi się aplikować 5-6 i nie obciążyła moich cienkich pasm, co dla mnie bardzo ważne. Przy produktach bez spłukiwania zwracam na to szczególną uwagę, a ta pod tym kątem jest idealna :)


 Pod względem działania również jestem z niej bardzo zadowolona i za każdym razem sięgam po nią z przyjemnością. Przede wszystkim ułatwia ona rozczesywanie włosów. Dobrze radzi sobie z ich ujarzmieniem i puchem. Po jej użyciu włosy są wygładzone, miękkie, pełne blasku i nawilżone. 

 W przypadku serum nie mam się do czego się przyczepić. Gdybym miała wybrać który z tych dwóch produktów sprawdził się u mnie lepiej to byłoby to właśnie serum bez spłukiwania :) W 100% sprostał moim oczekiwaniom. Cena regularna tego produktu również nie należy do najniższych - ok. 29 zł, więc warto polować na promocje. Serum - kurację podobnie jak maskę - mus kupicie w Rossmannie. 

Znacie markę Artishoq i te produkty? Jak się u Was sprawdziły? A może używałyście czegoś innego?

6 komentarzy:

  1. nigdy nie miałam nic od tej marki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam okazji używać kosmetyków tej marki. Maska i serum mają ciekawe konsystencje i chyba w takim samym stopniu chętnie je wypróbuję 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne są te produkty, do moich włosów idealne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Serum nie używałam mus był spoko, ale dla mnie lepsza była odżywka 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam produktów, jak to zwykle u mnie bywa, bo u nas w Holandii raczej ich nie widzę lub nie zwróciłam uwagi ;)
    Mam jedną ulubioną firmę i jej się trzymam, zamawiam specjalnie kosmetyki z Polski :P
    Ale niektóre, tak jak te warto sobie zapisać i dać im szansę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Maska po recenzji jakoś nie chwyciła mnie za serce, ale to serum jest zaskakująco ciekawe. Przydałoby mi się coś na puch, więc zapiszę do kupienia :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!