Obserwatorzy

Marzec to już na prawdę deadline na publikację kosmetycznych ulubieńców minionego roku. Nie wiem ile razy przekładałam ten post, ale jedno jest pewne.. nie mogło go zabraknąć! :D Po czasie lubię wracać do wpisów z hitami danego roku, więc nieco spóźniona zapraszam na edycję 2023!


Znaczną część produktów, które pokaże mogłyście zobaczyć już w ulubieńcach kwartalnych. W wybieraniu perełek jestem dość surowa i skrupulatna, więc ciężko byłoby mi znaleźć coś nowego. W tym poście wyłonie swoje top of the top, a może znajdzie się i coś pominiętego we wcześniejszych zestawieniach? :)

Jeśli pojawiła się recenzja danego produktu będzie ona podlinkowana w nazwie.

PIELĘGNACJA CIAŁA

ROZŚWIETLAJĄCO - NAWILŻAJĄCY BALSAM DO CIAŁA YOUMMY SKIN AA

Niekwestionowanym hitem wśród balsamów do ciała w minionym roku był produkt AA z serii Yoummy Skin. Uwielbiałam jego żelowo - kremową formułę przypominającą sorbet, która łatwo się rozprowadzała i szybko wchłaniała. Zapach był boski - świeży i owocowy ♥ Jak dla mnie to idealny balsam na lato -  lekki i dobrze nawilżający. Na zimę pewnie byłby nie wystarczający, ale w tej serii dostępna jest również wersja brzoskwiniowa i malinowa. Z tego co wiem ich konsystencje są nieco bogatsze - chętnie je przetestuje! :)

SCRUB DO CIAŁA BODY CEREMONY SORAYA 

Peelingi do ciała z serii Body Ceremony okazały się idealnym zamiennikiem moich dotychczasowych, już wycofanych ulubieńców tej marki z linii Plante/Healthy Body Diet. Jak dla mnie mają identyczną formułę - gęstą z mnóstwem drobinek. Należą do mocnych zdzieraków, tak jak lubię najbardziej. Do tego co ważne nie zostawiają tłustej warstwy i mają przyjemne 'luksusowe' zapachy. Nieco bardziej przypadła mi pod tym względem wersja różowa. W przeciwieństwie do wersji niebieskiej zawiera ona drobinki cukru, które preferuję w peelingach.

KREM DO RĄK Z MASŁEM SHEA BE BEAUTY 

Najtańszy produkt w całym zestawieniu. To biedronkowy zamiennik kultowego - wysokopółkowego kremu do rąk L'Occitane. Konsystencje ma jak dla mnie identyczną - gęstą i treściwą, ale zarazem szybko wchłaniającą się. Niemal od razu można wrócić do wykonywanych czynności, bo mimo bogatej formuły nie zostawia po sobie żadnej warstwy. Bardzo dobrze nawilża dłonie i je wygładza. Nie planuję kupować już innego kremu do rąk :D

PIELĘGNACJA TWARZY

SUPER SERUM NA PRZEBARWIENIA VITAMIN C GARNIER

To produkt, który zdecydowanie znalazłby się w TOP 3 minionego roku :D Myślę, że w ogólnym rankingu ulubionych serum umieściłabym go tuż za mezo serum z kwasem migdałowym Bielenda, czyli moim wieloletnim hitem! Produkt od Garnier bardzo pomógł mi w gorszym czasie mojej cery, głównie za sprawą zawartości kwasu salicylowego i niacynamidu. Przy regularnym stosowaniu ładnie wyciszał niedoskonałości i widocznie wygładzał skórę. Po dłuższym używaniu zauważyłam również rozświetlenie cery i wyrównanie kolorytu. To hit dla cer mieszanych! Sama zużyłam już bodajże dwie butelki, a kolejne czekają w zapasach :)

SERUM NAWILŻAJĄCE Z KWASEM HIALURONOWYM HYALUROGEL MIXA 

Tutaj mamy bardziej uniwersalne serum, do większości typów cery. U mnie świetnie sprawdziło się podczas zimowych miesięcy, kiedy moja cera potrzebowała większego nawilżenia. Idealnie sprawdzało się podczas kuracji kwasami, kiedy dobrze koiło i nawilżało buzię. Dla mnie to najlepsze serum nawilżające jakie miałam - bardziej 'skoncentrowane' i gęściejsze niż większość tego typu produktów.

MOLEKULARNY ŻEL DO MYCIA TWARZY NIACYNAMIDOWY BIELENDA

Produkt, który pominęłam w kwartalnych ulubieńcach, ale myśląc o tych rocznych od razu przyszedł mi do głowy. Dobrze się pieni i porządnie oczyszcza buzie tak jak lubię, jednocześnie jej nie wysusza. Do tego bosko pachnie melonem, ma wygodne opakowanie z pompką i ciekawą konsystencję z kolorowymi kuleczkami ♥ Świetne, łatwo dostępne drogeryjne myjadło do buzi, które często można złapać na promocji. Chętnie będę wracać i wypróbuję wersje symbiotyczną :)

PIELĘGNACJA WŁOSÓW 

ZIOŁOWA WCIERKA ROZGRZEWAJĄCA GROW ME TENDER ANWEN

Nie jestem fanką wcierek do używania przed myciem, bo niestety często o nich zapominam. Zdecydowanie wolę te lekkie do stosowania po myciu włosów, przy których nie mam problemów z regularnością. Jednak myśląc o ulubieńcach nie mogłam nie wspomnieć o rozgrzewającej wcierce Anwen Grow Me Tender do nakładania właśnie przed myciem. To hit wielu osób, który świetnie sprawdził się także u mnie. Regularne stosowanie przyniosło wysyp baby hair na których przy wcieraniu najbardziej mi zależy. Uważam, że to najlepsza wcierka stymulująca wzrost włosów jaką stosowałam!

OLEJOWY MIX DO WŁOSÓW ŚREDNIO- I WYSOKOPOROWATYCH CRAZY HAIR

Jedyny produkt z pielęgnacyjnych ulubieńców, którego recenzji nie zdążyłam napisać - postaram się to nadrobić :) To zdecydowanie najlepszy produkt Crazy Hair z wszystkich jakie wypróbowałam. Myślę, że i sam olej zdeklasował wcześniejszych ulubieńców przede wszystkim swoją wygodą! Pompka jest bardzo wygodna i pozwala wydobyć optymalną ilość produktu do jednorazowego użycia. Nigdy nie zdarzyła mi się wpadka i tłuste włosy, bo olej bez problemu się z nich zmywa. Jego użycie zapewnia mi good hair day - wspaniale nawilża i dociąża pasma, które są miękkie i błyszczące. Olejowy mix okazał się u mnie lepszy nawet od Only Bio Hair in Balance, który czasami obciążał moje cienkie włosy.


Miałam okazję poznać całkiem sporo produktów z serii Enzyme, ale zdecydowanie to szampon zasługuje na wyróżnienie! Jestem fanką konkretnie oczyszczających szamponów, więc ten - oparty na mocnych detergentach zdecydowanie mi odpowiadał. Bardzo dobrze się pienił i dokładnie oczyszczał włosy, które po jego użyciu były lekkie, odbite od nasady i pełne objętości! Do tego obłędnie pachnie owocami tropikalnymi ♥

PEELING ENZYMATYCZNY NEBOA 

Pierwszy peeling do włosów w słoiczku jaki miałam okazję stosować i taka forma bardzo przypadła mi do gustu. Mam nawet wrażenie, że był wygodniejszy w stosowaniu i wydajniejszy niż tubki. Łatwo było kontrolować ilość nakładanego produktu. Dzięki enzymatycznej formule bez drobinek szybko i bezproblemowo wypłukiwał się z włosów. Bardzo dobrze oczyszczał skórę głowy i sprawiał, że włosy były odbite od nasady i pełne objętości. Będę chętnie do niego wracać!

KOLORÓWKA 

TUSZ DO RZĘS VOLUME MILLION LASHES L'OREAL PARIS

Jak dla mnie tusze do rzęs L'Oreal nie mają sobie równych. Szukałam tańszych zamienników, ale póki co nie znalazłam niczego co daje równie zadowalający efekt firanek.  Kultowy Volume Million Lashes pięknie wydłuża rzęsy, dodaje im objętości i lekko je pogrubia bez sklejania. Szczoteczka jest silikonowa o dość klasycznym kształcie, chociaż jest dość duża to jednocześnie wygodnie się nią operuje :)

POMADKA DO UST INFAILLIBLE MATTE RESISTANCE L'OREAL PARIS - 115 SNOOZE YOUR ALARM

Podobnie jak tusz znalazła się w ulubieńcach z III kwartału, a jej recenzję planuję w najbliższych postach :) To najbardziej trwała i komfortowa pomadka do ust jaką miałam! Mimo matowego wykończenia nie przesusza i nie 'ściąga' ust. Równomiernie schodzi z ust bez plam, ale generalnie utrzymuje się na nich kilka godzin! Mój egzemplarz posiada dość ciemny odcień nude z podtonami brudnego różu - idealny na co dzień do pracy czy na studia.

Tak prezentowali się ulubieńcy 2023 roku. Jak można było się spodziewać dominowała pielęgnacja nad kolorówką :D

Znacie moje hity? Jak u Was się sprawdziły?

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam tusz do rzęs i serum z Mixa 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam niebieski peeling Soraya, serum Garnier i żel Bielenda. Cała trójka fajna :D Zainteresował mnie ten mix olejowy do włosów i pomadka do ust - czekam na recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Większość z kosmetyków jest dla mnie totalną nowością, ale wśród nich są dwa moje ulubieńcy. Pierwszym z nim jest serum z wit.C od Garniera a drugą rozgrzewająca wcierka do włosów od Anwen. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja oczywiście też jestem fanką wcierki Anwen, a krem do rąk polubiłam na tyle, że mam w domu kilka tubek :) Tusze LOreal kiedyś też były moim nr 1, ale w ostatnich latach rzadko po nie sięgałam. Teraz kupiłam Lash Paradise, ale jeszcze nie miałam okazji używać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No trochę się naczekałam na tych ulubieńców 😅. Z balsamami totalnie się zgadzam. Są super. Malinę już zużyłam, a ten pomarańczowy jest w trakcie. Przy codziennym stosowaniu, dla mnie są wystarczające. Choć rzeczywiście malina jest bardziej treściwa. Scrub Soraya będzie moim następnym wyborem przy zakupie peelingu. Na pewno to będzie strzał w 10. Zdziwiłam się obecnością żelu z Bielendy. Nie myślałam, że aż tak cię zachwycił 🙈. Szampon tołpy czeka na swoją kolei, aż zużyję co mam. Sprezentowała mi go Sabinka. Z chęcią skuszę się na ten peeling neboa. Rozglądam się za jakimś, a ten wydaje mi się, że ma dla mnie najwygodniejszą formę. Jeśli chodzi o kolorówkę (następnym razem proszę o więcej) to zgadzam się, że tusze Loreal są super. Pomadki planowałam kupić, jednak jakoś o nich zapomniałam. Czas sobie przypomnieć 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam zupełnie innych ulubieńców, ale cieszę się że jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. widzę wiele ciekawych kosmetyków

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie zaczęłam testy tego kremu do rąk :) W ciemno dokupiłam jeszcze 3 sztuki :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!