Z kosmetykami Miya mam relację love - hate.. Chociaż może nienawiść to za duże słowo. W każdym razie wśród produktów tej marki mam swoje perełki, jak i takie, które mnie rozczarowały, czy nie do końca do siebie przekonały. Dla przykładu jasno różowa maska oczyszczająca to mój nr 1 wśród masek, a niebieska wersja wygładzająca z węglem to wielkie rozczarowanie. Aktualnie od kilku dobrych miesięcy używam maski z kwasami AHA i BHA - do której grupy mogę ją zaliczyć? Zapraszam na recenzję! :)
Maseczka zapakowana jest w klasyczny dla marki słoiczek o pojemności 50 g. Wersja z kwasami ma intensywnie różowy kolor. Pod wieczkiem mamy dodatkowe zabezpieczenie w postaci sreberka, więc mamy pewność, że nikt nie otwierał maski przed nami.
Zapach maski nie jest intensywny, jak dla mnie czuć charakterystyczną woń kwasów. Ogólnie jest bardzo neutralny, nikomu nie będzie przeszkadzał.
Maska ma ciekawy fioletowo - niebieski odcień. Formuła jest gęsta i kremowa. Trzeba na prawdę uważać podczas jej nakładania ze względu na zawartość kwasów.
Uważam, że częstotliwość nakładania 2-3 razy w tygodniu jak podaje producent na opakowaniu to mocna przesada. Uważać powinny zwłaszcza cery wrażliwe, suche i normalne. Sama nakładałam ją raz w tygodniu i to nie zawsze - przyznaję, że trochę niechętnie ją stosowałam licząc się z tym, że skóra może być po zmyciu lekko zaczerwieniona. Oczywiście używałam jej tylko wieczorami, rano jakby ktoś stosował maski to ta raczej odpada.. :D
Jeśli chodzi o działanie to zauważyłam głównie wygładzenie skóry, pozbawienie suchych skórek. Dodatkowo lekkie zmniejszenie porów, ale bez jakichś większych rewelacji. Rozjaśnienia i redukcji niedoskonałości nie zauważyłam, tym bardziej nawilżenia - tu zdecydowanie producenta 'nieco' poniosło :D Nie jestem do końca przekonana do tej maski, podobnie jak np. do toników z kwasami. Wolę jednak bardziej oczyszczające maski, a do polepszenia kondycji skóry serum z kwasami :) Zwłaszcza, że cena maseczki nie jest niska - 38 zł. Na promocjach można oczywiście dostać ją taniej, jeśli mimo wszystko Was ciekawi to właśnie polecam polować na okazje.
Miałyście okazję jej używać? Jak się u Was sprawdziła?
Chętnie bym wypróbowała ta maskę
OdpowiedzUsuńPoluję na tę maskę, ale na razie bezskutecznie. Choć po twojej recenzji to nie wiem, czy jestem przekonana, co do jej działania :D
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobną z Faceboom, tylko nie miałam po niej zaczerwienionej skóry 😊
OdpowiedzUsuńMówisz chyba o tej zielonej? Też ją mam i ona w cale nie jest 'bardzo podobna' :) Przeciwnie dla mnie totalnie inna :)
UsuńMnie ona jakoś szczególnie nie kusiła nawet :)
OdpowiedzUsuńDziałanie niezbyt zachwycające w sumie 😀
OdpowiedzUsuńMocny zawodnik z niej, ja też nie wyobrażam sobie używać jej kilka razy w tygodniu ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś mnie kusiła, ale teraz po Twojej recenzji sama nie wiem czy się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńMam i po kilkunastu użyciach trochę ją przetrzymałam i moja skóra wyglądała jak poparzona... Trochę spanikowałam, bo musiałam zużyć pół kremu i wziąć tabletkę na alergie skórne żeby się z tego wykaraskać. Od tego czasu nie mogę się przełamać by po nią sięgnąć, tym bardziej, że tak jak mówisz, działanie jest bez rewelacji.
OdpowiedzUsuń