Obserwatorzy


Jakiś czas temu w Rossmannie można było kupić sporo rodzai maseczek do twarzy w obniżonych cenach. Sama oczywiście skorzystałam z tej okazji i skusiłam się m.in na stosunkowo nową serię od Bielendy - Smoothie Mask. Zdążyłam już wypróbować wszystkie 4 wersje, więc postanowiłam napisać na ich temat zbiorowy wpis. Jak wypadły i która była najlepsza? - tego dowiecie się czytając dzisiejszy post :)
Zanim przejdę do opisu każdej z masek, napiszę o tym co łączy maski. Zaczynając od opakowania - każda z maseczek znajduje się w saszetce w kształcie butelki, która od razu przyciąga wzrok. Różnią się jedynie kolorami i nadrukiem owoców. Według producenta saszetka o pojemności 10 g ma wystarczyć nam na 2 użycia i rzeczywiście maski jest na tyle dużo, że spokojnie wystarcza na tyle. Konsystencja każdej z masek jest lekka, taka kremowo - żelowa. Co prawda przy masce zielonej z kiwi i awokado producent wspomina o tym, że ma być żelowa, ale nie różni się niczym od pozostałych ;) Każda z nich w sporej części się wchłania, ale i tak konieczne jest zmycie, które jest raczej bezproblemowe.

PREBIOTYCZNA MASECZKA DETOKSYKUJĄCA - BRZOSKWINIA I PAPAJA
Pierwszą maską po jaką sięgnęłam była wersja z papają i brzoskwinią. Jeśli chodzi o zapach to oba owoce były w niej wyczuwalne, raczej bez dominacji któregoś z tej dwójki. Nie był to jednak 'czysty' owocowy zapach, przywodził mi przy pierwszym użyciu na myśl jakieś lekarstwa w proszku :P Za drugim razem jakoś bardziej się do niego przekonałam i już tego nie czułam. Ogólnie był całkiem fajny :) Jeśli chodzi o działanie to po użyciu maski rzeczywiście cera była wygładzona i gładka. Nie był to jednak efekt długotrwały i już następnego dnia zauważyłam, że maska nie poradziła sobie z suchymi miejscami na twarzy, które wymagały dodatkowego nawilżenia. Dodatkowo koloryt cery po użyciu był wyrównany.

PREBIOTYCZNA MASECZKA NORMALIZUJĄCA - KIWI I AWOKADO
Kolejną wypróbowaną przeze mnie wersją była normalizująca z kiwi i awokado. Muszę przyznać, że jeśli producent opisał ją tak, jakby była wręcz idealna dla mojej cery. Chociaż zapachowo najmniej mnie kusiła, więc może zacznę od tej kwestii.. Po otwarciu na początku czułam kiwi, ale po chwili stwierdziłam, że pachnie jakby cytrusowo. Dokładniej woń skojarzyła mi się z jakimś odświeżaczem do powietrza :D Nie jest może źle - bardzo orzeźwiająco i świeżo moim zdaniem, ale nieco chemicznie. W przeciwieństwie do pozostałych wersji nie wyczuwam mlecznych woni. Po nałożeniu i odczekaniu odpowiedniego czasu zauważyłam, że maska w znacznym stopniu się wchłonęła (wcześniej nie zwróciłam na to uwagi). Noszeniu maski z kolei moim zdaniem towarzyszyło przyjemne, aczkolwiek delikatne uczucie chłodu. Po zmyciu skóra była przede wszystkim odświeżona i przyjemnie matowa, a koloryt ujednolicony. Nawilżenia raczej nie zauważyłam, ale wygładzenie i miękkość owszem. Maska jak dla mnie jest fajna przede wszystkim właśnie dla cer mieszanych dla takiego odświeżenia, cery suche może nie do końca zadowolić, ze względu na brak nawilżenia.

PREBIOTYCZNA MASECZKA ENERGETYZUJĄCA - BANAN I MELON
Jako trzecią wypróbowałam wersję z melonem i bananem. Od razu napiszę, że bardzo lubię wonie tych owoców w kosmetykach, więc liczyłam na na prawdę fajny zapach! No i muszę przyznać, ze jestem w pełni usatysfakcjonowana, bo zapachy zarówno melona jak i banana są dobrze wyczuwalne :) Dominuje jak dla mnie chyba ten pierwszy, ale ogólnie zapach jest na prawdę przyjemny owocowo - jogurtowy, szkoda jedynie, że nie jest bardziej wyczuwalny. Ze wszystkich masek z tej serii zapach jest moim zdaniem najbardziej udany :) Jeśli chodzi o działanie to jest ono bardzo podobne do tego w pierwszej wersji - skóra jest wygładzona, miękka i delikatnie nawilżona, ale nie jest to na pewno efekt długotrwały.

PREBIOTYCZNA MASECZKA NAWILŻAJĄCA - TRUSKAWKA I ARBUZ
Ostatnią maską do wypróbowania była wersja z truskawką i arbuzem. Jak wiecie jestem fanką arbuzowych woni, więc tutaj znowu moje oczekiwania były spore. Niestety się zawiodłam dość mocno, bo nie czuje truskawki, a tym bardziej arbuza :( Zapach kojarzył mi się z.. wiśniami tym razem :D Pod tym względem maska wypada chyba najsłabiej z całej czwórki. Jeśli chodzi o działanie to jak możecie się domyśleć było bardzo podobnie jak w wypadku poprzednich rodzajów. Cera była wygładzona i ten efekt utrzymywał się jeszcze kolejnego dnia. Mimo, że miała być nawilżająca to tak jak wcześniej szału nie było, nawilżenie określiłabym jako delikatne, następnego dnia nie zauważalne. 

Podsumowując maseczki nie różnią się zbytnio działaniem, a jedynie zapachami, które swoją drogą nie są jakieś szałowe. Liczyłam tutaj na coś zdecydowanie dużo lepszego! Jedynie w wypadku maseczki zielonej z kiwi i awokado widzę nieco inne efekty od tych w pozostałych i właśnie tą maskę bym wyróżniła. Cery mieszane mogą być całkiem  zadowolone z jej przyjemnego działania, dlatego w moim rankingu umieszczam ją na pierwszym miejscu. Na drugim ze względu na najlepiej oddany zapach znajduje się żółta maseczka z bananem i melonem. Natomiast na trzecim i czwartym odpowiednio pomarańczowa - brzoskwinia i papaja i różowa - truskawka i arbuz. Tu różnice są minimalne, bo działają podobnie. Pomarańczowa ma odrobinę lepszy zapach. Każda z masek jest fajna przed jakimś wyjściem, bo na działanie długotrwałe nie ma co liczyć :D Ogólnie są przyjemne, ale moim zdaniem bez szału, raczej tak do jednorazowego spotkania. Dobrze polować na nie na promocji, bo w cenie regularnej kosztują ok. 5 zł - dla mnie nie mało jak na taką pojemność i działanie. Na promocji za 3,50 zł (jak je kupiłam) już do przeżycia :P Znajdziecie je m.in w Rossmannie.

Znacie już te maseczki? Jakie macie zdanie na ich temat?

21 komentarzy:

  1. fajnie wyglądają te masewfczki, super pomysł :D Ja aktualnie mam zapas, ale kto wie może wkrótce się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie dobrze, że skusiłam się na bananową :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wizualnie cudnie się prezentują, mam ochotę na wersję z bananem i melonem 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno także robiłam testy tej linii maseczek i także normalizująca zachwyciła mnie najbardziej ;-))) Pozostałe są OK, ale własnie nie powalają z nóg. Choć nie ukrywam, że pewnie czasami zajrzę do nich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej sobie odpuszczę, chociaż dużo szumu wokół nich ostatnio. Składy nie do końca mnie przekonują, chyba wolę sobie tradycyjnie pomieszać glinki, żel hialuronowy lub aloesowy, hydrolaty i oleje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maseczki kojarzę z widzenia osobiście ich nie używałam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze ich nie miałam, ale pewnie mimo wszystko wpadną w moje łapki :) Najmniej mnie kusi różowa skoro pachnie wiśniami a nie truskawkami :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam je w zapasach, ale jeszcze nie używałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładne zdjęcia do posta :). Wygląd i zapowiedzi producenta, no są lekko mówiąc obiecujące, ale po Twojej recenzji już mnie tak nie kuszą. Do takiego lekkiego odświeżenia wolę płachty. A stałe maseczki do oczyszczenia. Nic się tu nie zmieniło. Widzę że mamy takie same upodobania do owoców :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w zapasach dwie, a w sumie jestem bardzo ciekawa wszystkich ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super się prezentują i sama się skusiłam na jedną ;) Nie wiem jak działa bo jeszcze nie miałam okazji jej użyć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie widziałam wcześniej tych maseczek. Może kupię i wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zauwazylam ostatnio, ze w maskach powoli nie chodzi juz o dzialanie a o wyglad opakowania.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam dwie ale jeszcze czekają w kolejce:)Jestem ich ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak tylko wypuszczono je w promo w Rossmannie i powstał na nie na instagramie spory szał, to sama przez moment bardzo chciałam je kupić. I nawet poszłam do Rossmanna z takim zamiarem, ale... ich nie znalazłam. I jakoś nie chciało mi się latać po mieście i ich szukać, więc ostatecznie sobie odpuściłam. Mam jeszcze spory zapas masek, stwierdziłam więc, że kolejne nie są mi (aż tak!) potrzebne :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakieś nie szałowe te maseczki :) Może kiedyś się skuszę dla eksperymentu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam tego typu maseczki, ale tych nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie miałam ich jeszcze, ale wyglądają zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam pytanie. Gdzie kupiłaś wersję z brzoskwinią i papają? Bo ja nigdzie nie mogłam znaleźć...

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam pytanie. Gdzie kupiłaś wersję z brzoskwinią i papają? Bo ja nigdzie nie mogłam znaleźć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Rossmannie kupiłam wszystkie wersje, ale z tego co pamiętam dopiero za 2 podejściem udało mi się znaleść wszystkie ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz - sprawia mi on sporo radości! :)
Na wszystkie pytania zamieszczone w komentarzach pod danym postem odpowiadam bezpośrednio pod nimi w komentarzu.

Zapraszam również do pozostania ze mną na dłużej. Będzie mi bardzo miło ♥

Większa część zdjęć zamieszczonych na blogu jest mojego autorstwa (jeśli nie - wyraźnie jest to zaznaczone). Ich kopiowanie jest zabronione! Nie kradnij, jeśli chcesz je gdzieś udostępnić najpierw zapytaj!