Muszę przyznać, że narobiłam sobie zaległości w recenzjach. Mam tyle ciekawych produktów o których chciałam napisać coś więcej, ale część z nich niestety muszę odpuścić. Brakuje mi 'czasu antenowego' by napisać o wszystkim. Jednak recenzji cukrowego peelingu do ciała Perfecta z serii Bubble Tea nie mogłam pominąć! Jest to stosunkowa nowość, sama nie widziałam jej recenzji, więc uznałam, że dobrze będzie o niej wspomnieć. Być może ktoś zastanawia się nad kupnem i moja opinia pomoże mu w decyzji :)
Peeling znajduje się w dość sporym plastikowym słoiczku o pojemności 300 ml. Pod zakrętką znajduje się dodatkowo sreberko zabezpieczające. Opakowanie jest przeźroczyste, więc można przez nie podejrzeć zawartość.
Konsystencja jest zbita i według mnie przypomina dżem. Zwłaszcza ze względu na obecność małych, czarnych drobinek, które pełnią bardziej rolę dekoracyjną niż peelingującą. Za złuszczanie martwego naskórka odpowiadają drobinki cukru, których jest na prawdę sporo!
Mój wariant to exotic fruits i herbata kombucha. Trochę zdziwiło mnie to, że na wieczku widnieje smoczy owoc, a w opisie jagody goji. Nie do końca wiadomo jakie owoce egzotyczne miał na myśli producent :D Sama skłaniam się bardziej do smoczego owocu. W każdym razie zapach jest bardzo przyjemny - intensywny, soczyście owocowy i świeży. Herbaciana nuta jest też lekko wyczuwalna.
Jak wspominałam peeling ma dość gęstą formułę, ale z łatwością wydobywa się ją z opakowania i rozprowadza po skórze, nie osypuje się. Drobinek cukru jest sporo, więc mogę go nazwać mocnym zdzierakiem. Chociaż uważam, że efekt byłby jeszcze lepszy gdyby mnie parafina w składzie sprawiająca, że formuła jest dość mazista. Z tego co wiem wszystkie peelingi Perfecta na niej bazują. Pod względem konsystencji są one dla mnie porównywalne do peelingów Farmony z serii Tutti Frutti. Chociaż w mojej ocenie Perfecta wypada lepiej, bo nie zostawia po sobie tak wyczuwalnej warstwy. Skóra jest dobrze wygładzona, pozbawiona suchych skórek i sprawia wrażenie nawilżonej. Sama często darowałam już sobie używanie balsamu :)
Mimo parafiny na pierwszym miejscu w składzie polecam Wam ten produkt. Zwłaszcza jeśli lubicie mocne zdzieraki, a uważam, że w drogeriach nie ma ich tak dużo. Ten nie zostawia tłustej warstwy i dobrze zdziera martwy naskórek, a do tego bosko pachnie! Drugim wariantem dostępnym w tej serii jest wiśnia i zielona herbata - z chęcią ją sprawdzę :) Peeling kupicie w drogeriach Hebe za ok. 28 zł (cena regularna), ale sama kupiłam go na promocji jeszcze taniej - za jakieś 25 zł.
Znacie ten peeling? Jak sprawdził się u Was?
prezentuje się bardzo zachęcająco :D
OdpowiedzUsuńChętnie go wypróbuję choćby ze względu na zapach.
OdpowiedzUsuńParafina dyskwalifikuje, już widzę wysyp kaszki na swoim ciele :D
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie mam słabość do takich słodziaków :)
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie 😀
OdpowiedzUsuńJa go nie znam i ogólnie słabo się orientuję w asortymencie tej marki, chociaż kiedyś sięgałam po ich produkty. Fajnie, że nie oblepia, bo peelingi z parafiną zazwyczaj tak działają i to mnie od nich odstrasza ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio nie zwracam uwagi na peelingi w sklepie, bo mam zapas;) choć powoli się kończy, a lubię mocne ździeraki
OdpowiedzUsuńAle mi się coś pozacinało i ten komentarz piszę któryś raz 🙈. W dziedzinie peelingów całkowicie Ci ufam, bo te do ciała lubimy takie same. A że ten ma też zapach egzotycznych owoców to całkowicie jestem kupiona :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś z ciekawości się na niego skuszę 😉
OdpowiedzUsuń