Obserwatorzy

Nowy rok postanowiłam rozpocząć od recenzji zanim pokażę Wam moje denko z ostatnich miesięcy 2023 roku. Kilka produktów mimo denka nie doczekało się jeszcze swoich 5 minut na blogu, a powinno! Dziś więc nadrabiam zaległości i przychodzę z recenzją pierwszego z nich - balsamu do demakijażu nie znanej mi wcześniej marki Slaap. Gdyby nie prezent od Sabiny nie wiedziałabym nawet o jego istnieniu :D Jeśli macie podobnie to zapraszam na recenzję :)

Szata graficzna marki jest minimalistyczna, ale miła dla oka. Sam produkt wygląda nieco luksusowo.

Balsam zamknięty jest w szklanym, ciężkim słoiczku. Nie jestem fanką takich rozwiązań, ale na szczęście obyło się bez wpadek :) Pojemność to 50 ml - u mnie wystarczyła na ok. 1,5 miesiąca stosowania 5 dni w tygodniu.

Producent zawarł na słoiczku główne informacje o produkcie, a skład umieścił na dodatkowej 'metce'. 

Zapach określił jako bergamotkę i lawendę. Osobiście wyczuwałam tylko lawendę. Woń była przyjemna i kojąca - idealna do wieczornej pielęgnacji po całym dniu.

Skład opiera się na olejach: słonecznikowym, z marakui i pestek malin oraz ekstrakcie z ananasa. 

Konsystencja w opakowaniu wydaje się mega zbita i twarda - miałam obawy czy będzie wygodna w stosowaniu. Na szczęście dość łatwo się nabiera i rozpuszcza w dłoniach tworząc olejek. 

Balsam bardzo dobrze rozpuszcza makijaż, nawet tusz do rzęs. Z nim miałam zawsze największe problemy przy używaniu olejkowych produktów - albo sobie z nim nie radziły, albo ich użycie wiązało się z nieprzyjemnym pieczeniem i mgłą. Pod tym względem balsam Slaap radzi sobie bez zarzutu. Skóra jest dokładnie oczyszczona z makijażu i dodatkowo 'dopieszczona' - nawilżona. Demakijaż odbywa się bez jakichkolwiek podrażnień i bez użycia dodatkowych produktów. Producent deklaruje, że w kontakcie z wodą zmienia się w delikatną emulsję i łatwo emulguje - z tym zgadzam się po części. Faktycznie widać lekką zamianę na emulsję, ale po użyciu samej wody czuć nadal tłustą warstwę charakterystyczną dla olejków. Mycie żelem to konieczność, ale i tak zawsze po nie sięgam w drugim kroku demakijażu, więc to nie problem :)

Za wersję 50 ml musimy zapłacić ok. 42 zł, na promocji można go dorwać za ok. 34 zł. Dostępny jest również dwa razy większy wariant o pojemności 100 ml. Balsam Slaap kupicie wyłącznie online w sklepach internetowych.

Znacie ten produkt? Słyszałyście o samej marce Slaap?

7 komentarzy:

  1. To zdecydowanie coś dla mnie! :)
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam i pierwszy raz słyszę o tej marce 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie słyszałam wcześniej o tej marce, więc z przyjemnością przeczytałam recenzję. Bardzo lubię masełka do demakijażu, ale z tego co ostatnio zauważyłam, bardziej pasują mi te o lżejszej konsystencji, a nie te zbite. Te zbite zostawiają warstwę o której wspomniałaś, a która wydaje mi się, że mnie trochę zapycha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że byłaś go właśnie ciekawa :) Ja też generalnie wolę płynne niż takie 'stałe' - nawet lepiej się rozprowadzają.

      Usuń
  4. Chyba nie miałam nigdy nic z tej firmy :) Ja szczerze mówiąc średnio przepadam za takimi kosmetykami więc nie do końca mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że byłaś z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi ta marka mignęła kiedyś, ale nie miałam okazji niczego używać. Za dużo jednak jest kosmetyków do wyboru, a twarz tylko jedna :D Balsam brzmi super, ale na razie na pewno się nie skuszę, bo mam 2 do zużycia, a olejkowe produkty do demakijażu okazją się być u mnie bardzo wydajne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!